W 38. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Polsce prezydent wręczył odznaczenia państwowe uczestnikom strajku podchorążych Wyższej Oficerskiej Szkoły Pożarniczej. Strajk rozpoczął się w nocy z 24 na 25 listopada 1981 r. Podchorążowie sprzeciwiali się podporządkowaniu uczelni przepisom ustawy o szkolnictwie wojskowym, które zakładały, że podchorążowie mogli być kierowani do tłumienia społecznych protestów. 2 grudnia 1981 r. strajk został brutalnie spacyfikowany. Podporą duchową dla strajkujących był bł. ks. Jerzy Popiełuszko.
"Jest dziś szczególny dzień, 38 rocznica ogłoszenia stanu wojennego. 13 grudnia 1981 r. - jak mówili przez te 38 lat Polacy i jak mówią w większości do dziś - 38. rocznica wywołania wojny jaruzelsko-polskiej. To znaczy wypowiedzenia wojny przez Wojciecha Jaruzelskiego i komunistyczny reżim w zasadzie śmiało można powiedzieć - całej reszcie polskiego społeczeństwa" - powiedział prezydent.
Przypomniał, że przed 1981 r. społeczeństwo zgłaszało wobec komunistycznej władzy postulaty socjalne, ale też wolnościowe, jak wolność słowa, czy wolność zrzeszania się. "Żądano prawdy, żądano uczciwości w życiu publicznym, tego czego przecież do dzisiaj ludzie tak bardzo pragną, bo państwo albo jest uczciwe, albo bez tego nie jest uczciwe" - stwierdził Duda.
Jak zauważył, obchodzimy pamięć wydarzenia, które "położyło się cieniem na całych latach 80. i cofnęło nas w państwowym rozwoju". "Gdyby Solidarność mogła wtedy zwyciężyć i dalej prowadzić proces zmian Rzeczpospolitej, wiele trudnych dla nas momentów dziejowych pewnie by się nie zdarzyło. To zostało jednak brutalnie przerwane" - mówił.
Dodał, że w przestrzeni publicznej dyskutuje się dziś o tym, jakie były przyczyny wprowadzenia stanu wojennego. Są tacy, "którzy próbują wybielać jego autorów i sprawców" - zaznaczył prezydent.
"Generalnie jednak nie mamy wątpliwości: stan wojenny to była próba ostatecznego zniewolenia Polaków, zepchnięcia naszego społeczeństwa i narodu z drogi ku wolności. Próba zaciągnięcia garoty na szyi, zaciśnięcia łańcuchów, którymi byliśmy pętani od 1945 r. mimo wszystkich, często krwawych, prób (...), by się wyrwać do wolnej Polski. To się nie udawało. Ten stan wojenny był kolejnym tragicznym tego przykładem. Przykładem w jak tragiczne popadaliśmy, po II wojnie światowej, losy" - mówił prezydent.Podkreślił, że stan wojenny to był "czarny czas”, kiedy część Polaków, czy "to ufającą, czy to taką, która podjęła decyzje o wyborze drogi służbowej, zawodowej, ustawiano przeciwko drugim". "Było takie straszne, ale żartobliwe wtedy powiedzenie: +wstąp do milicji, wyjdziesz na ludzi+. Wszyscy wiedzieli, co to oznacza: wyjdziesz na tych, którzy chcą wolności, którzy protestują i będziesz ich okładać pałami" - dodał prezydent.
Jak mówił, stan wojenny był najstraszniejszym czasem w ostatnich dziejach Rzeczpospolitej, najbardziej dramatycznym i najbardziej traumatycznym. Przypomniał, że badacze mówią, że było prawdopodobnie około 100 ofiar tamtego reżimu.
Prezydent mówił też podczas uroczystości, że w piątek spotkał się z matką prawdopodobnie najmłodszej ofiary tamtego czasu, Emila Barchańskiego, wówczas ucznia warszawskiego liceum imienia Mikołaja Reja. Podkreślił, że cały czas przeżywa ona śmierć syna i pomimo upływu lat nie może się z nią pogodzić.
Prezydent nawiązał też do strajku w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej. Jak mówił, ostatnio wiele razy pytał o to skąd się ten strajk wziął, ale nikt nie był mu w stanie odpowiedzieć. "Przyszli oficerowie powiedzieli: +nie, nie będziemy kontynuowali nauki, jeśli uczynicie z nas szkołę wyższą podległa MSW+" - powiedział Duda. Dodał, że nie pozwolili się oni ustawić się "przeciwko ludziom". "Zbuntowali się bardzo ostro, dla władzy ludowej rzekomo był to szok" - zaznaczył prezydent. Według niego, pewnie, dlatego władza dopuściła się pacyfikacji strajku w szkole przez siły specjalne.
"Wytrwaliście panowie do końca. Do samego końca" - mówił prezydent do uczestników strajku Podkreślił, że przeczytał ich słowa, którymi z dzisiejszej perspektywy opisywali tamte zdarzenia i wszędzie powtarzało się jedno: "nie żałuję i nigdy nie żałowałem, że nie podpisałem zobowiązania, żeby pójść do nowej szkoły". "Chylę czoła w imieniu Rzeczypospolitej przed państwa rodzicami za to wychowanie" - dodał.
Prezydent dziękował też uczestnikom strajku z 1981 r. za ich postawę, odwagę, niezłomność i bohaterstwo, dzięki której teraz żyjemy w wolnej Polsce. Takie zdarzenia - przekonywał - budowały określoną postawę ludzi, co doprowadziło do dzisiejszej wolnej Polski.
"Mogę tylko w jej imieniu z przykrością pochylić głowę, że aż 38 lat minęło od tamtego momentu. Przecież nie musiało minąć aż 38, może wystarczyłoby, żeby minęło 8. Niestety, nie wystarczyło. Nie chcę na ten temat dyskutować i nie chcę tego komentować, mogę tylko powiedzieć jedno - bardzo dziękuję rektorowi i dzisiejszemu kierownictwu Szkoły Głównej Pożarniczej za izbę pamięci, która tam jest i która o tamtych dniach wspomina, za tę pamięć, która jest przekazywana dzisiaj studentom" - oświadczył Duda.
Prezydent odznaczył Złotym Krzyżem Zasługi 55 uczestników strajku, 11 osób zostało odznaczonych Medalem Stulecia Odzyskanej Niepodległości. (PAP)
autorka: Aleksandra Rebelińska