Nissan Leaf - tego się po nim nie spodziewałem
Jak rozpoczynać nową serię, to z przytupem - tym bardziej ucieszyłem się, kiedy w moje ręce na testy jako pierwszy wjechał elektryk. Po 6 dniach i przejechaniu 1 100 km za kierownicą Leaf'a przyznaję, że to auto nieco zmieniło moje motoryzacyjne upodobania. Sam jestem zdziwiony, że tak szybko.
Nissan Leaf II Tekna e+ 62 kWh
okres produkcji - 2017-obecnie
silnik - elektryczny
moc - 217 KM
moment obrotowy - 340 Nm
skrzynia biegów - automatyczna
prędkość maksymalna - 157 km/h
przyspieszenie od 0 do 100 km/h - 6,9 s
długość - 4,49 m
szerokość - 2,03 m
masa własna - 1 707 kg
rozmiar opon - 215/50 R17
Popularny jak Golf
Nissan Leaf to w świecie elektryków auto tak popularne, zachowując oczywiście odpowiednie proporcje, jak Golf w świecie spalinowych kompaktów. Pierwsza generacja wyjechała na drogi w 2010 roku, a drugą, którą miałem okazję testować, zaprezentowano w 2017. W marcu 2019 roku Nissan pochwalił się, że Leaf stał się pierwszym elektrycznym autem w historii, którego sprzedano w liczbie 400 tysięcy egzemplarzy.
Model ten cieszy się dużą popularnością wśród aut elektrycznych także w Europie i Polsce. W okresie od stycznia do maja w Polsce sprzedano 163 Leaf'y, co daje Nissanowi pierwsze miejsce w rankingu z łączną liczbą 181 sprzedanych pojazdów bezemisyjnych. W 2019 roku w Polsce najwięcej zarejestrowanych było BMW i3 (1 314 szt.), z czego 500 aut to flota jednej z firm carsharingowych. Na drugim miejscu uplasował się Leaf (1 188 szt.).
Mój pierwszy raz w elektryku
- Miał pan już do czynienia z Leaf'em? - spytał mnie pan wydający auto. - Nie - odpowiedziałem. - A z elektrykiem? - dopytał. - Też nie. - To zrobimy krótkie szkolenie - odparł.
Szkolenie rzeczywiście było krótkie, bo obsługa auta elektrycznego jest dziecinnie prosta, nawet dla nowicjusza w tej dziedzinie motoryzacji. Było kilka słów o sposobach ładowania, kablach w bagażniku i wyposażeniu auta. 5 minut później można było ruszać w drogę z Warszawy do Inowrocławia. Trasa licząca 250 km to dla Leaf'a z baterią 62 kWh żaden problem, ale o tym później.
Z żaby w księcia
Pierwsza generacja Leaf'a nie grzeszyła urodą. Była charakterystyczna, jak większość aut z napędem innym, niż spalinowy w tamtym okresie. Spłaszczony przód, duże, wystające reflektory i dziwne proporcje w II generacji odeszły w zapomnienie. Nowy Leaf może nie jest najładniejszy w klasie kompaktów, ale wygląda dużo atrakcyjniej, niż poprzednik.
Z zewnątrz auto prezentuje się zgrabnie. Nowoczesnego sznytu dodają smukłe przednie lampy, niebieska osłona w miejscu tradycyjnego grilla i subtelne wstawki w tym samym kolorze. Testowe auto pokryte było białym perłowym lakierem, który ładnie kontrastuje z czarnym dachem.
Lista wyposażenia była długa
Najbogatsza wersja wyposażenia Tekna, którą miałem okazję testować, zawiera pokaźną liczbę udogodnień. Skórzane fotele, dobry system audio Bose (subwoofer w bagażniku zajmuje trochę miejsca), system ProPILOT, kamery 360 stopni, reflektory LED, podgrzewane fotele z przodu i z tyłu wraz z kierownicą, automatyczne parkowanie... Zabrakło mi jedynie dwustrefowej automatycznej klimatyzacji (jest jednostrefowa) oraz elektrycznie sterowanych foteli. Brak regulacji kierownicy w płaszczyźnie przód-tył nieco utrudniał znalezienie najlepszej pozycji za kierownicą, a osłony przeciwsłonecznie są zdecydowanie za krótkie do ochrony przed bocznymi promieniami słońca. Dotykowy ekran działał sprawnie, ale w słoneczne dni stawał się niewidoczny. Na szczęście nie zrezygnowano całkowicie z fizycznych przycisków i pokręteł.
