"Zamknięte do odwołania" - taki komunikat na przełomie marca i kwietnia pojawił się na drzwiach i stronach internetowych salonów i gabinetów z branży beauty w naszym regionie i całym kraju. Oczekiwanie klientów na ich ponowne otwarcie wkrótce się jednak skończy. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że fryzjerzy i kosmetyczki będą mogli wrócić do pracy w najbliższy poniedziałek, czyli 18 maja.
Trzeci etap
Za nami już dwa etapy odmrażania polskiej gospodarki. Do tej pory otwarto m.in. hotele, miejsca noclegowe oraz markety budowlane w weekendy. Rząd pozwolił też na wznowienie działalności żłobków i przedszkoli, jednak ostateczną decyzję w tej sprawie pozostawił organom prowadzącym. Otwarcie branży beauty, która obejmuje usługi kosmetyczne i fryzjerskie, nastąpi w trzeciej fazie przystosowywania firm i ich klientów do funkcjonowania w czasie pandemii koronawirusa, czyli 18 maja.
Jak wynika z naszych rozmów z pracownikami salonów fryzjerskich i gabinetów kosmetycznych w naszym regionie, zawieszenie ich działności spowodowało, że branża beauty znalazła się w bardzo złej kondycji.
- Przepisy wydane w związku z epidemią zmusiły mnie do zamknięcia gabinetu od kwietnia, choć już od połowy marca ponoszę straty. Dużo mówi się obecnie, że te ograniczenia zostały nałożone na przedsiębiorców niezgodnie z konstytucją, a salony powinny być otwarte równocześnie z centrami handlowymi na początku maja. Wiele osób z branży beauty - tak jak ja - prowadzi jednoosobową działalność. Moim zdaniem branżowy podział etapów otwierania gospodarki jest błędny. Niezbędne jest zdefiniowanie standardów sanitarnych, epidemiologicznych i zagrożeń na poziomie firmy, a nie branży. Mój mały gabinet o wysokich standardach sanitarnych nie jest większym zagrożeniem niż sklep, wręcz przeciwnie - mówi nam Paulina Orzechowska z Paulina Orzechowska Make-Up.
Podobnego zdania jest Joanna Nowak, która w Inowrocławiu prowadzi pracownię fryzur "O mały włos".
- Po rozmowach z innymi osobami prowadzącymi działalność w tej branży wniosek jest tylko jeden - obawa i strach o to, co będzie dalej, czy klienci wrócą, czy salony przetrwają. Często padają pytania, co z cenami usług. Właściciele ponoszą większe koszty utrzymania, ale boją się podnieść ceny, by nie stracić klientów. Na szczęście mamy stałych klientów, którzy zapewniają o dalszym korzystaniu z usług, co nas bardzo uspokaja - przyznaje Joanna Nowak. I dodaje: - Uważamy, że salony mogły zostać wcześniej otwarte. Udając się np. do dużych marketów czy galerii handlowych jesteśmy bardziej narażeni na kontakt z wirusem. Widzimy wiele osób nieprzestrzegających zasad higieny i bezpieczeństwa, duże skupiska ludzi, między którymi nie są zachowane 2-metrowe odstępy. Przebywając w salonie fryzjerskim czy kosmetycznym, mamy o wiele większą kontrolę nad klientami i personelem.
Nowe obostrzenia
Ponowne otwarcie branży beauty oznacza kolejne obostrzenia. Jak wynika z dotychczasowych informacji, w salonach kosmetycznych i fryzjerskich wszystkie wizyty mają być umawiane wyłącznie telefonicznie lub drogą internetową, pracownicy muszą zachować dystans i posiadać odzież ochronną, czyli m. in. przyłbice, maseczki czy rękawiczki. W salonach ma obowiązywać również reżim sanitarny, regularna dezynfekcja nie tylko dłoni i wszystkich sprzętów, ale również powierzchni, z którymi styczność mieli klienci, a także zakaz używania telefonów komórkowych i testowania produktów.
- W salonie od zawsze wszystkie narzędzia, przedmioty czy powierzchnie dezynfekowane są po każdym kliencie. Panujemy nad tym i kontrolujemy to. W bardzo dużym stopniu przestrzegamy zasad bezpieczeństwa i uważam, że możliwość powrotu do pracy mogła odbyć się szybciej. Kiedy poznamy szczegóły trzeciego etapu odmrażania gospodarki na pewno dołożymy wszelkich starań, by osoby przebywające w pracowni czuły się komfortowo i bezpiecznie. Niestety z drugiej strony wiąże się to z zmniejszeniem liczby przyjmowanych klientów oraz wyższymi kosztami prowadzenia działalności ze względu na wysokie ceny środków do dezynfekcji i ochrony osobistej - mówi Joanna Nowak z pracowni "O mały włos".
Pracownicy branży beauty z niecierpliwością czekają na oficjalne wytyczne, które będą musiały zostać wdrożone w ich codziennej działaności. Jak mówi Paulina Orzechowska, salony i gabinety nie muszą jednak specjalnie się na to przygotowywać, ponieważ w tej branży zachowanie środków ostrożności i higieny jest podstawą pracy.
- W moim gabinecie zawsze przestrzegane były i bedą wszelkie środki ostrożności i zasady higieny. Przy stylizacji rzęs i brwi czy makijażu zawsze korzystam z jednorazowych aplikatorów, a narzędzia są poddawane deynfekcji. Jest to podstawa dla każdej dobrej stylistki/ makijażystki, ponieważ pracujemy w myśl zasady "dobro klienta jest najważniejsze". Mimo wszystko czekam na oficjalne procedury i wytyczne, które będziemy musiały dodatkowo wprowadzić i wtedy będę podejmować dalesze decyzje - mówi właścicielka gabinetu Paulina Orzechowska Make-Up.