Test: DS 7 Antoine de Saint Exupery. Wersja dla marzycieli
Francuski producent aut w segmencie premium lubi wzbogacać swoje modele o nieoczywiste kolekcje. Ta najnowsza odnosi się do słynnego lotnika i pisarza.
DS 7 to największy SUV w gamie tej luksusowej marki wywodzącej się od Citroena. Niedawno miałem okazję testować najmocniejszą, 360-konną wersję La Premiere. Teraz w moje ręce trafił DS 7 Antoine De Saint Exupery E-Tense 300 4x4.
Wersja specjalna
Każdy z modeli należący do kolekcji firmowanej nazwiskiem twórcy Małego Księcia, czyli DS 3, DS 4 i DS 7, został opracowany przez zespół DS Design Studio Paris. Mowa oczywiście o wyrafinowanych detalach, bo sam samochód przy tej okazji nie przeszedł liftingu.
- Nasze kolekcje wyraźnie nawiązują do świata haute couture. Każdego roku jest to okazja do wyrażenia naszych wartości i zilustrowania naszej najlepszej wiedzy w oparciu o konkretną inspirację, której efektem jest ekskluzywna gama - mówi Olivier François, dyrektor generalny DS Automobiles.
W tej wersji DS 7 dostępny jest w trzech kolorach nadwozia: Night Flight oraz Crystal Pearl i Perla Nera Black. Ten pierwszy z nich występuje tutaj na wyłączność i właśnie taki lakier posiadał mój egzemplarz. W katalogu ma wyraźnie fioletową barwę, natomiast na żywo wygląda bardziej jak szary. Co innego, gdy spojrzymy na niego w promieniach słońca. Wtedy dosłownie i w przenośni, zaczyna błyszczeć.
Luksusowe wnętrze na miarę marzeń
Czego zatem może się spodziewać świeżo upieczony właściciel DS 7 Antoine de Saint Exupery?
Nowe wnętrze Opera występuje tutaj w odcieniu Criollo Brown. Skóra Nappa wykończona jest haftem Tramontane i ściegiem perłowym Terre de Cassel. Plakietka „Antoine de Saint Exupéry” zdobi deskę rozdzielczą, stanowiąc uzupełnienie cytatu „To ścieżka dialogu między gwiazdami a nami” oraz rysunku w kształcie gwiazdy na progach przednich drzwi. Po takim opisie można się rozmarzyć, prawda? To idźmy dalej.
Dodatkowe przeszycia i podłokietnik w kolorze Criollo Brown nadają modelowi francuskiej elegancji. Kierownica, wraz z osłoną poduszki powietrznej, jest w całości obszyta skórą w kolorze bazaltowej czerni. Przednie fotele są podgrzewane, posiadają funkcje masażu i chłodzenia, a szyby akustyczne dbają o wyciszenie.
Szerzej wnętrze DS 7 opisywałem w październikowym teście, dlatego tutaj jedynie przypomnę, że w środku tego samochodu można poczuć się naprawdę przyjemnie. Kierowca otoczony jest wysokiej jakości materiałami z przewagą skóry. Na te pozytywne odczucia składają się ponadto nowoczesne multimedia, dobry system audio i bogate wyposażenie. Tradycyjnie mogę się tu przyczepić jedynie do srebrnego elementu na masywnym tunelu środkowym, który został wykonany z taniego plastiku.
Komfort i przestrzeń dla pasażerów
Pasażerowie na tylnej kanapie mają swój panel do klimatyzacji (nie jest 3-strefowa) oraz dużą ilość przestrzeni. DS 7 to stosunkowo szeroki samochód, dlatego nawet środkowy pasażer będzie miał tu dość przyjemne warunki podróży. Z pewnością pomoże w tym też płaska podłoga. Bagażnik ma 555 litrów pojemności.
Na nocne wojaże
Elektrycznie sterowany szyberdach pozwoli wypatrywać gwiazdy, które dla podróżników stanowią drogowskazy. Przynajmniej jakoś tak to brzmiało w Małym Księciu.
Jeśli już wypatrywać gwiazdy, to najlepiej nocą, a wtedy DS 7 ma wiele do zaoferowania. Efektowne przednie reflektory z pionowymi LED-ami oraz wykończone jak dzieło sztuki tylne lampy sprawiają, że samochód prezentuje się jeszcze bardziej tajemniczo, niż za dnia.
Inteligentne reflektory DS Pixel LED Vision 3.0 zmieniają sposób świecenia w zależności od otoczenia. Z kolei system DS Night Vision dzięki kamerze na podczerwień i odpowiedniemu oprogramowaniu, wyświetla na ekranie przed kierowcą przeszkody w postaci pieszych lub zwierząt na długo zanim dostrzeżemy je gołym okiem. Cyfrowe wskaźniki przed kierowcą możemy dostosować do swoich upodobań.
