Jego kolekcja to unikat. Pokaże ją na wystawie
W jakich okolicznościach i kiedy zainteresował się Pan sztuką?
Sztuką interesowałem się od dzieciństwa. Wychowywałem się w domu, w którym było dużo obrazów – portretów, scen batalistycznych, koni. W liceum i na studiach też interesowałem się sztuką. Inna sprawa jednak to tworzenie kolekcji. Zająłem się tym dopiero kiedy pozwoliła mi na to sytuacja finansowa. Na początku było to dość chaotyczne i przypadkowe kupowanie obrazów. Było to w latach 80-tych i na początku 90-tych. Z tamtego okresu pozostały zaledwie dwa obrazy. Tworzeniem kolekcji według jakiegoś zamysłu zająłem się dopiero w latach 1994/95 kiedy obejrzałem w Krakowie wystawę „Sztuka w kręgu sztuki” zespołu artystów, którzy w 1897 r. założyli towarzystwo obejmujące swoim zasięgiem artystów wszystkich trzech zaborów. Honorowym Przewodniczącym był Józef Chełmoński, a faktycznym Jan Stanisławski. Było to pierwsze stowarzyszenie, które skupiało artystów polskich. Reprezentowali oni naród polski zarówno pod zaborami jak i w Europie i na świecie. Organizowali wystawy sztuki polskiej, która dopiero powstawała, ale dzięki takim ludziom jak Stanisław Przybyszewski powstawała na bardzo wysokim poziomie, na poziomie światowym. Ekspresjonizm polski nawet przewyższał ten poziom światowy. Przemożny wpływ na tę sztukę miał właśnie Stanisław Przybyszewski. To mnie zainspirowało kiedy chciałem tworzyć pierwszą kolekcję. Postanowiłem wtedy zebrać po jednym obrazie każdego z tych artystów. Było ich 80 i tyle obrazów kupiłem. To była właśnie moja pierwsza kolekcja. Ze względu na Przybyszewskiego w 2000 r. chciałem ją zaprezentować w Inowrocławiu. Nie udało się wtedy, ale skorzystałem z porady dyrektora Muzeum Narodowego i zrealizowałem ten plan w Muzeum Okręgowym w Toruniu. Kolekcja cieszyła się tam wielkim uznaniem i była prezentowana również w muzeach narodowych, m.in. Gdańsku oraz w Bydgoszczy czy Grudziądzu. Ten zbiór obrazów nazwałem „Kolekcją Pakoską”, dlatego że wówczas w Pakości posiadałem zakład, w którym pracowało do 300 osób. Dzięki pracy tych ludzi i w tym mieście mogłem sfinansować kolekcję i stąd nazwa. Następne kolekcje były inne, obejmowały różne okresy, ale zawsze przy ich tworzeniu wychodziłem od tego okresu kiedy sztuka polska na wysokim poziomie zaczynała się tworzyć. Kolejne obrazy, które zbierałem i chciałem z nich tworzyć kolekcję zawsze miały związek z działaniem Przybyszewskiego w zakresie sztuki. Powstawały kolekcje obejmujące m.in. okres międzywojenny czy powojenny.
Teraz stworzyłem nową kolekcję, która będzie zaprezentowana w Muzeum im. Jana Kasprowicza w Inowrocławiu. Stanie się tak, gdyż kolekcja spotkała się z zainteresowaniem Pani Starosty. Dlatego możemy działać i powstaje już wystawa właśnie w naszym muzeum.
Czy osoby, które widziały wcześniejsze kolekcje zgromadzone przez Pana np. w Toruniu zobaczą te same obrazy czy też inne, inaczej ułożone i ta kolekcja będzie się różniła znacząco od poprzednich?
Będzie się różniła w 50%. Będą nowe obrazy, nowe zestawienie i nowe motto. Kolekcja nosi tytuł „Nasi współcześni” i nawiązuje do tytułu książki Przybyszewskiego „Moi współcześni”. Kolekcja obejmuje głównie twórczość autorów mi współczesnych, czyli od roku 1943.
Jak wiele dzieł sztuki będzie się składało na tą kolekcję? Czy może Pan podać nazwiska niektórych twórców? Wiemy, że szczególną estymą darzy Pan twórczość Andrzeja Wróblewskiego.
W sumie będzie prawdopodobnie 106 dzieł. Około 30 będzie autorstwa twórców współczesnych Przybyszewskiemu, a 76 będzie autorstwa malarzy, którzy tworzyli od roku 1943 do dziś. To prawda, że Wróblewskiego już 17 lat temu uznałem za najważniejszego malarza w polskiej sztuce współczesnej. Do tego stał się też malarzem modnym. Mam jego dzieła i pokażę je na wystawie. Będą też dzieła takich twórców jak Tadeusz Kantor czy Włodzimierz Pawlak. Będą też prezentowani młodzi artyści, którzy dopiero wchodzą na rynek m.in. Tomasz Tatarczyk, Leon Tarasewicz, Wojciech Fangor. Będzie można zobaczyć prace naszych największych współczesnych rzeźbiarek - Aliny Sapocznikow i Katarzyny Kobro.
Wystawy takiej rangi publiczność w naszym muzeum nie widziała od kilkudziesięciu lat. Wobec tego chyba i samo muzeum musi się trochę zmienić, żeby tę kolekcję odpowiednio wyeksponować, zaprezentować na właściwym poziomie?
Nie chcę się wypowiadać w innych kwestiach, ale jeśli chodzi o wystawiennictwo to zmiany w muzeum powinny być. Zarówno sposób prezentowania dzieł, tematyka jak i sens eksponowania dzieł musi się zmienić. Istniejąca wystawa stała to przecież zbiór przeróżnych dzieł od bardzo kiepskich po bardzo dobre i ważne. Dlatego chcemy pokazać kolekcję „Nasi współcześni” w formie nowoczesnej, odmienionej, żeby wchodząc na wystawę rozumieć jej motto, co chcemy pokazać, co chcemy ludziom powiedzieć, czego nauczyć.
Nie wszyscy, którzy trafią na wystawę są wysmakowanymi koneserami sztuki, ale jej zwiedzanie ułatwi nam specjalny katalog. Kolekcję omówi też historyk sztuki Anna Kroplewska-Gajewska.
Każdy człowiek ma gust i potrafi smakować sztukę. Trzeba tylko pokazać jak ją przyswoić najlepiej, czego się nauczyć dzięki sztuce. Ocena dzieł to jednak sprawa indywidualna. Każdy potrafi, kierując się swoją estetyką ocenić co jest ładne, a co brzydkie. Mam nadzieję, że wystawa, katalog i towarzyszące temu wydarzeniu spotkania przybliżą Państwu to co w tej sztuce jest interesujące.
Jak wobec tego może Pan zachęcić wszystkich mieszkańców Powiatu Inowrocławskiego i regionu do odwiedzenia wystawy?
Zachęcam wszystkich, bo jest to nowość w zakresie wystawienniczym, kulturalnym i kulturowym. Zapraszam dorosłych, młodzież i dzieci. Zapewniam, że każdy znajdzie tu coś interesującego dla siebie. Na tej wystawie będą prezentowani tylko polscy artyści i tylko polska sztuka. Warto przyjść i zobaczyć czym jest ta polska sztuka. Przekonacie się, że warto.
Z Antonim Michalakiem rozmawiał Artur Kisielewicz. Więcej o wytawie pisaliśmy TUTAJ.