The Animals - koniec epoki [konkurs]

W niedzielę w Teatrze Miejskim odbędzie się koncert, który jest okazją do wyjątkowego spotkania z prawdziwą legendą światowego formatu. Jedyny w Polsce występ grupy The Animals to prawdopodobnie ostatnia szansa posłuchania ich muzyki na żywo - to ich ostatnia trasa koncertowa. Przypomnijmy, czym muzycy zapisali się w historii rocka.

Konkurs

Mamy podwójną wejściówkę na najbiższy koncert, w niedzielę o godz. 19.00 w Teatrze Miejskim. Weź udział w konkursie. Wypełnij formularz pod tym adresem i spróbuj nas przekonać, dlaczego to właśnie Ty powinieneś zasiąść na widowni. Na odpowiedzi czekamy do soboty do godz. 11.00. Wygrywa autor najciekawszej odpowiedzi.

The Animals to fenomen, w oryginalnym składzie przetrwali raptem dwa lata, ale w tym krótkim okresie wprowadzili do rocka brzmienia, które stały się inspiracją dla kolejnych pokoleń muzyków. Ostatecznie grupa zaprzestała koncertowania w 1969 roku. Dzisiaj traktowani są jako prekursorzy dynamicznego gitarowego grania i jako jedni z pierwszych, którzy wprost czerpali z bluesowej tradycji. Duża w tym zasługa wokalisty Erica Burdona, który od najmłodszych lat był zafascynowany czarnoskórymi bluesmanami i uczył się od kilku wybitnych przedstawicieli tego gatunku.

Popularność przyniosła im dzisiaj już nieśmiertelna interpretacja folkowego standardu "House of the rising sun". Wokół tego utworu narosło wiele legend i interpretacji słów. W tym zamieszaniu zapomniano o tym, że to wykonanie, mimo że najsłynniejsze, nie było pierwszym. Wcześniej ten standard wykonywał Bob Dylan w swoim niepowtarzalnym stylu, usunął utwór z repertuaru, gdy wersja The Animals zaczęła podbijać listy przebojów - nigdy później nie wykonał go na żadnym koncercie.

Bob Dylan House Of The Rising Sun

Kolejnym utworem, który uczynił The Animals gwiazdami był "Please Don´t Let Me Be Misunderstood". I w tym przypadku sięgnęli po standard, który w 1954 roku fenomenalnie zaśpiewała Nina Simone. Jednak to interpretacja Animalsów - szybsza, bardziej dynamiczna z charakterystycznym głosem Erica Burdona - jest do dzisiaj uważana za najlepszą w historii, chociaż jeszcze wielu wykonawców sięgało po ten utwór i też były to świetne wykonania, na przykład Joe Cockera.

Nina Simone - Don't Let Me Be Misunderstood

Moim faworytem w repertuarze The Animals jest "We Gotta Get Out Of This Place" z 1965 roku. Utwór błyskawiczne stał się swoistym hymnem amerykańskich sił zbrojnych uwikłanych w tamtym czasie w krwawy konflikt w Wietnamie. Utwór, głownie za sprawą tytułu, stał się też symbolem buntu przeciwko amerykańskiemu konserwatyzmowi i bardzo często był używany przez krytyków purytańskiego społeczeństwa USA. W 1987 utwór trafił na ścieżkę dźwiękową głośnego filmu (anty)wojennego "Hamburger Hill" Johna Irvina.

The Animals - We Gotta Get Out Of This Place (1965) HD/widescreen ♫♥

Poza powyższymi The Animals mają na swoim koncie jeszcze wiele świetnych numerów, z których co najmniej kilkanaście zyskało statut standardów i doczekało się wielu coverów. Teraz jesteśmy świadkami końca pewnej epoki, jednak pożegnalna trasa koncertowa nie oznacza końca tej muzyki. "Kluczem do nieśmiertelności jest najpierw życie warte zapamiętania" (Bruce Lee), The Animals na pewno o swoją nieśmiertelność martwić się nie muszą.

The Dead South - House of The Rising Sun *Under The Covers*