"Sprawy edukacji powinny łączyć, a nie dzielić"
Środki na oświatę przekazywane przez rząd dla miast i gmin od wielu lat są niewystarczające. W Inowrocławiu do utrzymania szkół i przedszkoli - jak wyliczyli urzędnicy - potrzebnych jest 168 milionów złotych, miasto tymczasem otrzymuje 117 milionów złotych. Brakuje zatem przeszło 50 milionów złotych, które muszą zostać przekazane z lokalnego budżetu.
- Wzywamy pana premiera do natychmiastowych decyzji politycznych i budżetowych, które zatrzymają postępującą degradację polskiej edukacji politycznej - czytamy w apelu.
Apel został przyjęty większością głosów radnych koalicji, ale nie bez dyskusji. Jako pierwszy głos zabrał Tomasz Marcinkowski. Radny Porozumienia Samorządowego zwrócił uwagę, że z treścią apelu nie można było się na spokojnie zapoznać, ani go przedyskutować w gronie klubów, bo został on wprowadzony do obrad tuż przed sesją.
- Zgadzam się z niektórymi tezami tego apelu, że oświata wymaga dofinansowania, bo samorządy ponoszą spore koszty z tym związane, zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy płacowe nauczycieli - stwierdził Tomasz Marcinkowski. - Poza tym nie podoba mi się forma tego dokumentu, zwłaszcza jeśli to ma być apel, to sformułowania "wzywamy" i "oczekujemy" - nie takie sformułowania powinien zawierać ten, czy inny apel. Może pan prezydent podjąłby jakieś inne działania np. złożyć wzorem prezydenta Szczecina pozew przeciwko Skarbowi Państwa o zwrot uzasadnionych środków poniesionych przez tamtejszą gminę na finansowanie oświaty. To jest jakieś konkretne wyjście, a nie apel, który w momi odczuciu ma taki charakter polityczny, zresztą nie tylko mój - dodał.
- Dostajemy kolejną wrzutkę polityczną i zasłonę dymną, żebyśmy przykryli ważne tematy i ważną dyskusję jakimś apelem politycznym i skupili się wyłącznie na tym. To jest oszukiwanie mieszkańców, bo od tego nie rozwiąże się żaden problem, nic dzięki temu apelowi nic się osiągniemy oprócz medialnej burzy, politycznej zawieruchy. Czy my na tej sali porozmawiamy na temat niżu demograficznego, który czeka Inowrocław, i to jest ogromne wyzwanie dla każdego samorządu. Czy porozmawiamy na temat tego, co prezydent miasta przygotował, jakie plany na najbliższe lata, z którymi musi się zmierzyć inowrocławska oświata - pytała Ewa Koman.
Zdaniem Wojciecha Piniewskiego, byłego zastępcy prezydenta odpowiedzialnego m.in. za oświatę, wnioskodawcom chodziło tylko o aspekt polityczny. - Nie miałem czasu na normalną, rzetelną analizę, ale pobieżne przeczytanie już wyłapuje schemat, który tu mamy. Schemat przepełnionych klas - pytam się, gdzie są te przepełnione klasy w dobie niżu demograficznego. Proszę mi wskazać choć jedną szkołę, gdzie są przepełnione klasy. Nie znajdziecie... Natomiast dofinansowanie oświaty to proces wieloletni. Dziesięć ostatnich lat to był moment pogłębiającego się kryzysu w oświacie i coraz większego angażowania środków miasta. Co do zasady zmiany finansowania oświaty, można powiedzieć, że jest o czym dyskutować, ale nie w taki sposób - stwierdził radny KO. - Na tyle jest to niedokładne, że - nie wiem, czy zwróciliście Państwo uwagę - nie ma czegoś takiego, jak Ministerstwo Finansów i Gospodarki. Jest Ministerstwo Finansów - dodał jego klubowy kolega, Łukasz Oliwkowski.