6,9 s do setki i 400 km zasięgu?
Dwa ogromne atuty Leaf'a w wersji e+ to moc wynosząca 217 KM i bateria powiększona do 62 kWh zamiast 40 kWh. Warto dodać, że dzięki innej charakterystyce pracy jednostki elektrycznej, w momencie wciśnięcia gazu w podłogę auto natychmiast wystrzeliwuje jak z katapulty. Przewiozłem kilka osób jeżdżących na co dzień autami o większej mocy i każdy z nich był mocno zaskoczony efektem wciskania w fotel. Tutaj nie trzeba czekać na redukcję biegu, na wkręcenie się na obroty. Wyprzedzanie na trasie tym autem to czysta przyjemność. Tak, na trasie, bo powiększone baterie pozwalają Leaf'em wyjechać bez obaw za miasto.
Z Inowrocławia do stolicy? Żaden problem
W dniu zwrotu auta do salonu w Warszawie wyjeżdżałem z Inowrocławia mając 95% baterii. Zasięg komputera wskazywał 381 km. Po dojechaniu na miejsce wskazania komputera pokazywały kolejno 27% i 110 km. Moja trasa liczyła dokładnie 250 km, z czego około 130 km pokonałem autostradą z prędkością 110 km/h.
W czasie jazdy miejskiej Leaf "pali" mniej, niż w trasie. Wg danych katalogowych auto może pokonać na jednym ładowaniu nawet 528 km. Podczas całego testu, czyli 1 100 km, z czego około 3/4 pokonałem poza miastem, a kilkadziesiąt kilometrów z prędkościami około 130 km/h, zużycie energii wyniosło około 17 kWh/100 km, co daje w przybliżeniu 360 km zasięgu. Dodam, że prawie nie korzystałem z systemów oszczędzania energii.
Z "e-pedałem" zapomnisz o hamulcach
Choć auta elektryczne tworzy się z myślą, by oszczędzać energię, to Leaf w żaden sposób nie narzuca kierowcy, by ten jeździł powoli, czy ospale. Jeśli jednak chcemy, to nic prostszego. Skrzynia biegów w trybie D działa standardowo - w momencie odpuszczenia gazu auto się toczy. Jeśli wejdziemy w tryb B, auto będzie zwalniać wyraźnie mocniej i odzyskiwać więcej energii.
Jest jeszcze osobny przycisk "e-Pedal". Po jego aktywowaniu kierowca poza awaryjnymi sytuacjami, praktycznie nie musi korzystać z hamulca. Po odpuszczeniu gazu auto wyraźnie zwalnia. Wymaga to kilku dni przyzwyczajenia, ale na dłuższą metę pozwala oszczędzać hamulce i odzyskiwać dużą ilość energii. Jest jeszcze tryb Eco, który powoduje, że pedał gazu pracuje z większym oporem, przez co jeździmy spokojniej.
Nowoczesna technologia w służbie kierowcy
Przydatną funkcją okazuje się system ProPILOT. W połączeniu z aktywnym tempomatem auto samo utrzymuje zadaną odległość za pojazdem przed nami, dodatkowo utrzymując się w pasie ruchu. Jeśli puścimy kierownicę, po niespełna 10 sekundach pojawiają się dźwięki ostrzegawcze, potem samochód przyhamowuje, a jeśli nie zareagujemy, auto zatrzyma się i włączy światła awaryjne.
Szkoda, że ostrzeganie kierowcy, by ten złapał ponownie kierownicę działa tylko w momencie, kiedy aktywny jest system utrzymania pasa ruchu. Ten do działania potrzebuje białych linii po obu stronach pasa. Jeśli kierowca zaśnie lub zasłabnie w innej sytuacji i puści kierownicę, to auto zareaguje dopiero w chwili najechania na linię, ale nie zatrzyma się. Gorzej, jeśli linii akurat nie będzie.
