W ocenie radnego Patryka Kaźmierczaka zarzuty prezesa Ireneusza Stachowiaka wobec poprzednich władz miasta i zarządu spółki są nietrafione, bo to poprzedni rząd PiS nie przyznał dofinansowania na niezbędne inwestycje.
- Prezydent Ryszard Brejza ostrzegał wówczas w liście otwartym przed negatywnymi skutkami tej decyzji dla Inowrocławia. Wniosek dotyczył wybudowania nowego, ekologicznego źródła ogrzewania w miejskiej ciepłowni, aby ograniczyć negatywne skutki emisji. Był to wniosek opiewający na 33,3 mln zł i został on przez ówczesny rząd odrzucony. Pojawia się pytanie, gdzie wtedy był pan Stachowiak, który pełnił funkcję prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej? - pyta radny.
Powołując się na informacje od pracowników ZEC, Patryk Kaźmierczak przekazał, że Ireneusz Stachowiak miał przez kilka miesięcy szukać w zakładzie haków na swojego poprzednika oraz na Ryszarda i Krzysztofa Brejzów. - Nie znalazł nic szczególnego, wystrzelił na ostatniej konferencji z przysłowiowego kapiszona. To co miało być złe, najwyraźniej jemu się wydaje, tradycyjnie rzuca podejrzeniami i oszczerstwami, nie znalazł żadnego dowodu na łamanie prawa przez swoich poprzedników - ocenił dodając, że audyt ZEC-u został zlecony Jarosławowi Wenderlichowi, byłemu ministrowi Prawa i Sprawiedliwości.
Zobacz także: Prezes ZEC o poprzednikach: spółka zadłużona, a pieniądze wydawano na imprezy i usługi doradcze
Kaźmierczak zarzucił z kolei teraz Stachowiakowi, że gdy kierował WFOŚiGW w Toruniu, impreza organizowana przez stowarzyszenie piłki ręcznej, na którego czele był wówczas Arkadiusz Fajok dwa lata temu otrzymała dotację w wysokości 126 tys. zł. - To jest rachunek za kilkugodzinną imprezę. Można więc powiedzieć, że pan Fajok był beneficjentem "dobrej zmiany" i na pewno tej dotacji bliżej się przyjrzymy - dodał.