Test: Renault Espace. Bo czasy się zmieniają
Podobno nikt już nie chce jeździć minivanem, bo wszyscy wolą SUV-y. Ale czy SUV jest lepszy od minivana? Według Renault chyba tak, bo najnowsze wcielenie Espace przeszło właśnie takie przeobrażenie.
Kiedyś, a dziś
Dokładnie 40 lat temu Renault pokazało światu I generację modelu Espace, pierwszego europejskiego minivana. Francuska premiera z 1983 roku była z pewnością jedną z ciekawszych tamtych lat. Nieczęsto zdarza się przecież zobaczyć na motoryzacyjnym rynku coś nowego, innowacyjnego.
Espace budził zainteresowanie, bo dawał możliwość komfortowej podróży nawet siedmiu pasażerom. Przestronne wnętrze dało się konfigurować choćby poprzez obracanie foteli. Powierzchnia szyb była bardzo duża, co zwiększało poczucie przestrzeni.
fot. Renault (wnętrze Espace I generacji)
Jest rok 2023, a Renault niedawno zaprezentowało szóstą już generację Espace. Minivan stał się SUV-em, powierzchnia szyb zmalała o jakieś… strzelam, 40%? O obracanych fotelach możemy zapomnieć. Czy to oznacza, że ten samochód jest już niewartym zainteresowania? Nie, po prostu po 40 latach gusta Europejczyków, przepisy, technologie i zwyczajnie rynek motoryzacyjny, mocno się zmieniły.
Espace jest największym SUV-em w gamie francuskiego producenta. Z długością nadwozia 4,72 m, jest o 5 cm dłuższy, od odchodzącego do historii Koleosa. Mierzy nawet 2,5 cm więcej, niż Skoda Kodiaq, ale już o 24,4 cm mniej, niż Toyota Highlander.
Sylwetka Espace jest całkiem przyjemna dla oka. Charakterystyczne reflektory w kształcie litery C i szerokie niemal na całą klapę tylne lampy (tutaj z efektem włókien 3D), wszystkie w technologii LED, to znak rozpoznawczy nowych modeli Renault. Stylistycznie na tyle do siebie zbliżonych, że trudno rozróżnić niektóre z nich bez dokładniejszych oględzin.
Testowy egzemplarz przyozdobiony niebieskim lakierem Nocturne za 3,8 tys. zł posiadał 20-calowe felgi oraz czarne dodatki. Na ulicy Espace, jak na sporego SUV-a przystało, prezentował się dostojnie.
Skóra i drewno
Wnętrze topowej odmiany Iconic wygląda bardzo dobrze. Zastosowanie skóry i prawdziwego(!) drewna, daje poczucie luksusu. Na drzwiach i w pobliżu ekranów Renault nie żałowało błyszczącej czerni, która już z luksusem kojarzy mi się mniej. Na konsoli środkowej znalazł się przesuwany element z ładowarką indukcyjną, który skrywa spory schowek. Ta wystająca, powiedzmy, podpórka, przydaje się do oparcia ręki w trakcie korzystania z ekranu centralnego.
Podobnie, jak w Australu, opierając w czasie jazdy prawy łokieć na masywnym środkowym podłokietniku, trafiałem dokładnie na twarde miejsce łączenia elementów. Tu wszystko zależy od wzrostu kierowcy i ustawienia fotela. Jeśli jesteśmy już przy fotelach, to warto wspomnieć o funkcji podgrzewania tych przednich oraz masażu dla kierowcy. Zabiegi serwowane dzięki tej funkcji nie są specjalnie wyrafinowane, ale fajnie, że w ogólne są.
Po każdej regulacji fotela kierowcy, lub pasażera, na ekranie pojawia się komunikat, czy zapisać wprowadzone zmiany. To całkiem przydatna funkcja, która pozwala zrezygnować z dodatkowych przycisków pamięci na drzwiach.
Centralny ekran liczy 12 cali, a ten przed kierowcą 12,3, choć to ten pierwszy sprawia wrażenie większego. Ma pionową orientację, a jego największą zaletą jest obecność usług Google. Espace posiada chociażby wbudowane mapy i nawigację, czy asystenta Google. Bezprzewodowe Android Auto też jest, ale w tym przypadku staje się jakby mniej potrzebne.
Jakość ekranów to najwyższa półka. Grafiki i animacje są efektowne, a szybkość działania na odpowiednim poziomie. System jest ponadto dość intuicyjny.
Zestaw cyfrowych wskaźników prezentuje się nowocześnie i przejrzyście. Do wyboru mamy kilka trybów wyświetlania danych. W tym standardowym, po prawej stronie prezentowany jest stopień wykorzystania mocy w procentach, a po lewej prędkość.
