W czwartek w Szpitalu Wielospecjalistycznym im. Ludwika Błażka odbędzie się kolejne otwarte spotkanie związków zawodowych i pracowników, którzy w przeprowadzonym na początku września refendum opowiedzieli się za koniecznością przeprowadzenia strajku.

- Chcemy przedstawić pracownikom szpitala, co zostało nam zaproponowane, bo ostateczną decyzję podejmą oni, a nie związki zawodowe. Jesteśmy wobec nich lojalni i to jest nasz obowiązek. Strajku nie chce związek zawodowy, tylko chcą go pracownicy - i to 837 osób. To nie jest mała liczba - mówi nam Michał Barałkiewicz.

Jak wynika z naszych informacji, dyrektor szpitala zaproponował wszystkim pracownikom zakładu (którzy nie zostali objęci podwyżkami ustawowymi) od 1 października do pensji zasadniczej 220 zł brutto, czyli 169 zł "na rękę".

- My w karcie referendalnej mówiliśmy o podwyżce w wysokości 1600 zł z wyrównaniem od 1 stycznia 2019 roku, a nie o kwocie jaką zaproponował nam pan dyrektor. Można sobie wyborazić, jakie są nastroje. O wszystkim ostatecznie zdecydują pracownicy - dodaje Michał Barałkiewicz.

Przypomnijmy, że w dniach od 2 do 6 września w inowrocławskim szpitalu im. Ludwika Błażka przeprowadzano referendum strajkowe. Wzięło w nim udział 882 z 1402 pracowników zakładu. Ponad 94 proc. głosujących opowiedziało się za koniecznością rozpoczęcia strajku.

- Strajkując, będziemy musieli odejść od naszych miejsc pracy, a zajmujemy się ludźmi chorymi. Będzie to źle postrzegane przez pacjentów i opinię publiczną, ale nie mamy żadnego innego wyjścia. Działamy zgodnie z prawem - mówił wówczas przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Medycznych.

Pieniądze na podwyżki pochodzą z dodatkowych funduszy, które dyrektorzy szpitali w naszym województwie otrzymali z budżetu państwa. W sumie do kujawsko-pomorskich lecznic ma trafić 15 mln zł. Najwięcej, bo ponad 2,2 mln zł otrzyma właśnie szpital w Inowrocławiu.