Pomyśleli o ekologii, zanim stała się modna

W III LO w Inowrocławiu od 20 lat wręczają Władysławy - nagrody dla "ekologicznych". Do rąk laureatów powędrowało już 128 statuetek, a 19 marca do tego zaszczytnego grona podczas jubileuszowej gali mieli dołączyć kolejni. Z pomysłodawcą nagrody, nauczycielem geografii Dariuszem Piękoszem, rozmawiamy o tej prestiżowej nagrodzie i postępujących zmianach klimatu.

W 30-letniej historii „Królówki” tylko konkurs na królową jest starszy, niż Władysławy. Przygotowania do wręczenia nagród każdego roku ruszają już we wrześniu. Wtedy młodzież szuka kandydatów w każdej z sześciu kategorii. Później przychodzi czas na zbieranie informacji, uzasadnienie wyboru i przekonanie innych do głosowania. Zwieńczeniem wielu miesięcy pracy jest uroczysta gala, podczas której w obecności wielu znamienitych gości wręczane są statuetki. Jubileusz XX-lecia to dobra okazja, by porozmawiać z pomysłodawcą nagrody.

Ino.online: Pierwsza edycja Władysławów to rok 2001. Co skłoniło Pana, żeby już wtedy zacząć myśleć o ekologii? Wtedy ten temat nie był chyba tak popularny, jak obecnie?

Dariusz Piękosz: Ekologia była już popularna od lat 70-tych ubiegłego wieku, kiedy mówiło się coraz wyraźniej o zmianach klimatu, natomiast w „Królówce” wszystko zaczęło się od propozycji dyrekcji, żeby utworzyć autorską klasę o profilu ekologicznym. Kiedy powstała klasa ekologiczna zrodził się pomysł, aby zwieńczeniem corocznej pracy młodzieży było oryginalne przedsięwzięcie. Gala „Władysławów” wpisała się w historię szkoły i regionu, chociaż klasy autorskiej już nie ma, bo w tym czasie mieliśmy niejedną reformę edukacji. Ale to rozpoczęte 20 lat temu dzieło, kontynuujemy.

wladyslawy wywiad 2

IO: Czy pamięta Pan jak narodził się sam pomysł Władysławów?

Dariusz Piękosz: Ludzie lubią być doceniani, dowartościowaniem ich pracy są nagrody. Obserwując osoby odbierające Oscary, Fryderyki, Telekamery, widząc ich radość za sam fakt otrzymania nominacji stwierdziłem, że dlaczego nie nagradzać tych, którzy obrali kurs na ekologię? Poszukiwaliśmy oryginalności, żeby nie tylko przekazywać wiedzę uczniom, ale zachęcić ich do kontaktu może z przyszłymi pracodawcami, żeby mieszkając w naszym regionie orientowali się jak dorośli troszczą się o środowisko. Poza tym chcemy aby uczniowie nauczyli się podstaw reklamy, przekonywania innych do swoich propozycji, pisania recenzji. Uważam, że lepiej nagradzać, niż karcić. Nasze nagrody dopingują laureatów do dalszych działań na rzecz środowiska – są przecież przyznawane przez najbardziej krytyczną grupę ludzi, jaką jest młodzież.

IO: Czy coraz trudniej znaleźć podmioty, którym warto wręczyć Władysława? Na przestrzeni ostatnich lat widzimy, że w pewnych kategoriach niektórzy nominowani pojawiają się kilkukrotnie, choć w każdej z nich są tylko trzy miejsca.

Dariusz Piękosz: W regulaminie przyznawania naszych nagród mamy zapis, że laureaci danej kategorii nie mogą być nominowani przez trzy lata z rzędu. Aktualnie znalezienie chętnych do nominacji jest o tyle łatwiejsze, że nagroda, powiem nieskromnie, ma już swoją rangę. Wynika to z faktu, że została doceniona przez dorosłych. Jest objęta honorowym patronatem pani starosty Wiesławy Pawłowskiej, na galę przyjmują zaproszenie znane w regionie i nie tylko osoby, które nadają rangę naszemu przedsięwzięciu. Ich obecność na gali dopinguje też samych nominowanych, którzy chcą pochwalić się swoimi osiągnięciami. Nie powiem, że jest łatwo, bo wszystko wymaga wiele pracy naszych uczniów, ale sama zgoda podmiotów nominowanych nie jest wielkim problemem.