Kiedy bez włączenia kierunkowskazu najedziemy na białą linię, kierownica zawibruje, a auto przyhamuje i samo wróci na środek pasa. Z kolei podczas jazdy z włączonym tempomatem na ostrzejszych zakrętach mimo ustalonej prędkości auto nieznacznie zwalnia, co pozwala kierowcy bezpieczniej pokonać łuk. Jest też funkcja ustalenia maksymalnej prędkości, powyżej której auto nie przyspieszy.
Na autostradach i drogach ekspresowych system ProPILOT sprawuje się znakomicie. Kiedy na drodze mamy wysepki, jak np. na trasie Inowrocław-Włocławek warto być czujnym, bo asystent początkowo kieruje auto prawidłowo, ale kiedy trzeba wykonać drugi manewr, wyłącza się, o czym informuje kierowcę dźwiękiem. Jeśli za bardzo mu zaufamy, na reakcję może być mało czasu.
Jazdę po mieście ułatwia system automatycznego parkowania oraz system kamer 360 stopni z dobrą jakością obrazu.
Ładowanie - ile trwa i ile kosztuje?
Leaf'a można ładować ze zwykłego gniazdka w domu albo na szybkich ładowarkach za pomocą złącza CHAdeMO, ewentualnie przez gniazdo typu 2. W bagażniku wozimy ze sobą dwa kable - standardowy "domowy" oraz typu 2. Auto na masce posiada 2 wejścia - jedno CHAdeMO, a drugie do ładowania za pomocą kabli typu 1 lub 2.
Ładowanie auta z domowego gniazdka jest najtańsze, ale i najwolniejsze, bo odbywa się z mocą 3 kW. Doładowanie baterii z 45% do 96% zajęło mi 14 godzin. Należy zaznaczyć, że prędkość ładowania wyraźnie spada po osiągnięciu poziomu 80%. Wg wskazań komputera ładowanie z 45% do 80% w domu zajęłoby 8,5 godziny. Koszt przejechania 100 km to około 11 zł.
Złącze CHAdeMO umożliwia ładowanie z mocą do 50 kW. Największą w Polsce sieć szybkich ładowarek posiada Greenway - ponad 200. Realna moc ładowania w moim teście na trzech różnych urządzeniach wahała się od 34 do 44 kW. To oznacza, że z poziomu 14% do 80% można doładować się w nieco ponad godzinę.
Szybkie ładowanie nie należy do tanich. Wraz z autem otrzymałem kartę na Greenway'a, która dawała mi możliwość darmowego doładowywania auta dwukrotnie w ciągu dnia. Zaglądając w cennik, jednorazowe doładowanie auta z 14% na 87% normalnie kosztowałoby mnie około 110 zł. Z kolei korzystając z rozwiązania na kształt abonamentu, płacąc 99,99 zł miesięcznie, za to samo "tankowanie" zapłaciłbym nieco ponad 50 zł. W pierwszym przypadku koszt przejechania 100 km to około 30 zł, a w drugim, nie licząc abonamentu - około 15 zł.
Trzecia opcja to zamontowanie tzw. wallboxa w domu. Wtedy korzystamy z taniego prądu, a moc ładowania wzrasta do 22 kW. Koszt urządzenia to kilka tysięcy złotych.
Inowrocław na razie nie sprzyja elektrykom
Właściciele aut elektrycznych w Inowrocławiu póki co nie mają łatwo. Punkt szybkiego ładowania, który już w kwietniu pojawił się na parkingu Galerii Solnej do tej pory nie został uruchomiony. Jak się dowiadujemy, ma to nastąpić do końca września.
Choć auta elektryczne w strefach płatnego parkowania na drogach publicznych mogą parkować w Polsce za darmo, to ja za taki postój dostałem "mandacik". Nie pomogły zielone tablice, na których elektryki jeżdżą od 1 stycznia 2020 roku. Na szczęście wystarczył telefon do Zakładu Robót Publicznych w Inowrocławiu, by sprawę bez problemu "odkręcić".
