Postąpił niedbale, nie zachował należytej ostrożności, co doprowadziło do katastrofy; mógł przewidzieć, że dojdzie do tragedii – uznał sąd.
W orzeczeniu wyroku SA złagodził R. karę – w I instancji został on skazany na trzy lata więzienia. Wyrok jest prawomocny, obrońca R. zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego. Prokuratura jest zadowolona z uznania winy oskarżonego, choć karę uważa za zbyt łagodną.
Hala MTK zawaliła się w styczniu 2006 r. Na dachu budynku o powierzchni hektara zalegała warstwa śniegu i lodu. Zginęło 65 osób, a ponad 140 zostało rannych, w tym 26 doznało ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Była to największa katastrofa budowlana w historii Polski.
SA w wyroku zaliczył oskarżonemu na poczet kary ponad roczny okres spędzony w areszcie. Uchylił i skierował do ponownego rozpoznania rozstrzygnięcie dotyczące m.in. kosztów sądowych.
Sędzia sprawozdawca Karina Maksym przypomniała, że Sąd Apelacyjny zajmował się sprawą R. już po raz drugi – poprzedni skład tego sądu rozpoznający odwołania od wyroku sądu okręgowego, uznał że oskarżony nie ponosi winy za katastrofę. Sprawa wróciła do SA, bo tamten wyrok uchylił, po kasacji prokuratury, Sąd Najwyższy. "Sąd Apelacyjny w tym składzie uznał, że nie ulega żadnej wątpliwości, że oskarżony Bruce R. jest odpowiedzialny za sprowadzenie katastrofy zawalenia się budowli hali nr 1 28 stycznia 2006 r. Jego odpowiedzialność wynika z tego, że nie dochował należytej staranności. Popełnił ten czyn oczywiście w sposób nieumyślny (...) nie chciał, aby do tego zdarzenia doszło. Nie działał w takim zamiarze – ani bezpośrednim, ani ewentualnym" – powiedziała sędzia.
Sąd wskazał, że na R., który był członkiem zarządu spółki MTK ciążyły określone obowiązki - także analizy informacji na temat hali, które do niego docierały. Co najmniej od 2003 r. miał wiedzę, że dach hali pawilonu jest w stanie, który wymaga działań – uznał sąd. Przypomniał, że do awarii dachu doszło już w 2002 r., kiedy ugiął się on pod naporem śniegu i hala ze względów bezpieczeństwa była przez pewien czas wyłączona z użytkowania.
"Oskarżony doskonale wiedział, że należy odśnieżać dach tej hali, bo takie zalecenia wydał projektant konstrukcji stalowej. Zresztą tak postępowano w toku eksploatacji tej hali" – powiedziała sędzia Maksym i przypomniała, że część śniegu z pawilonu usunięto także na krótko przed katastrofą i Bruce R. o tym wiedział. Z maila otrzymanego od współpracownika z MTK krótko przed tragedią miał wiedzę, że sytuacja jest alarmująca i że trzeba wzmocnić konstrukcję dachu, a sam dach nie został odśnieżony w całości – mówiła sędzia.
Sąd zaznaczył, że R. nie wiedział, iż doszło do rażących uchybień już na etapie projektowania hali, ale mógł do bez trudu tych informacji dotrzeć. "Informacje, które pozwoliłyby na ustalenie oskarżonemu w jakim stanie ten budynek się znajdował, były dla niego dostępne" – powiedziała sędzia Maksym.
Podkreśliła, że jako członek zarządu powinien działać racjonalnie, zamiast tłumaczyć się podziałem kompetencji w spółce. "To działanie sprowadzało się do jednej, jedynej decyzji, którą jak najbardziej oskarżony mógł podjąć – ta decyzja to wyłączenie możliwości eksploatacji hali, wstrzymanie imprezy, która była tam zaplanowana na okres od 27 do 29 stycznia 2006" – podkreśliła sędzia Maksym.
Odnosząc się do wymierzonej B. kary, sąd zwrócił uwagę, że oskarżony niemyślnie przyczynił się do katastrofy, nie był wcześniej karany. Brał też wziął pod uwagę wyroki wobec innych oskarżonych, którzy zostali osądzeni już wcześniej – na podobną karę został skazany b. dyrektor techniczny MTK Adam H. "Trzeba dbać o to, by wyroki zapadające w Rzeczypospolitej Polskiej były wyrokami kompatybilnymi, wewnętrznie sprawiedliwymi" – zaznaczyła sędzia.
Obrońca R. mec. Grzegorz Słyszyk powiedział dziennikarzom, że po wysłuchaniu ustnych motywów rozstrzygnięcia, ma ogromne poczucie straty czasu. Jak przekonywał, w ciągu 13 lat procesu odbywało się mnóstwo rozpraw i pojawiło się wiele dowodów, które w jego opinii "kompletnie zmieniły stan faktyczny".
"W zasadzie ten wyrok można było wydać po wniesieniu aktu oskarżenia. Oczywiście skala tragedii jest ogromna, ale nie można jej przykryć błędnymi wnioskami logicznymi. Z wyrokiem się absolutnie nie zgadzam i będzie wywiedziona kasacja” – oświadczył adwokat.
"Dzisiejszy wyrok jest dowodem na to, że o sprawiedliwość trzeba walczyć do końca i rzeczywiście – jeśli chodzi o ustalenia faktyczne, ten wyrok jest jak najbardziej sprawiedliwy" – powiedziała prokurator Katarzyna Wychowałek-Szczygieł. Przyznała, że pewien niedosyt pozostawia wymiar kary – prokuratura żądała sześciu lat więzienia - który jednak nie może być podstawą wniesienia kasacji.
W związku z katastrofą hali prokuratura oskarżyła pierwotnie 12 osób - jedna z nich dobrowolnie poddała się karze, inny oskarżony zmarł w trakcie procesu, a sprawa kolejnego została wyłączona do odrębnego postępowania ze względu na stan zdrowia.
Nieprawomocny wyrok wobec pozostałych zapadł w czerwcu 2016 r. w Sądzie Okręgowym w Katowicach. Odwołania od tamtego orzeczenia rozpoznawał w 2017 r. Sąd Apelacyjny, który wymierzył prawomocnie kary od 1,5 do 9 lat więzienia pięciu spośród oskarżonych w tej sprawie. Cztery osoby zostały wówczas uniewinnione - to wykonawcy hali (ten wyrok jest już ostateczny) i właśnie Bruce R.
Wśród już osądzonych w tej sprawie najsurowszą karę dziewięciu lat więzienia otrzymał projektant hali Jacek J. - za sprowadzenie katastrofy z tzw. zamiarem ewentualnym. Sąd uznał, że J. mógł liczyć się z tym, iż budowla może się zawalić. Według biegłych główną przyczyną tragedii były właśnie błędy w projekcie wykonawczym pawilonu. Znacząco odbiegał on od sporządzonego prawidłowo projektu budowlanego i pawilon mógł runąć w każdej chwili.
Ponadto skazani zostali: były członek zarządu spółki MTK Ryszard Z. na dwa lata więzienia, dyrektor techniczny spółki Adam H. na półtora roku, rzeczoznawca budowlany Grzegorz S. na dwa lata oraz były inspektor nadzoru budowlanego w Chorzowie Maria K. na dwa lata.(PAP)
autor: Krzysztof Konopka
kon/ mark/