Dr Marta R. Jabłońska: trudno teraz przewidzieć wszystkie skutki metawersum
Metawersum (Metaverse) to Internet nowej generacji, dostępny za pomocą rozszerzonej i wirtualnej rzeczywistości (AR/VR). Wizję metawersum pod koniec października zaprezentował Mark Zuckerberg. O potencjalnych zagrożeniach ze strony metawersum opowiada dla PAP dr Marta R. Jabłońska - doktor nauk ekonomicznych w zakresie nauk o zarządzaniu, adiunkt na Wydziale Informatyki Ekonomii Uniwersytetu Łódzkiego. Jej badania koncentrują się na cyberpsychologii i sztucznej inteligencji, dotyczą zachowań przejawianych w cyberprzestrzeni oraz wpływu nowoczesnych technologii na jednostki, społeczeństwa i biznes.
PAP: Czy widziała pani prezentację metaversum Marka Zuckerberga? Co pani sądzi o tej technologii?
Dr Marta R. Jabłońska: Żadnej technologii nie oceniam czarno-biało, więc także na tę nie patrzę tylko przez pryzmat nowych możliwości czy zagrożeń. Mamy tutaj do czynienia z czynnikami obu rodzajów wzbogaconymi o całą paletę subtelnych odcieni szarości. Pierwsze skojarzenia, jakie mi się nasunęły, dotyczyły nasilenia już i tak dość silnej immersji w cyberprzestrzeni, czyli zagłębienia się w nią. Dochodzi do tego efekt odhamowania, jaki pojawia się w sieci. Popatrzmy też jednak na pozytywne strony, takie jak możliwość zdalnej pracy i socjalizacji czy to w trakcie pandemii, czy dla osób z niepełnosprawnościami.
PAP: Twórcy metawersum zachwalają swój pomysł, pomówmy więc o zagrożeniach. Wspomniała pani o nieco zjawisku odhamowania. Co to takiego?
MJ: To pojęcie ukute na początku tego tysiąclecia przez profesora psychologii Johna Sulera. Zjawisko ma dwie strony - pozytywną i negatywną. Jeśli chodzi o tę pierwszą, to swoboda doświadczana w internecie pozwala poczuć się nieco pewniej i przez to zainteresować się rzeczami, do których zwykle nie mamy dostępu, czy rozmawiać o nich, ponieważ np. w prawdziwym świecie blokuje nas nieśmiałość. Jednak swoboda może też zamienić się w poczucie bezkarności i w ten sposób stwarzać zagrożenie dla własnego „ja”, a także dla innych. W grę wchodzi tutaj kilka czynników, takich jak anonimowość, niewidoczność, opóźniona reakcja, solipsystyczna introjekcja oraz neutralizacja statusu społecznego. Mówiąc prościej, czujemy się nierozpoznawalni, ukryci za bezpiecznym ekranem, możemy reagować, kiedy mamy na to ochotę i nie przejmować się reakcją drugiej strony. Rzeczywistość taka wydaje się czymś nieprawdziwym, co dzieje się tylko w naszej głowie, a nie w świecie, wreszcie - czujemy się równi, pozbawieni autorytetów i statusu społecznego. Taka mieszanka może się okazać wybuchowa. Jesteśmy gotowi zagrażać innym bez poczucia, że robimy komuś krzywdę, że po drugiej stronie znajduje się prawdziwy człowiek, który może cierpi, może ma myśli samobójcze. Wirtualna rzeczywistość może przyczynić się do eskalacji efektu odhamowania, jeśli ktoś ukryje się pod postacią awatara lub nawet podszyje się pod kogoś innego.
Mówiąc o zagrożeniach związanych z metawersum należy jeszcze wspomnieć dwóch potencjalnych rodzajach wykluczenia. O pierwszym było już głośno choćby w przypadku mediów społecznościowych – FOMO (Fear of Missing Out) – bo o nim mowa, to strach przed pozostaniem w tyle, nie na bieżąco wobec wydarzeń odbywających się poprzez te media. Metawersum może być kolejnym rozwiązaniem, w którym niektórzy będą chwili uczestniczyć właśnie z powodu „trzymania ręki na pulsie”. Drugie wykluczenie, to wykluczenie cyfrowe, informacyjne, które rodzi się z nierównego dostępu do usług informatycznych. Jeżeli – na pewnym etapie – metawersum stałby się niezwykle popularny, osoby z wykluczeniem cyfrowym, mogłyby odczuwać je jeszcze silniej.