IO: W której z sześciu kategorii najłatwiej, a w której najtrudniej znaleźć nominowanych?

Dariusz Piękosz: Chyba najłatwiej znaleźć podmioty w kategorii placówka oświatowa, dlatego, że każda szkoła, przedszkole, gromadzi informacje na temat działań proekologicznych. Natomiast najbardziej zapracowani są właściciele firm. Mimo, że chcą być nominowani, nie mają zbyt dużo czasu, by podzielić się z młodzieżą informacjami o swoich działaniach. Może też są zbyt skromni… Wynika to także z obawy, że używając specjalistycznego słownictwa opisującego ich działania, będą niezrozumiani przez młodzież.

IO: Zasięg Władysławów to powiat inowrocławski i najbliższe jego okolice. Czy nie ma planów na rozszerzenie zasięgu, np. na województwo kujawsko-pomorskie?

Dariusz Piękosz: W nazwie własnej nagrody jest region. Traktujemy go generalnie jako powiat, ale w zasadzie są to wszystkie miejsca, z których pochodzą nasi uczniowie. Taka jest idea, że oni mają w tych swoich małych ojczyznach znaleźć potencjalnych nominowanych. Uczniowie powinni promować swojego sąsiada, który żyje w zgodzie z naturą, firmę, obok której mieszkają, gospodarstwo rolne, które mijają w drodze do szkoły, placówkę oświatową, której są absolwentami, inwestycję realizowaną w ich otoczeniu, która przyczynia się do poprawy warunków ich życia, produkt, którego są konsumentami. Wtedy widać więź emocjonalną w przygotowaniu nominacji, jest się lokalnym patriotą. Możliwość znalezienia kandydatów w poszczególnych kategoriach w całym województwie, ale przede wszystkim ich dobrego poznania byłaby dosyć ograniczona. Uczeń powinien poznać podmiot nominowany, aby go promować. Przez dwa lata realizowaliśmy Władysławy także w skali ogólnopolskiej. Szkoły z całego kraju mogły proponować nominacje, ale logistycznie było to przedsięwzięcie tak olbrzymie, że zrezygnowaliśmy z niego.

IO: Pracuje Pan z młodzieżą już ponad 20 lat. Jak w tym okresie zmieniało się ich postrzeganie na ekologię?

Dariusz Piękosz: Młodzież zawsze chciała troszczyć się o środowisko. My dorośli najczęściej przypominamy sobie o degradacji środowiska, kiedy słyszymy o katastrofach ekologicznych. Kiedy w mediach po jakimś huraganie, klęsce suszy czy powodzi, napędza się spiralę strachu, że grozi nam kolejny kataklizm, wskazując na globalne ocieplenie. Wtedy przypominamy sobie o przyrodzie i jej nadmiernej eksploatacji. Potem przychodzą tematy bieżące ze świata gospodarki, polityki i tym żyje świat. Kiedy z kolei w świecie polityki nie ma nic ciekawego pojawia się prognoza wyjątkowo upalnego lata i znowu zaczynamy myśleć o ekologii. Uważam, że młodzież nie jest tak, jak dorośli, podatna na sugestie z zewnątrz, na modę lansowaną przez media, bo od zawsze troszczyła się o środowisko. Zainteresowanie młodzieży ekologią było, jest i będzie żywe, bo zależy im na przyszłości, aby ich pokolenie żyło w czystym środowisku. Wśród działaczy ekologicznych przeważają ludzie młodzi.

DSC_1399

IO: Czy popiera Pan wszystkie działania młodzieży w walce o środowisko?

