Polityczna burza w Inowrocławiu. Czy radny KO straci mandat? "Nie cofnę się ani o krok"

Radni PiS chcą, aby na najbliższej sesji Rady Miejskiej głosowano nad wygaszeniem mandatu Patryka Kaźmierczaka z KO. Uważają, że przestał on być radnym zostając asystentem europosła Krzysztofa Brejzy w Brukseli, bo wiąże się z tym miejsce zamieszkania.

- Od kilkunastu miesięcy jesteśmy atakowani w sposób brutalny przez działaczy PO, którzy odmawiają nam prawa do tego, abyśmy dzierżyli swoje mandaty, które zdobyliśmy w demokratycznych wyborach. Są składane wnioski, wojewoda z Platformy Obywatelskiej składa wnioski o wygaszenie nam tych mandatów, natomiast działacze PO, którzy podsycają tę atmosferę, próbują podejmować kolejne działania. Kij zawsze ma dwa końce - mówi Ireneusz Stachowiak, który wraz z Pawłem Drzażdżewskim (prezesem PGKiM) sam został niedawno pozbawiony mandatu z powodu łączenia funkcji radnego powiatowego i prezesa ZEC, ale formalnie do czasu sądowego rozstrzygnięcia wciąż pozostaje radnym.

Radni PiS w poniedziałek poinformowali, że według ich wiedzy, miejski radny Koalicji Obywatelskiej Patryk Kaźmierczak był przez blisko trzy miesiące akredytowanym asystentem europosła Krzysztofa Brejzy przy Parlamencie Europejskim - od 9 października 2024 roku do 2 stycznia 2025 roku, a w związku ze zmianą zamieszkania powinien stracić mandat.

Kopia – CYTAT(1)

- Taki asystent musi zamieszkiwać na terenie Brukseli. Musi się zadeklarować i oświadczyć, my mamy dokumenty, które poświadczają to, że ankiety które składa europoseł, że jego pracownik będzie pracował na terenie Brukseli w promieniu 50 km będzie zamieszkiwał i pobierał swoje wynagrodzenie w euro. A cóż to oznacza? Artykuł 383 kodeksu wyborczego mówi wyraźnie, że w przypadku utraty prawa wybieralności radny traci mandat - dodaje Stachowiak. Zwraca jednocześnie uwagę, że w podobnej sytuacji znalazł się kilka lat temu ich klubowy kolega Maciej Szota, który zrezygnował z zasiadania w Radzie Miejskiej zostając asystentem europosła Patryka Jakiego oraz bydgoska radna KO Agnieszka Bąk, która zrzekła się wykonywania mandatu w związku z pracą w Brukseli u boku europosła Radosława Sikorskiego.

Radni PiS składają do przewodniczącego Rady Miejskiej formalny wniosek o wygaszenie mandatu Patryka Kaźmierczaka.

- Chcecie wygaszać mandaty radnych PiS, mówicie nam, że łamiemy prawo, ale czy nie należałoby zacząć od siebie? - pytał powiatowy radny Maciej Basiński. Z kolei Damian Polak poinformował, że będzie zabiegał, aby projekt uchwały uchylającej mandat znalazł się na jednej z najbliższych sesji.

"Nie dam się zastraszyć"

- W Inowrocławiu bije moje serce. To tutaj są moi wyborcy, moja społeczność, ludzie, którym złożyłem obietnicę, że będę ich głosem. I tej obietnicy dotrzymuję – i będę dotrzymywać tak długo, jak będę mógł służyć. Zamiast kariery w instytucjach unijnych, wybrałem tych, którzy mi zaufali. Bo to nie prestiżowe stanowiska, a codzienna odpowiedzialność za ludzi i ich sprawy jest dla mnie najważniejsza. Działam w ich imieniu, patrzę władzy na ręce i ujawniam to, co PiS i ludzie Ziobry próbują ukryć. Bo na tym polega rola opozycji - by być tam, gdzie potrzeba odwagi, uczciwości i konsekwencji. Dlatego nikt mnie nie uciszy. Ani pan A. Fajok, ani jego koalicjanci z PiS i partii Ziobry. Nie dam się zastraszyć, nie cofnę się ani o krok. Bo inowrocławianki i inowrocławianie zasługują na ludzi, którzy nie odwracają wzroku, gdy dzieje się źle - oświadczył po konferencji radny i przewodniczący Koalicji Obywatelskiej w Radzie Miejskiej Inowrocławia Patryk Kaźmierczak.

Kopia – CYTAT

Lokalne struktury KO wydały też swój komunikat w tej sprawie. Zdaniem działaczy "politycy PiS i Ziobry" rozpętali zmasowany atak na Patryka Kaźmierczaka, który jako lider tej partii w Radzie Miejskiej "od początku tej kadencji nie daje im spokoju".

Atak na lidera KO

- To właśnie on patrzy im na ręce, demaskuje układy i ujawnia kolejne afery, które lokalna władza najchętniej by ukryła. Atak na niego to klasyczna próba uciszenia opozycji - brutalna, bezczelna i oparta na absurdalnych pretekstach. Kiedy nie da się kogoś zniszczyć merytorycznie, PiS sięga po dobrze znany repertuar: oczernianie, manipulacje i próby dyskredytacji. Wszystko po to, by pozbyć się niewygodnego polityka, który nie boi się mówić prawdy i nie godzi się na milczenie. Ta próba spacyfikowania lidera KO się nie powiedzie. Mieszkańcy widzą, kto naprawdę działa w ich interesie, a kto próbuje utrzymać się przy władzy dzięki układom - czytamy w oświadczeniu inowrocławskiej Koalicji Obywatelskiej.