Ikonka samochodu pomiędzy zegarami zapala i gasi światła, a nawet włącza kierunkowskazy, a wszystko robi w czasie rzeczywistym. Rozbłyśnięty (na poniższym zdjęciu zielony) horyzont zmienia barwę wraz z oświetleniem ambientowym wnętrza. Do wyboru jest wiele barw, które mogą dostosowywać się do wybranego trybu jazdy, czy pory dnia.
5 lub 7 miejsc
Espace dostępny jest w wersji 5 lub 7-osobowej. Ja testowałem tę drugą. Postanowiłem, że poświecę się i na własnej skórze sprawdzę, jak siedzi się z tyłu. Żeby tam się dostać, musiałem przesunąć środkową kanapę maksymalnie do przodu, a następnie położyć oparcie. Później już tylko długi krok do przodu i w górę, głowa na dół i już. Przez chwilę pomyślałem, że mam tu całkiem sporo miejsca na nogi. Po chwili przypomniałem sobie, że przecież kanapa przede mną jest odsunięta maksymalnie do przodu - na tyle, że nikt na niej się teraz nie zmieści. Gdyby odsunąć ją do pozycji wyjściowej, moje kolana zostałyby wgniecione w oparcie. Przy 181 cm wzrostu nie udało mi się też wyprostować głowy.
Czy moje narzekania są bezzasadne? I tak i nie. Nie oczekujmy, że w średniej wielkości SUV-ie, komfortowo przewieziemy siedem dorosłych osób. To raczej niemożliwe w żadnym modelu tych gabarytów i z tym nadwoziem. Chcę po prostu podkreślić, że po tym, jak Espace przestał być minivanem, jednocześnie przestał być tak przestronny, jak wcześniej.
W konfiguracji 4 dorosłych + 3 dzieci, żaden z pasażerów nie powinien narzekać na brak przestrzeni. W drugim rzędzie siedzeń miałem do dyspozycji rozkładany stolik oraz miękkie poduszki na zagłówkach. Bagażnik, w zależności od liczby miejsc i rozłożonych, lub złożonych foteli liczy od 477 do 1 818 litrów.
Kończąc opis wnętrza, nie mogę nie wspomnieć o genialnym panoramicznym dachu. Jednolita tafla szkła jest pokaźnych rozmiarów, wyraźnie rozświetla kabinę i może urozmaicić podróż pasażerom z tyłu. Ta opcja kosztuje 4,5 tys. zł. Producent nie przewidział rolety do jej zasłaniania, więc w upalne dni może wpływać na szybsze nagrzewanie wnętrza. Ja zimą nie miałem w tym względzie na co narzekać.
Doceniłem za to podgrzewaną przednią szybę, nie wspominając o ciepłych fotelach i kierownicy. Przy temperaturze -5 stopni, wystarczyła minuta, by poradzić sobie z mrozem na zewnątrz. Widoczność do przodu w Espace jest niezła, za to gorzej w przeciwną stronę. Szyba na klapie bagażnika jest bardzo mała i niewiele przez nią widać. W parkowaniu sytuację rozwiązuje dobry system kamer 360, ale w trakcie jazdy z tego udogodnienia nie skorzystamy.
Jest jeszcze jedna przydatna funkcja, którą docenimy na ciasnych parkingach i nie tylko. To system czterech skrętnych kół. Tylne koła mogą wychylić się nawet o 5 stopni w przeciwnym kierunku do przednich. Dzięki temu średnica zawracania Espace wynosi tylko 10,4 m. Przy prędkościach powyżej 50 km/h tylne koła obracają się o 1 stopień w tym samym kierunku co przednie, co ma poprawiać stabilność na zakrętach. O ile przy parkowaniu tę funkcję doceniam, to w trakcie szybszej jazdy jej praca była dla mnie niezauważalna.
Jakie jeszcze elementy wyposażenia przydawały się podczas testu? Karta hands free pozwala zapomnieć o otwieraniu i zamykaniu auta. Wystarczy do niego podejść, by się otworzyło i oddalić, by zamki się zatrzasnęły. Elektryczna klapa bagażnika to przydatna sprawa, ale mogłaby otwierać się nieco wyżej.
Dłuższe podróże umilał dobry zestaw audio o mocy 485 W. Renault chwali się, że Espace posiada 32 systemy wspomagania prowadzenia. Były wśród nich oczywiście m.in. aktywny tempomat i podążanie środkiem pasa ruchu. W trakcie cofania system ostrzega o ruchu poprzecznym z tyłu - to się przydaje przy wyjeżdżaniu z miejsca parkingowego. Podobało mi się dostosowanie głośności i kierunku ostrzegaczy do przeszkód wykrytych przez czujniki parkowania w zależności od ich odległości.