Dariusz Piękosz: Zawsze powtarzałem młodzieży, kiedy powstała klasa ekologiczna, że ja nie chcę, żeby kształciła „nawiedzonych” ekologów, oszołomów, ekologicznych terrorystów, którzy potrafią zadziałać tylko medialnie. Myślę, że najlepszą formą troski o przyrodę jest rzeczowa dyskusja z osobami, które nie dbają środowisko. Można znaleźć płaszczyznę porozumienia, ekologia może iść w parze z ekonomią. Taka dyskusja jest o wiele cenniejsza, a ustalenie będące jej wynikiem mogą przynieść więcej dobrego, niż medialne show. Aby jednak dyskutować, trzeba zdobyć wiedzę o środowisku, o mechanizmach, które rządzą światem przyrody – i to jest zadanie szkoły.

IO: W ostatnim czasie jesteśmy świadkami demonstracji młodzieży na ulicach, nawet w Inowrocławiu. To chyba całkiem nowy widok. Kiedyś młodzi w taki sposób o planetę nie walczyli.

Dariusz Piękosz: Są tacy, którzy uważają, że jest to moda, że ktoś został wylansowany w mediach. Była jakaś nisza, nic się nie działo, więc trzeba było kogoś znaleźć. Jeśli jest to osoba młoda, to jej rówieśnicy zaczynają się tym interesować i w to angażować. Wynika to z chęci solidaryzowania się z grupą rówieśniczą. Nie jestem przeciwny takim manifestacjom, pod warunkiem, że nie jest to lansowanie przyszłych celebrytów, oraz odbywa się to w pokojowy sposób, nie obraża się konkretnych osób, nie atakuje się ludzi naruszając ich godność. Nie popieram rozwiązań siłowych. Ponadto uczestnicy takich wystąpień muszą wiedzieć w jakim celu wychodzą na ulicę. W tym momencie przemawia przeze mnie stary belfer, ale nie może być tak, że młodzież wychodzi na ulicę, tylko po to żeby nie było lekcji. Trzeba przygotować się do takich manifestacji. Młodzież z resztą nie tylko wychodzi na ulicę w obronie klimatu, ale w ten sposób walczy z przestępczością, czy brakiem tolerancji, solidaryzuje się z ofiarami przemocy. Bo to są tematy, które ich dotyczą. Ważne jest również to, aby młodych przestrzec, by nie stawali się zakładnikami interesów dorosłych, zakładanych przez nich koncernów, bo w sferze ekologii również powoli to obserwujemy…

IO: Czy postępujące zmiany klimatu to Pana zdaniem wina człowieka, czy przyczyn należy szukać gdzie indziej? Nawet eksperci nie mówią w tym temacie jednym głosem.

Dariusz Piękosz: Rzeczywiście zdania są podzielone, bo klimat zawsze się zmieniał i tego nie unikniemy. To, że na Kujawach jest deficyt opadów, od zawsze uczymy się z podręczników geografii. Są tego naturalne przyczyny, ale z pewnością człowiek nie jest bez winy. Szkoda, że kiedy człowiek zauważył, że organizmy zaczynają wymierać, to nie zrobiło mu się ich żal i nie stanął w ich obronie, tylko w momencie, kiedy to zaczęło dotyczyć jego samego, to zaczął dostrzegać problem. Kiedy widzi, że jego dach zabiera huragan, to dopiero idzie po rozum do głowy. Dopóki kwestia skutków degradacji środowiska nie dotyczy nas bezpośrednio, to opowiadamy się za wygodnym życiem.

IO: Niektórzy wychodzą z założenia, że pojedyncza zmiana nawyków nie pomoże, a winę za to, co się dzieje, ponoszą duże firmy, czy rządy.

Dariusz Piękosz: Był taki okres, że o zmiany klimatu obarczano tylko wielkie zakłady przemysłowe i twierdzono, że zwykły człowiek nie ma bezpośrednio żadnego wpływu. Każdy z nas ma jakiś wpływ na środowisko. Podejmując działania prośrodowiskowe często się zniechęcamy, bo myślimy naiwnie, że po tygodniu segregowania śmieci i oszczędzania wody, nie będzie już huraganów, deficyt wody na Kujawach przejdzie do historii i wszystko wróci do normy. Nie tak to wygląda. Na te wszystkie kataklizmy zapracowaliśmy sobie w zasadzie od pierwszej rewolucji przemysłowej, więc to trwa już ponad 200 lat. Trzeba więc cierpliwie czekać na pozytywne zmiany po wprowadzeniu nawyków proekologicznych i nie zniechęcać się.

