Po południu rolnicy zostawili pod biurem europosła Krzysztofa Brejzy skrzynkę z obornikiem. Swoje wystąpienie miał też Marcin Wroński, który mówił o zmianie taktyki protestów - ma być mniej blokad, a więcej happeningów. Do dzisiejszego protestu odniósł się już wiceminister Michał Kołojdzieczak:

Organizatorem protestu pod biurem @KrzysztofBrejza był zastępca dyrektora generalnego KOWR @M_Wronski za rządów #PiS który (od 2 grudnia 2019 do 2 lutego 2024) odpowiadał min za organizacje rynków rolnych czyli również tworzenie mechanizmów do i interwencji na rynku w trudnych sytuacjach. Wroński nie zrobił nic co obecnie można wykorzystać do rozwiązania trudnej sytuacji dlatego tak głośno krzyczy i protestuje przeciwko swojej polityce. "Po pierwsze, Zielony Ład do kosza. Po drugie, unormowanie i zakaz importu żywności z Ukrainy. Po trzecie, żadnych zakazów hodowli zwierzęcej w Polsce. Do tego opróżnienie magazynów, aby było gdzie sypać zboże po kolejnych żniwach" - mówił Marcin Wroński ze Związku Zawodowego Rolnictwa Samoobrona. Coraz więcej fałszywych obrońców rolników. Jak widać wykorzystanie rolniczych protestów przez polityków przechodzi w kolejną fazę - czytamy w mediach społecznościowych.

Na komentarz Michała Kołodziejczaka odpowiedział już Marcin Wroński:

- Niezależnie czy byłem dyrektorem generalnym KOWR, czy jestem protestującym sadownikiem, poglądów na Zielony Ład i import z Ukrainy nie zmieniłem. Moja krytyczna opinia, mało popularna wówczas, jest niezmienna. Zielony Ład jest zagrożeniem dla polskiego rolnictwa, import towarów z Ukrainy destabilizuje nasze rynki rolne, jestem przeciwny zakazom i utrudniania produkcji roślinnej, zakazom stosowania środków ochrony roślin I nawozów sztucznych. Nie zmieniłem poglądów, tak jak to zrobił Michał Kołodziejczak, zmarnował zaufanie rolników i sprzedał się Donaldowi Tuskowi za czapkę śliwek.
Tyle są warte jego słowa i obietnice
- skomentował.