Test: Toyota Camry. Dla tych, którzy wiedzą, czego chcą
Czy niemal 5-metrowa limuzyna z 2,5-litrowym benzyniakiem pod maską może palić w mieście mniej, niż 5 litrów paliwa na setkę? Jeśli na tylnej klapie ma napis "Camry", to jak najbardziej.
Kawał historii
Od rynkowego debiutu w 1982 roku, na całym świecie sprzedano ponad 21 milionów egzemplarzy Toyoty Camry. Model ten zyskał status najpopularniejszego sedana klasy średniej na świecie. Szczególnie upodobali go sobie Amerykanie, a na Starym Kontynencie… Polacy. Na początku XXI wieku Toyota wycofała Camry z polskiej dystrybucji, ale po kilkunastu latach nastąpił powrót.
Decyzja była o tyle ciekawa, że sedany segmentu D na europejskim i polskim rynku to gatunek coraz bardziej wypierany przez SUV-y. Niegdyś taki model w swojej ofercie miał niemal każdy producent. Dziś to domena segmentu premium, a Toyota oferuje taki samochód jako jedyna marka wśród tych popularnych. Skoda Superb jest liftbackiem, a Volkswagen Passat kombi. Jeśli potrzebujecie sedana, ale nie chcecie wydawać majątku na klasę premium, została już tylko Camry.
Flagowiec Toyoty, a myślę, że można tak nazwać ten model, jeśli pominiemy kategorię SUV-ów, mierzy 492 cm długości, czyli o 29 cm więcej, od Corolli i o 3 cm mniej, niż E klasa Mercedesa.
W najnowszej odsłonie Camry dość wyraźnie zmieniła się z zewnątrz. Nowe lampy z przodu i z tyłu dodały autu nowoczesności. Linia boczna to klasyczny sedan z paroma przetłoczeniami. Jak dla mnie samochód prezentuje się dobrze, jednocześnie z pewnością nie krzykliwie. W testowanej wersji auto stało na 18-calowych felgach (większych nie zamówimy). Brązowy lakier wymaga dopłaty 4,4 tys. zł.
Pewnym zaskoczeniem był dla mnie brak matrycowych reflektorów, choćby w opcji. Takie rozwiązanie Toyota oferuje np. w pozycjonowanym niżej Priusie, dlatego może dziwić, że w aucie wyższej kategorii dostajemy zwyczajne LED-y. Niektórzy konkurenci matrycówki za dopłatą oferują już w segmencie B.
Wnętrze
W środku Camry wyraźnie zmieniła się względem poprzedniczki. Projekt deski rozdzielczej jest teraz, powiedzmy, bardziej uporządkowany. 12,3-calowy ekran centralny nie wystaje, tak jak przedtem, ale stanowi spójną całość. Po jego lewej stronie pozostawiono pokrętło głośności. Bardzo dobrze że jest, ale do pełni szczęścia brakowało mi chropowatego wykończenia elementu, który się obraca.
Poniżej znalazł się standardowy panel do sterowania klimatyzacją. Są też osobne przyciski do grzania i wentylowania foteli, co ułatwia obsługę. Dalej mamy wygodne miejsce na smartfona będące ładowarką indukcyjną, uchwyty na kubki oraz standardową dźwignię skrzyni biegów.
W najbogatszej wersji wyposażenia Executive oraz w uboższej Prestige, dostajemy wykończenie beżową skórą syntetyczną i naturalną. Uważam, że wnętrze Camry jest wykończone tak, jak przystało na tę klasę aut. Z drugiej strony nie znajdziemy tu fajerwerków, typu ekstrawaganckie materiały, czy efektowne podświetlenie ambientowe, jak choćby w Superbie.
Zegary przed kierowcą teraz są wyłącznie cyfrowe. Miło, że możemy wybrać jeden z kilku widoków. Mam tu na myśli tradycyjne prędkościomierz i obrotomierz oraz widok typowy dla hybryd, jak stopień wykorzystania mocy.
Nie podoba mi się za to sposób sterowania rozbudowanymi ustawieniami wsparcia kierowcy i innymi opcjami właśnie z poziomu kierownicy. Dwu-, trzyliterowe skróty dla wielu stanowić będą zagadkę, a przebijanie się przez rozbudowane menu ustawień w tym miejscu nie jest intuicyjne. W europejskich markach tego typu konfiguracje przeniesiono na ekran centralny z czytelnymi animacjami, które ułatwiają zrozumienie coraz bardziej rozbudowanych systemów.
Wersja Executive wyróżnia się cyfrowym lusterkiem wstecznym, które na życzenie może wyświetlać obraz z kamery. Przydatne, jeśli wieziemy trzech pasażerów na tylnej kanapie.