Na powitanie kierowcy, Renault wyświetla świetlną animację za pomocą przednich reflektorów. Zobaczcie to na wideo:
Silnik - na miarę naszych czasów
Renault Espace dostępny jest wyłącznie z 3-cylindrowym silnikiem benzynowym o pojemności 1,2 l. Czy tak mała jednostka sprawdza się w aucie tych rozmiarów? To zależy od indywidualnych preferencji użytkownika.
Sam motor spalinowy ma 130 KM, ale wspierany jest przez dwa silniki elektryczne. Łączna moc układu hybrydowego, to 199 KM. W tej kategorii trudno cokolwiek zarzucić Renault. Pod kątem osiągów, samochód spełnia oczekiwania. Nie jest specjalnie szybki, ani wyjątkowo dynamiczny, ale w tym przypadku nie tego oczekujemy od rodzinnego SUV-a. 8,8 s do setki to wynik w sam raz.
Gorzej od osiągów, oceniam za to kulturę pracy. W momentach, w których silnik spalinowy doładowuje baterię, pracuje na wyższych obrotach. Jeśli akurat poruszamy się z niewielkimi prędkościami, da się usłyszeć i wyczuć warkot 3 cylindrów. Wibracje przenoszone są na kierownicę.
Kiedy komputer uzna, że bateria ma już odpowiedni poziom naładowania, w mieście Espace potrafił pokonać 100, 150 metrów w trybie elektrycznym. Wtedy auto stawało się ciche, jak typowy elektryk. Po chwili jednak znów trzeba było doładować baterię, co objawiało się podwyższonymi obrotami i wibracjami. Być może nie każdemu te cechy małej jednostki napędowej będą przeszkadzać w codziennym użytkowaniu, ale warto zwrócić na nie uwagę podczas jazdy testowej przed zakupem. Ja od jednego z pasażerów usłyszałem w pewnym momencie "co tak buczy?"
Jazda i prowadzenie Espace były przyjemne. Samochód błyskawicznie reaguje na ruchy kierownicą, a jak na swoje rozmiary, nie jest przesadnie ciężki (1 587 kg). Osoby oczekujące nieco więcej komfortu, powinny wybrać mniejsze felgi, bo te 20-calowe lubią dawać znać o każdej większej nierówności w jezdni.
Na dystansie około 700 km, jakieś 3-4 razy Renault zdarzało się szarpnąć. Działo się to w momencie odpuszczenia gazu po mocniejszym przyspieszaniu. Wyglądało na to, że skrzynia biegów za długo zastanawiała się, jakie przełożenie wrzucić.
Renault Espace - spalanie
Przy 140 km/h Espace zużywał 8,8 l/100 km, co uważam za niezły wynik. Spokojna jazda pozamiejska to 5,1 l/100 km. W mieście, na testowym dystansie około 150 km po Inowrocławiu, auto zużywało 11 l/100 km. To dużo, ale samochód parkowany był na zewnątrz przy temperaturach w okolicach -5 stopni Celsjusza. Ponadto jeździłem raczej na krótkich odcinkach, a silnik często nie zdążył się rozgrzać. Do tego intensywne korzystanie z ogrzewania, w tym foteli i szyb. Latem z pewnością da się zejść o kilka litrów niżej.
Ceny
Za Renault Espace z gamy 2023 trzeba wyłożyć kwotę, w zależności od wersji wyposażenia, w okolicach 200 tys. złotych. Ta wyjściowa, to 192 900 zł. Dla przykładu, najtańszego Peugeota 5008 dostaniemy już za 159 900 zł, a Skodę Kodiaq za minimum 149 000 zł. Renault w bazowej wersji od wspomnianej konkurencji będzie lepiej wyposażone i mocniejsze.
Podsumowanie
Nowe Renault Espace z pewnością nie jest tak ciekawym autem, jak jego I generacja. Teraz to stosunkowo pojemny SUV, który przewiezie nawet 7 osób, o ile z tyłu zasiądą dzieci. Niewielki silnik sprawdza się nie najgorzej, o ile zaakceptujemy towarzyszące mu wibracje i głośniejszą pracę w momencie doładowywania baterii. Szkoda, że w ofercie nie znajdziemy diesla, ani napędu na cztery koła.
Cennik:
Dziękuję Renault Polska za udostępnienie auta do testu.