Sprawa dotyczy radnych: Leszka Sienkiewicza, Pawła Drażdżewskiego oraz Ireneusza Stachowiaka, którym zarzuca się prowadzenie działalności gospodarczej na majątku powiatu poprzez pełnienie kluczowych funkcji w spółkach, które świadczą usługi na rzecz powiatu, takie jak odbiór odpadów czy dostarczanie ciepła.
- Ze zdumieniem przyjąłem informację o procedowaniu sprawy mojego mandatu. To poważna kwestia. Proszę o umożliwienie nam odpowiedniego przygotowania, ponieważ każdy ma prawo do obrony swoich racji - powiedział Leszek Sienkiewicz.
Z kolei Ireneusz Stachowiak uznał sytuację za polityczny atak:
- Traktuję to jako próbę zamachu na demokrację w Inowrocławiu. Przez pięć lat tolerowaliście sytuację, w której przewodniczący pełnił funkcję prezesa PGKiM, a teraz nagle się obudziliście. We wniosku pojawiły się również błędy formalne. Mam prawo i obowiązek bronić mandatu, który został mi powierzony przez mieszkańców - mówił Stachowiak.
Głos opozycji
Adam Banaszak, radny opozycyjny i jeden z wnioskodawców, podkreślił, że rozwiązanie tej kwestii powinno należeć do sądu, szczególnie w kontekście zmian prawnych, o których mowa w wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego z października 2024 roku.
- Ta sprawa powinna zostać rozstrzygnięta przez sąd. Nikt z nas nie powinien podejmować się samodzielnej interpretacji prawa. Sytuacja prawna uległa zmianie, dlatego konieczna jest procedura sądowa. Mieszkańcy wybrali radnych, ale prawo obowiązuje wszystkich. To kwestia prawna, a nie kwestia woli - mówił podczas sesji.
Po wtorkowej sesji sprawa wygaszenia mandatów radnych pozostaje jednak nierozstrzygnięta. Przewodniczący Marek Knop zarządził głosowanie nad porządkiem obrad, który ostatecznie nie został przyjęty większością głosów. Brak akceptacji porządku obrad uniemożliwił podjęcie formalnych decyzji, co spotkało się z krytyką ze strony opozycji.
- Przewodniczący doprowadził do przerwania sesji w sposób niezgodny z prawem. Na sesji nadzwyczajnej zmiana porządku obrad może nastąpić wyłącznie za zgodą wnioskodawcy, a nikt nas o to nie zapytał. W konsekwencji porządek obrad nie został przegłosowany, a sesja nie odbyła się. To naruszenie prawa – powiedział Andrzej Brzeziński ze stowarzyszenia „Nasze Kujawy”. Dodał również, że w tej sprawie zostanie złożona skarga do wojewody kujawsko-pomorskiego.