Poniżej 6 s do setki
DS 7 dostępny jest w czterech wersjach silnikowych. Trzy z nich, to hybrydy plug-in, jest też diesel. Dziś testuję pośrednią odmianę E-Tense 300 4x4. Mamy tu do dyspozycji 300 KM, 520 Nm i napęd na cztery koła. W słabszej wersji moc wynosi 225 KM, a napędzana jest tylko jedna oś. Z kolei w tej topowej układ daje 360 KM i napęd 4x4. We wszystkich trzech wersjach podstawę stanowi silnik benzynowy 1,6 l, tutaj o mocy 200 KM. Współpracują z nim dwa silniki elektryczne i 8-stopniowy automat. Benzyniak pracuje bardzo cicho i aksamitnie.
Auto jest hybrydą plug-in. To oznacza, że na pokładzie znajduje się akumulator trakcyjny pozwalający na pokonanie kilkudziesięciu kilometrów wyłącznie w trybie elektrycznym. W DS 7 ma on 14,2 kWh, a producent obiecuje zasięg w cyklu mieszanym do 63 km, a w cyklu miejskim do 81 km. Mnie na prądzie w letnich warunkach udało się przejechać w mieście blisko 60 km, a naładowanie baterii z domowego gniazdka kosztowało jakieś 12 zł.
Zbiornik paliwa ma zaledwie 43 l. To normalne w plug-inach, bo tego typu napęd kupujemy z myślą codziennego ładowania auta w domu i jeżdżenia na prądzie. Zapas paliwa przydaje się jedynie w dalszych podróżach. Wtedy, po wyczerpaniu energii możemy jechać dalej na benzynie bez konieczności szukania ładowarki.
300-konny DS 7 rozpędza się do pierwszej setki w 5,9 s. To bardzo dobry wynik, który pozwala na dynamiczną jazdę niezależnie od prędkości i niezależnie od ilości osób na pokładzie.
Samochód posiada kilka trybów jazdy. Te odnoszące się do działania napędu, to elektryczny, hybrydowy, sportowy i 4x4. Jeśli mamy odpowiedni zapas energii, samochód domyślnie uruchamia się w trybie elektrycznym. Wtedy kierowca ma do dyspozycji 110 KM i maksymalną prędkość do 135 km/h. W kabinie panuje błoga cisza, a najgłośniejszym elementem jest wentylowany fotel z masażem.
W trybie hybrydowym samochód rusza na prądzie i korzysta z tego napędu chwilami przy jednostajnej jeździe. Jeśli w takiej sytuacji wciśniemy mocno pedał przyspieszenia, przyjdzie nam chwilę poczekać, zanim benzyniak zostanie uruchomiony. Taki urok hybryd. Jest też tryb sport gdzie silnik i skrzynia biegów pracują w taki sposób, by dać maksymalne możliwe osiągi.
Dzięki opcjonalnemu aktywnemu zawieszeniu, możemy też dostosować siłę tłumienia nierówności. W trybie komfortowym i normalnym DS 7 jest przyjemnie miękki, co z pewnością docenią miłośnicy wolniejszych podróży. Taki charakter pracy zawieszenia najlepiej pasuje do tego samochodu. Jeśli zamierzamy dosadniej wykorzystać możliwości napędu, warto przełączyć się w tryb sport, co poprawi pewność prowadzenia.
Ceny
Ile trzeba wysupłać z portfela, żeby stać się właścicielem DS 7? Minimum 199 900 zł i to wydaje się kwota dość atrakcyjna. 1,5-litrowy diesel o mocy 130 KM nie każdego jednak zadowoli pod kątem osiągów.
Najtańsza hybryda w cenniku zaczyna się od kwoty blisko 250 tys. zł, a ta topowa to wydatek co najmniej 306 tys. zł. Wersja sygnowana nazwiskiem Exupery’ego występuje w każdej odmianie silnikowej, a jej ceny to od 229 tys. zł za diesla do 324 tys. zł za 360-konną hybrydę.
Podsumowanie
Obcowanie z DS 7 to przyjemne doświadczenie. W testowanej wersji samochód oferuje luksusowe wnętrze, komfortowe zawieszenie i bardzo dobre osiągi. Do tego pozwala jeździć w trybie wyłącznie elektrycznym i świetnie wygląda.
Dla osób, które w DS 7 zamierzają pokonywać duże odległości, najrozsądniejszy będzie diesel, bo każda wersja PHEV po rozładowaniu baterii będzie stosunkowo dużo palić. Szkoda, że ropniak ma tylko 130 KM, podczas gdy w hybrydzie możemy mieć nawet prawie 3 razy tyle.
Oferta silnikowa konkurencji, jak choćby Mercedesa GLC, jest dużo bogatsza. W grudniu testowałem właśnie GLC w wersji plug-in, ale w połączeniu z 2-litrowym dieslem. Mercedes miał nieco większą moc, nieco gorsze osiągi, większy zasięg na prądzie i dużo opcji dodatkowych. Kosztował 466 tys. zł, czyli aż o 141 tys. więcej, niż DS 7.
Dziękuję Stellantis Polska za udostępnienie auta do testu.