Ładowanie w praktyce - nie zawsze bywa różowo
Nie ma się co oszukiwać - wypady elektrykiem za miasto trzeba sobie zaplanować. Liczba szybkich ładowarek w Polsce wciąż jest bardzo mała. Najbliższe Inowrocławia znajdują się w Toruniu, koło Ciechocinka, czy w Bydgoszczy. Z wyjątkiem dużych miast, punkty są najczęściej pojedyncze. Może się zdarzyć, że będąca naszą ostatnią deską ratunku ładowarka jest akurat zajęta. Wtedy pozostaje nam czekać, aż ktoś inny się odłączy. Jednego dnia wybrałem się do Poznania. Ładowarka przy galerii handlowej na Malcie okazała się zajęta. Na szczęście w Poznaniu ładowarek nie brakuje i kolejna była już wolna. Ostatecznie można też wykorzystać złącze typu 2, co daje moc około 6 kW, ale to już może pokrzyżować plany dalszej wycieczki.
Nigdy nie mamy pewności, że ładowarka w trasie, do której zmierzamy nie będzie z jakiegoś powodu wyłączona, choć ich status można sprawdzać online na stronie Greenway'a. Patrząc z perspektywy kosztów, zostawiając auto na godzinę, za każdym razem gdzieś w pobliżu wydawałem dodatkowe pieniądze - najczęściej na obiad.
Tanio nie jest, ale...
Swego czasu za Nissana Leaf e+ Tekna trzeba było zapłacić nieco ponad 200 tysięcy złotych. Aktualna, promocyjna cena tej wersji to 167 500 zł. Z kolei za najtańszą wersję Acenta z akumulatorem 40 kWh i mocą 150 KM w wyprzedaży rocznika 2019 trzeba zapłacić 117 550 zł. Biorąc pod uwagę rządowe dopłaty do elektryków, które wynosiły niecałe 19 tys. złotych, można było stać się posiadaczem Leaf'a za niespełna 100 tys. złotych. Być może w kolejnej edycji programu "Zielony samochód", który, patrząc na liczbę zgłoszeń, zakończył się fiaskiem, dopłaty będą większe.
Podsumowanie
Do tej pory nie miałem wyrobionego zdania o elektrykach, bo staram się nie oceniać czegoś, z czym nie miałem do czynienia. Choć sam gustuję w dużych samochodach z dużymi benzynowymi silnikami, a dźwięk z wydechu jest dla mnie istotnym elementem w aucie dającym przyjemność z jazdy, to Nissan mnie zaskoczył, bo stwierdzam, że mógłbym jeździć Leaf'em na co dzień. Przed testem nie spodziewałem się, że dojdę do takich wniosków. Dotychczasowe benzynowe auto zostawiłbym jednak na niedzielne przejażdżki.
Jazda tym samochodem zarówno w mieście, jak i w trasie to czysta przyjemność. Ma atrakcyjny wygląd, jest dobrze wyposażony, nadspodziewanie dynamiczny, daje radość z jazdy i ma spory zasięg. Leaf drugiej generacji sprawia wrażenie dopracowanej w wielu aspektach konstrukcji. Wszystko wskazuje na to, że będzie kontynuował sprzedażowy sukces poprzednika. W Polsce stosunkowo wysoka cena i słabo rozwinięta infrastruktura do szybkiego ładowania oznaczają, że jeszcze przez wiele lat to auto będzie rzadkim widokiem na naszych drogach.
5 x TAK |
5 X NIE |
---|---|
znakomite przyspieszenie | wysoka cena |
zasięg pozwalający na wypady za miasto | regulacja kierownicy tylko w 1 płaszczyźnie |
pomocny system ProPILOT | zbyt krótkie osłony przeciwsłoneczne w stosunku do szerokich drzwi |
dobre nagłośnienie | czasami dziwne działanie klimatyzacji automatycznej |
łatwość prowadzenia i użytkowania | komunikat o systemie Nissan Connect pojawiający się na ekranie po każdym uruchomieniu silnika |
Cena podstawowej wersji: 117 500 PLN (rocznik 2019)
Cena testowanego egzemplarza: ok. 170 000 PLN
Dziękujemy Nissan Sales Central & Eastern Europe za udostępnienie auta do testu.