Jeśli jesteśmy już w drugim rzędzie siedzeń, Camry oferuje bardzo dużą ilość przestrzeni oraz udogodnienia niczym w klasie premium. Mam tu na myśli dotykowy panel sterowania w podłokietniku. Dzięki niemu pasażerowie na skrajnych siedzeniach mogą elektrycznie regulować pochylenie oparć, sterować grzaniem foteli, radiem, trzecią strefą klimatyzacji oraz elektryczną roletą na tylnej szybie. W tylnych drzwiach również są roletki, ale manualne. Bagażnik liczy 493 litry i posiada gumową wykładzinę.
Tym, czym Camry nieco mnie zaskoczyła we wnętrzu, było stosunkowo mało miejsca na lewe kolano kierowcy. Przy moim ustawieniu kierownicy i fotela, czasami delikatnie dotykałem dolnego fragmentu deski rozdzielczej.
Jazda
Układ napędowy, to w moim odczuciu największa zaleta tego samochodu. Mamy tu klasyczną hybrydę składającą się z silnika spalinowego o słusznej pojemności 2,5 litra, silnika elektrycznego, akumulatora oraz skrzyni bezstopniowej e-CVT.
Japończycy poprawili parametry baterii, która teraz jest litonowo-jonowa, ma większą moc i jest bardziej responsywna. Przekładnia, silnik elektryczny oraz inwerter przeprojektowano, co pozwoliło zmniejszyć rozmiary, a także masę o 7,7 kg. Teraz hybryda ma większą moc, bo 230 KM zamiast 218 KM przy jednoczesnym zmniejszeniu zużycia paliwa. Tak to przynajmniej wygląda na papierze, a jak jest w rzeczywistości?
Równie dobrze. Jeżdżąc Camry po Inowrocławiu, średnie zużycie paliwa wynosiło 4,9 l/100 km. Dla niemal 5-metrowej limuzyny, z układem napędowym opartym o 2,5-litrowy silnik benzynowy, to wynik, jak dla mnie, lepiej, niż znakomity. Jeździłem wieloma autami segmentu B i C z benzyniakami o pojemnościach o połowę mniejszych, które paliły więcej.
Oprócz małego zapotrzebowania na paliwo, napęd w Camry jest cichy, płynny i dynamiczny. Przy delikatnym operowaniu pedałem przyspieszenia, benzyniak uruchamia się i pracuje niemal niezauważalnie. W mieście auto często porusza się w trybie elektrycznym. Skrzynia pozbawiona jest efektu wycia podczas przyspieszania, a jej praca jest płynna niezależnie od warunków. Dynamika jest na bardzo dobrym poziomie. Czas od 0 do setki na poziomie 7,2 sekundy jest w sam raz jak na tę klasę samochodu. Zbiornik paliwa mieści 50 litrów benzyny. To niewiele, jak na gabaryty auta, ale w połączeniu z niewielkim spalaniem, zasięg jest wystarczający.
Toyota dobrze radzi sobie również w zakresie komfortu. Samochód przyjemnie pokonuje nierówności, a jednocześnie prowadzi się wystarczająco pewnie przy wyższych prędkościach. Dobrze spisuje się choćby na autostradach, dzięki niezłemu wyciszeniu.
Na pokładzie zaimplementowano komplet systemów z zakresu wsparcia kierowcy i bezpieczeństwa. Wśród tych ciekawszych wymienię system ostrzegający o ruchu poprzecznym np. na skrzyżowaniach. Jeśli z drogi podporządkowanej zbliża się inny pojazd Toyota ostrzega, a w razie potrzeby zaczyna hamowanie jeszcze zanim tamto auto znajdzie się na środku skrzyżowania. Znaczenie ma tu prędkość drugiego samochodu. Jeśli jest dostatecznie niska, system nie zainterweniuje bez potrzeby.
Ceny
Jedna wersja silnikowa i trzy warianty wyposażenia sprawiają, że cennik Camry jest prosty. W aktualnej promocji kwoty kształtują się od 173 300 do 210 400 zł.
Podsumowanie
Toyota Camry to mocny gracz w segmencie D. Nie tylko dlatego, że wśród sedanów praktycznie nie ma konkurencji. Jej największym atutem jest świetny układ napędowy. Z zewnątrz stylistycznie może nie rzuca się w oczy, a projekt wnętrza przypadnie do gustu bardziej tradycjonalistom, niż młodemu pokoleniu, ale taka właśnie jest Camry.

Cennik:
Dziękuję Toyota Central Europe za udostępnienie auta do testu.
