Władze PSL wyrażają zarazem przekonanie, że aby osiągnąć sukces w wyborach prezydenckich, trzeba połączyć różne środowiska demokratyczne i wyłonić wspólnego kandydata w prawyborach, Kosiniak-Kamysz deklaruje zaś, że "jakby znalazł się ktoś godniejszy", jest gotów nie kandydować.

"Zanim będzie oficjalne zgłoszenie kandydata PSL, zanim rozpocznie się oficjalna kampania, spróbujmy wyłonić wspólnego kandydata jak najszerszych środowisk na opozycji" - mówił prezes PSL dziennikarzom po zakończeniu obrad.

"To jest nasza propozycja, którą zgłaszaliśmy już wcześniej, dzisiaj ona nabrała formalnego wymiaru. Uważamy, że, aby wygrać wybory prezydenckie, trzeba połączyć różne środowiska. Żadna z partii opozycyjnych nie zrobi tego sama, to musi być szersze środowisko" - tłumaczył Kosiniak-Kamysz dziennikarzom

"Jesteśmy gotowi na prawybory z tymi, z którymi jesteśmy w Europejskiej Partii Ludowej, czyli z Platformą Obywatelską" - dodał. Takie prawybory mogłyby polegać na "dużym badaniu, przeprowadzonym przez dwa ośrodki wyborcze", kto ma szanse wygrać z Andrzejem Dudą.

Zaznaczył zarazem, że właśnie rusza w Polskę z akcją "prezydent 2020" i będzie prezentował PSL-owską "koncepcję prezydentury". Przyznał w rozmowie z PAP, że w ramach tego objazdu sam będzie prezentował się jako potencjalny kandydat na prezydenta.

"Jestem gotowy do kandydowania, ale chciałbym, aby odbyły się prawybory" - wyjaśnił PAP. "Jakby znalazł się ktoś godniejszy, ktoś kto ma szanse na zwycięstwo, ja go będę wspierał" - dodał.

Pytany, czy jeśli Donald Tusk będzie chciał kandydować, on też wystartuje, Kosiniak-Kamysz powiedział: "zapytajmy najpierw Donalda Tuska, czy będzie startował".(PAP)

pś/ wus/