PAP: Już od dawna w sieci istnieje hejt, który czasami nawet kończy się tragicznie, a do czynienia mamy głównie ze słowami. Co jeśli w rzeczywistości wirtualnej będzie dochodzić np. do napaści. Ciało nie będzie zagrożone, to oczywiste, ale reakcje emocjonalne mogą być silne.
MJ: Oczywiście głębsza immersja może pogłębić też przeżywane doświadczenia, uczynić je bardziej realnymi, więc mogą się nasilić także reakcje organizmu. Jednak badania prowadzone np. nad agresją w grach przynoszą różne wyniki. Myślę, że wiele będzie zależało od konkretnego użytkownika.
PAP: Czy wspomniana przez panią immersja nie sprawi też, że wszystkie bodźce będą silniejsze i nasze mózgi sobie z nimi nie będą dobrze radziły?
MJ: Cała współczesna technologia i cywilizacja rozwija się szybciej, niż następuje ludzka ewolucja. Można chyba powiedzieć, że ewolucyjnie niewiele w ciągu ostatnich kilkuset lat się zmieniliśmy, a postęp świata jest niesamowity. Oczywiście dostosowujemy się do tempa życia i wymogów świata, ale czy to pozostaje bez wpływu na zdrowie? Żyjemy w czasach nadmiernej konsumpcji i przesytu informacją. Często jesteśmy przebodźcowani, mamy wrażenie, że szybko się wypalamy. Wpływ metawersum i wirtualnych światów na psychikę będzie jednak zależał także od tego, jak często i w jaki sposób będziemy z tych technologii korzystali, a także od indywidualnych cech psychicznych. Wierzę, że jesteśmy w stanie się zaadaptować do metawersum, podobnie, jak do Internetu, czy pracy zdalnej, ale wszystkie skutki trudno jest przewidzieć.
PAP: Znaczenie osobistych predyspozycji może wskazywać, że jeśli ktoś ma dzisiaj problem z nadużywaniem Internetu, w metawersum może być mu jeszcze trudniej...
MJ: Nie można tego wykluczyć. Nowa technologia może się przyczynić do nasilenia takich problemów. Jednak trzeba wziąć też pod uwagę możliwość, że nie zyska ona aż tak licznego grona odbiorców i nie wywrze tak dużego wpływu na wielu ludzi, podobnie jak nie wywarły obecnie stosowane gogle do VR. Poza tym to nie tylko cyberprzestrzeń oddziałuje na nas, ale także my na nią i my decydujemy, w jakim stopniu i w jaki sposób będziemy z niej korzystali. Sama z siebie nie pomiesza nam w głowach, o ile my nie zatracimy kontroli nad zachowaniami.
PAP: Jednak niektórzy specjaliści zwracają uwagę, że pewne już dzisiaj niektóre serwisy, np. randkowe tak manipulują człowiekiem, aby właśnie spędził w nich jak najwięcej czasu i jak najwięcej zapłacił za dodatkowe opcje. Zapewne można się tego spodziewać także w meta-światach.
MJ: To kwestia marketingu. Rzeczywiście istnieją już całe działy neuromarketingu, który wskazuje, jak można oddziaływać na nasz mózg, abyśmy nawet nie do końca świadomi podążali za pewnymi, oferowanymi nam bodźcami. To jak będziemy z nowej technologii korzystać, zależy od nas, ale czy będziemy świadomi tych mechanizmów tego, jak będą na nas wpływać, trudno teraz powiedzieć. Będzie to całkiem nowa forma interakcji z cyberprzestrzenią.
PAP: A czy za sprawą szczególnie interesujących przeżyć, zajmujących bodźców realny świat nie zacznie wydawać się szary i nudny?
MJ: Niektóre osoby mają problem z kompulsywnym korzystaniem z Internetu, ponieważ jest w nim wiele kuszących bodźców. Wystarczy wymienić choćby zakupy online. Internet jest więc doskonałym miejscem do kreowania takich zaburzeń. W wirtualnej rzeczywistości ponownie ważnym czynnikiem będzie zanurzenie się w niej. Weźmy na przykład osobę, która jest niezadowolona ze swojego wyglądu, albo przeciwnie - silnie narcystyczną i skoncentrowaną na swoim wyglądzie. Te osoby, chociaż z różnych powodów, mogą poświęcać wiele czasu w wirtualnym świecie, aby stworzyć idealny pod każdym względem awatar. Taka pokusa może być silniejsza świecie wirtualnym, który stanie się bliższy ideałowi, ciekawszy i pociągający niż prawdziwy. Natomiast nie sądzę, aby dla wszystkich prawdziwy świat wydawał się nudny. Stopień wprowadzenia oraz odbiór technologii w społeczeństwie może być różny. Nie jest to też pierwsza technologia, która taki wpływ może wywierać.