- Nie zgodzę się z Państwa wypowiedziami, że jest to podyktowane tylko politycznie i nie jest to improwizacja. W sytuacji, kiedy rząd co chwilę obniża dofinansowanie oświaty, stajemy przed poważnym problemem, bo ze wstępnych wyliczeń wynika, że ponad jedną piątą budżetu pochłaniają wydatki na oświatę. Jak możemy realizować inne zadania, skoro największą sumę przeznaczymy na oświatę - mówiła radna Renata Napierkowska z PiS.
Radny klubu PiS Edmund Mikołajczak zgodził się z wcześniejszymi uwagami radnych dotyczącymi czasu, w którym został przedłożony projekt apelu. - Też wolałbym, żeby był wcześniej, ale nie neguję formy apelu. Przyznaję, że on nie zmieni sytuacji [...] ale będzie pewnym sygnałem, który na pewno nie zaszkodzi, ale który nie ma zastępować wszelkich innych działań, które na miejscu są i muszą być podejmowane, bo tych problemów jest więcej. Z tych ogólnych działań ministerstwa pokazują się nieciekawe dla całości oświaty decyzje, które od 1 września zaowocowały np. tym, że w praktyce szkoły nie będą mogły, albo będzie to poważnie utrudnione, organizować wyjść poza budynek szkolny, czy wycieczek, które zawsze były ważne dla dydaktyki i wychowania. Jest więc nad czym się pochylać. [...] Apel jest polityczny, bo wszystko co robimy tu, jest po trosze polityczne, ale nie jest atakiem tylko w jedną stronę, bo wiemy, że taka sytuacja jest od dawna i nie zależy tylko od takiego, czy innego premiera. Ale piszemy do premiera, który jest - zauważył.
- Rzeczywiście, jeżeli nic nie będziemy robić i mówić o stanie oświaty, nie możemy liczyć na żadne zmiany. To, co dotknęło od września oświatę jest Państwu znane, jak rozliczane są godziny nadliczbowe i ponadwymiarowe, co za tym idzie, nauczyciele odmawiają wyjścia na teren Inowrocławia, do domu kultury, do teatru. Niestety, każda podwyżka w oświacie w 90 procentach spoczywa na samorządach - stwierdziła radna Maria Żukowska (Jeden Region), na co dzień dyrektor II Liceum Ogólnokształcącego.
Radny Bartłomiej Stanisz ocenił, że apel jest w interesie mieszkańców, ale można rozważyć też wspomniany przez radnego Marcinkowskiego pozew. Wyraził zdziwienie, że radni Porozumienia, którzy wcześniej współrządzili, wcześniej nie wystąpili z taką propozycją.
Za wystosowaniem apelu zagłosowało 13 radnych klubów Łączy nas Inowrocław, PiS i Jednego Regionu. Radni Porozumienia wstrzymali się od głosu, natomiast Koalicji Obywatelskiej - nie wzięli udziału w głosowaniu.
- Z przykrością należy stwierdzić, że radni Klubu Koalicji Obywatelskiej z radnym Wojciechem Piniewskim - odpowiedzialnym przez wiele lat za inowrocławską oświatę - nie wzięli udziału w głosowaniu nad tym apelem, a radni Porozumienia dla Inowrocławia, z panią Ewą Koman i Tomaszem Marcinkowskim szefem nauczycielskiej solidarności na czele, wstrzymali się od głosu. Takie zachowanie trudno zrozumieć w sytuacji, gdy chodzi o sprawę fundamentalną - oświatę, wychowanie i przyszłość dzieci naszego miasta. Oczekiwaliśmy ponadpolitycznej jedności i wspólnego stanowiska całej rady w tak ważnym temacie. Sprawy edukacji powinny łączyć, a nie dzielić. Wyrażamy nadzieję, że w przyszłości troska o dobro inowrocławskiej oświaty stanie się wartością nadrzędną ponad partyjnymi kalkulacjami i lokalnymi interesami - oświadczyli po sesji przedstawiciele klubów rządzącej koalicji.