Przy okazji zachęcali do wsparcia zbiórki dla Wiktorii, mieszkanki Barcina, która walczy z nowotworem. Śmiałkowie, o których mowa, to Marcin Ruciński i jego syn Beniamin Ruciński z Fundacji SODA. To oni podjęli się wyzwania wspólnie z Dariuszem Olewińskim. Marcin, w rozmowie z nami, opowiada o tym, co spotkało ich na trasie.
Wyzwanie Gogginsa realizowaliście w Hiszpanii, a dokładnie w miejscowości Salobreña, gdzie zlokalizowana była baza wypadowa. Kiedy wystartowaliście?
Ruszyliśmy z rana 12 kwietnia o godzinie 6.00. W wyzwaniu Gogginsa brał też udział mój kolega Dariusz Olewiński, który jest czołowym trenerem i zawodnikiem triathlonu z Torunia. My sobie trochę utrudniliśmy to zadanie, bo według Gogginsa wyzwanie to 4 mile x 4 x 48 h. My natomiast dodaliśmy parę kilometrów więcej i realizowaliśmy to w wydaniu 10 km x 4 x 48 h. Dodatkowo Goggins w założeniu ma, że po wykonaniu 4 mil przerwę można zrobić w domu. My tą przerwę mieliśmy w terenie. Tam, gdzie się zatrzymaliśmy po 10 km, tam spaliśmy. Podrasowaliśmy jeszcze to wyzwanie, przez ograniczone zapasy żywności.
Co było najtrudniejszym elementem Waszego karkołomnego wyzwania?
Najtrudniejsze były przerwy, a dokładnie rozruszanie mięśni i całego układu po tej przerwie. Jeżeli człowiek biegnie lub idzie, ale cały czas porusza się, to układ ruchu ma odpowiednią temperaturę i mięśnie cały czas są w odpowiedniej elastyczności. Tutaj przerwa była wymuszona zgodnie z założeniem wyzwania i trzeba było jej przestrzegać. Drugim takim trudnym elementem, szczególnie dla mojego syna Beniamina, była noc. Temperatura znacznie spadała, a przez to, że mieliśmy ograniczone racje żywnościowe, to organizm miał mało energii na ogrzanie się. Nie mieliśmy ze sobą śpiworów, tylko kawałek małej karimaty, a często te dwie nocki spędzaliśmy na trawniku, podłożu betonowym, w rejonie barów nadmorskich. Beniamin stwierdził, że po krótkim, ok. 1-godzinnym śnie, jak go wybudziliśmy, to szedł za nami jak zombie. Sam chyba by się nie zmobilizował, aby wstać i działać dalej.
Skąd pomysł na to, żeby połączyć sportowy wyczyn z promocją akcji pomocowej?
Z uwagi na to, że ja jestem jednym z założycieli Fundacji SODA i też cały nasz team ma poczucie niesienia pomocy dla najbardziej potrzebujących, podjęliśmy taką właśnie decyzję. Dodatkowo staramy się przy każdym evencie dokonywać zbiórki. Wiktoria, która pochodzi z naszej gm. Barcin, najbardziej potrzebuje naszego wsparcia. Taką informację uzyskaliśmy z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Barcinie. Dodatkowo Fundacja ma profil sportowy, więc wszystkie akcje pomocowe mają podłoże sportowe. Tu jest link do naszej akcji, która jeszcze trwa.
Co udało się Wam osiągnąć, pokonując swoje słabości? Czego dowiedzieliście się o sobie podczas wyprawy?
My o sobie wiemy dużo. Najbardziej cieszę się z tego, że mogłem z synem zacieśnić więzi. Ja przez 16 lat byłem gościem w domu, ponieważ służyłem w siłach specjalnych a dokładnie w JW Grom. Od kwietnia 2022 r. jestem na emeryturze i teraz pokazuję synowi to, jak można łamać pewne bariery, pokonywać własne słabości i osiągać cele, które na początku wydają się odległe albo w ogóle nie do przejścia. Dla mnie i dla Darka, który jest emerytowanym policjantem, to kawałek fajnej przygody i zmęczenia, które procentowało w akcji dla Wiktorii (zebraliśmy na obecną chwilę 9700 zł). Dla mojego syna to mega wyzwanie, z którego jest bardzo dumny, że dał radę i się nie poddał.
Znając Was, nie spoczniecie na laurach. Jakie są Wasze sportowe plany na kolejne miesiące?
Na stronie naszej fundacji i na naszym fanpage’u cały czas realizujemy jakieś projekty i mocno działamy. Teraz ruszmy z cyklem startów w zawodach, ale już w głowie rodzi się wyzwanie pływackie. Nie chcę na razie tego zdradzać, ale będzie też ogień. Chcemy szerszą grupę osób zaangażować do tego. Fundacja Support Organizowania Dziecięcej Aktywności jest organizacją, która ma szerokie spektrum działania, a nie skupia się tylko na prowadzeniu jednych zajęć np. piłka nożna, koszykówka. My prowadzimy zajęcia sportowe, eventy, obozy, profilaktykę (spotkania z dietetykiem, psychologiem), organizujemy zawody, akcje pomocowe itd... - jesteśmy wszystkim.