PAP: W cyfrowym świecie nie będzie też ograniczeń - będzie można np. jechać samochodem 300 km/h i robić wiele innych rzeczy. Czy nie pojawi się ryzyko, że nabyte w VR przyzwyczajenia, w jakimś stopniu przejdą do realnego życia i ktoś się zapomni, np. będzie zbyt brawurowo prowadził samochód?
MJ: To dosyć ekstremalne przykłady, ale nie można wykluczyć, że reguły rządzące VR i rzeczywistością mogą do pewnego stopnia się zacierać u osób głęboko zanurzonych w świecie wirtualnym. Metawersum nie wprowadza VR jako pierwszy i jak dotąd nie było rewolucji w społeczeństwie. Widziałam kiedyś kostiumy dla dzieci z napisem mówiącym, że kostium Supermana nie umożliwia latania, a nie miały one nic wspólnego z VR. Nie sposób przewidzieć, czy dojdzie do silnego zatarcia się postrzegania reguł w obu światach. Raczej jednak przewidywałabym innego typu zmiany. Mogą pojawić się problemy z socjalizacją, prowadzeniem dialogu, ekspresją własnego ciała czy odczytywaniem mowy ciała u innych osób. Takie kłopoty odnotowuje się już przy zwiększonej roli cyberprzestrzeni w życiu codziennym. Tutaj można przytoczyć film „Surogaci”, w którym ludzie żyją za pośrednictwem sztucznych klonów, a swoje ciała traktują instrumentalnie, prawie tylko jako narzędzie do ich obsługi. Można się zastanawiać, czy nadmierne zanurzenie w świecie wirtualnym nie doprowadzi do podobnego przedkładania idealnej sztucznej wersji sienie nad prawdziwe, fizyczne „ja”.
PAP: Czy nie pojawią się też problemy w momentach przejścia - po wielogodzinnej sesji w cyfrowym świecie, po zdjęciu gogli może być trudno przenieść się mentalnie do realności.
MJ: Takie rzeczy mogą się dziać. Pewna dziennikarka przeprowadziła eksperyment, w którym przez 24 godziny przebywała w wirtualnej rzeczywistości. Odnotowała potem takie symptomy jak bóle głowy i zaburzenia wzroku. Jednak myślę, że podobnie może się dziać, gdy ktoś zbyt dużo czasu spędza przed ekranem. Choć oczywiście gogle mogą nasilać takie dolegliwości bardziej.
PAP: Jakie jeszcze konsekwencje może mieć tak długi czas spędzany w metawersum?
MJ: Myślę, że trzeba też wspomnieć o danych na nasz temat. Gogle do VR i towarzyszące im urządzenia trzymane w dłoniach dają nowe możliwości monitorowania naszej aktywności w sieci, a co za tym idzie dostęp do innego rodzaju nowych danych. Będzie można obserwować np. to, jak się poruszamy, w którą stronę patrzymy i jak długo, co nas interesuje, z kim spędzamy czas. Dzięki temu będzie można m.in. jeszcze silniej oddziaływać na naszą podświadomość i tworzyć przekaz, któremu jeszcze trudniej będzie się oprzeć.
PAP: To brzmi trochę groźnie
MJ: Tak jest z każdą technologią, ale oprócz zagrożeń są także szanse, że otrzymamy od metawersum coś dobrego. Unikała bym więc binarnego myślenia. Jednak metawersum ma szansę stworzyć nową płaszczyznę interakcji w cyberprzestrzeni. Choć nie jest to koncepcja zupełnie nowa, to Zuckerberg ma szansę faktycznie ją upowszechnić. Oprócz zagrożeń, o których już wspominałam, wirtualny świat metawersum może nadać nową głębię relacjom społecznym w świecie cyfrowym. Mogą one kreować większe poczucie wspólnoty, bliskości, kontaktu z drugim człowiekiem w porównaniu do dotychczasowych czatów, komunikatorów czy wideokonferencji. Takie rozwiązanie może przynosić korzyści nie tylko w czsach lockdownów, ale także dla osób mających ograniczoną mobilność, chorych, starszych, czy znajdujących się daleko od siebie. To także nowe szanse i wyzwania dla firm i sposobu komunikacji marketingowej oraz budowania relacji z klientem. Metawersum może także wnieść nowe wartości w edukację. Jest to z pewnością interesującą technologia, którą warto obserwować. (PAP)
Marek Matacz
mat/ ekr/