Jesienią 2023 roku mają się odbyć podwójne wybory - te samorządowe i do sejmu. Taka sytuacja zdarzy się pierwszy raz, a jest wynikiem decyzji rządu z 2018 roku, który wydłużył kadencję samorządów z 4 do 5 lat. Teraz, na rok przed nadchodzącymi wyborami, PiS zaczął głośno mówić o tym, że na wybór nowych prezydentów, burmistrzów i radnych będziemy musieli poczekać kolejne pół roku.

Rządzący argumentują pomysł tym, że nie da się w sposób prawidłowy przeprowadzić w jednym terminie dwóch tak dużych przedsięwzięć. Zdaniem opozycji, prawdziwym powodem zmian w ordynacji wyborczej jest strach przed słabym wynikiem.

- Rozumiem problem [organizacyjny - przyp. red.], ale trzeba było o tym myśleć podczas uchwalania ustawy przedłużającej kadencję samorządowców. Poza tym, nauczony doświadczeniem, nie wierzę w czyste intencje tej władzy, zwłaszcza gdy chodzi o regulacje dotyczące organizacji wyborów. Sądzę, że prawdziwe cele są inne. Kaczyński już wie, że po kolejnych wyborach parlamentarnych straci sejmową większość. Liczba katastrof sprowadzonych przez obóz władzy na Polskę jest po prostu zbyt przytłaczająca, nawet dla wielu wiernych PiS-owi wyborców - napisał w ostatnim czasie na swoim profilu na Facebooku Radosław Sikorski, europoseł PO.

Poprosiliśmy Ryszarda Brejzę o komentarz do proponowanych zmian oraz uzasadnienie swojego zdania.

- Prezydent Ryszard Brejza nie zgadza się z propozycją PiS w temacie przełożenia wyborów samorządowych i tym samym wydłużenia trwającej kadencji samorządowców - czytamy w krótkiej odpowiedzi przesłanej przez Karolinę Sobieraj, kierownika referatu kultury i promocji ratusza.

O tym, czy kadencja samorządów zostanie przedłużona, zdecyduje sejm. Stosowną ustawę ma przygotować Prawo i Sprawiedliwość. Później swój podpis będzie musiał złożyć pod nią prezydent Andrzej Duda.

Na poniższych wykresach przypominamy, jak mieszkańcy Inowrocławia głosowali w wyborach na prezydenta miasta na przestrzeni ostatnich 20 lat.