DSC_1323

IO: Czy susze, wichury, upały Pana zdaniem będą nam towarzyszyć już co roku?

Dariusz Piękosz: Myślę, że trzeba byłoby spytać fachowca, który bada te tendencje. Warto zachować zdrowe podejście. Na lekcjach geografii powtarzam uczniom, że nie można mówić o zmianach klimatu po jednym, wyjątkowo upalnym lecie. Żeby porównywać klimat, trzeba mieć dane z wielolecia. Porównując np. kolejne dziesięciolecia możemy zauważyć tendencję. Taka tendencja do ocieplenia klimatu według naukowców jest widoczna, więc niestety chyba grożą nam zmiany. Matka Natura z reguły ewolucyjnie przeprowadzała zmiany, ale jeśli człowiek dokonał rewolucji, to być może i ona za naszego życia przeprowadzi takie rewolucyjne zmiany.

IO: Spodziewał się Pan w 2000 roku, że 20 lat później w naszym regionie gminy będą zakazywać zużycia wody dla niektórych celów? Ostatniego lata zrobiła to Gmina Janikowo.

Dariusz Piękosz: Absolutnie nie. To jest właśnie ta wspomniana rewolucja, której się nie spodziewaliśmy, że zmiany nastąpią tak szybko. Tak długo zanieczyszczaliśmy nasz świat, że nie jest on w stanie sam szybko się regenerować. To pokazuje, że nadal jest potrzeba podejmowania i promowania działań proekologicznych. To jest nasz obowiązek, a nie robimy tego dla siebie, tylko dla własnych dzieci i wnuków.

IO: Co może zrobić szary człowiek, mieszkaniec Inowrocławia, żeby zadbać o środowisko?

Dariusz Piękosz: Jeśli inowrocławianin ma małe dzieci, które chodzą do przedszkola, to wystarczy, że spyta przedszkolaka. Tam już od podstaw są wpajane zasady, jak żyć w zgodzie z naturą. Posłuchajmy własnych dzieci i pozwólmy im uczyć nas. To z reguły my pouczamy młodsze pokolenie, ale w kwestii szacunku do przyrody, zachowań proekologicznych jest ono lepiej wykształcone niż my. Aby odnieść sukces w czynieniu dobra przyrodzie trzeba jeszcze wychować tych, którzy takich zajęć nie mieli, a najmłodszym dajmy wsparcie i pozwólmy im prowadzić się do czystszego świata.

IO: Czy grozi nam sytuacja, że w naszych kranach zabraknie wody?

Dariusz Piękosz: Boję się takiej sytuacji, ale mam nadzieję, że biorąc pod uwagę taką możliwość będziemy o tę wodę dbać, oszczędzać i że ten czarny scenariusz jest znany tym, którzy odpowiadają za zaopatrzenie w wodę i będą szukać być może innych ujęć wody. Jeśli dobrowolne oszczędzanie wody nie przyniesie rezultatów to z pewnością zadziała czynnik ekonomiczny – wzrost cen wody. Tak dzieje się z oszczędzaniem wszystkich dostępnych towarów np. energii elektrycznej. Ponadto należy zwiększyć retencję wody – mam na myśli chociażby wodę deszczową, której tak łatwo i szybko chcemy pozbywać się z własnych posesji, a przecież gromadzona w zbiornikach może służyć np. do podlewania ogródka.


W tym roku wręczone zostaną także statuetki w kategorii "Mecenas". W ten sposób, raz na pięć lat, nagradzane są podmioty, które wspierają konkurs finansowo. Gala miała się odbyć 19 marca, ale została przełożona. - Chcę podziękować wszystkim nominowanym i zaproszonym gościom. To Wasza obecność na gali sprawia, że młodzież widzi sens swoich działań - dodaje Dariusz Piękosz.