Wyniki audytu przeprowadzonego w placówkach oświatowych prowadzonych przez Miasto Inowrocław są zatrważające. Analizie poddano zarówno dokumentację, jak i obowiązujące regulacje prawne. Szczegóły dotyczące dotychczasowego funkcjonowania miejskich szkół przedstawiono podczas środowej konferencji prasowej w ratuszu.
- Mamy do czynienia z szeregiem różnorodnych problemów i zaniedbań. Oczywiście wszystkie samorządy w mniejszym lub większym stopniu się z nimi zmagają – nie jesteśmy wyjątkiem. Niestety zidentyfikowaliśmy schematy działania, które nie powinny mieć miejsca, a jednak funkcjonowały tutaj przez długi czas. My natomiast będziemy dążyć do racjonalizacji i uporządkowania tych kwestii – powiedział Arkadiusz Fajok, prezydent Inowrocławia.
Inowrocławska oświata w rozsypce
O nieprawidłowościach wykrytych w lokalnych szkołach szerzej mówił Jarosław Bosiacki, nowy naczelnik Wydziału Oświaty i Sportu. Zaznaczył, że niepokój budzą już same podstawowe dokumenty regulujące działalność szkół, takie jak arkusze organizacyjne czy statuty – w niektórych placówkach nie były one aktualizowane od 2017 roku.
Bosiacki podkreślił również znikomą aktywność inowrocławskich szkół w ogólnopolskich programach finansowanych z budżetu państwa. Prawdziwym problemem okazały się jednak kwestie finansowe.
- Chcemy uporządkować w duchu sprawiedliwości i racjonalizacji temat godzin ponadwymiarowych oraz zastępstw doraźnych. Mamy sytuacje, w których kadra kierownicza – mimo ulg wynikających z uchwały Rady Miejskiej – wypracowuje nawet 70 godzin ponadwymiarowych miesięcznie. Tymczasem nauczyciele o podobnych kwalifikacjach i uczący te same przedmioty mają zaledwie 8–10 takich godzin. Chcemy, aby przydział godzin był bardziej racjonalny i sprawiedliwy - powiedział Jarosław Bosiacki.
Finansowe absurdy w szkołach
Kontrowersje budził również sposób przyznawania dodatków motywacyjnych. Różnice w ich wysokości dla dyrektorów szkół były znaczne – od 17% do nawet 43%.
- Zadajemy sobie pytanie, na jakiej podstawie dochodziło do takich dysproporcji, zwłaszcza między placówkami o podobnym charakterze i skali działania. Oczywiście każda szkoła ma swoją specyfikę, ale w takich przypadkach trudno znaleźć uzasadnienie dla aż tak dużych różnic – komentował prezydent Arkadiusz Fajok. I dodał: - Obecnie podejmujemy działania zmierzające do spłaszczenia tych różnic, co – nie ukrywam – spotkało się z dużym sprzeciwem, szczególnie ze strony dyrekcji szkół.
Nieprawidłowości odnotowano także w pozornie błahych obszarach, jak choćby zakup worków na śmieci.
- W jednej ze szkół na ten cel wydano 11 400 zł, podczas gdy w innej, porównywalnej placówce – jedynie 734 zł. Po przeliczeniu tej wyższej kwoty wychodzi, że zakupiono około 26 tysięcy worków, co – w przeliczeniu na dni robocze szkoły – oznacza zużycie około 150 worków dziennie. To budzi poważne wątpliwości co do racjonalności takich wydatków – wskazał Jarosław Bosiacki.
Zastrzeżenia budziły także m.in. plany urlopowe pracowników inowrocławskiej oświaty. O stanie szkolnej infrastruktury przeczytacie jeszcze dziś na łamach Ino.online.