- Ta kampania miała dwa oblicza. Z naszej strony było to pokazanie konkretnych pomysłów, planów i rozwiązań, które zawarliśmy w programie rozwoju dla Inowrocławia, po drugie prezentacja wspaniałego grona kandydatek i kandydatów. Odbyliśmy setki spotkań, udało nam się uścisnąć tysiące dłoni i zawsze z uśmiechem oraz pełną życzliwością w odniesieniu do naszych rozmówców przekonywaliśmy do tego, aby iść na wybory 7 kwietnia i zagłosować. Z drugiej strony ta kampania ma oblicze złe. Po raz pierwszy doświadczyłem takiej kampanii, kampania pełna nienawiści, zawziętości i też niestety pełna kłamstw, oszustw, manipulacji i pogardy dla jakichkolwiek standardów demokratycznych. I mówię to naprawdę z przykrością - stwierdził Tomasz Marcinkowski.

- Jeden konkretny komitet, jedno konkretne środowisko polityków stwierdziło, że nie ma granic żenady i podłości, jakich można byłoby po prostu przekroczyć, byle tylko zdobyć za wszelką cenę władzę - dodał oceniając, że Porozumienie stało się adresatem przekazu, który był wypełniony obłudą, fałszem i strachem. - Widzimy wielki strach przed porażką ze strony jednego z komitetów i Państwo wiedzą o kim ja mówię - przyznał.

Marcinkowski ocenił jednocześnie, że "eksperyment z partyjnymi działaczami w fotelu prezydenckim, którzy tylko czasowo pełnili te funkcję, był pomysłem, który niestety się nie powiódł". - Inowrocław potrzebuje prawdziwego prezydenta, osoby potrafiącej łączyć, a nie dzielić - powiedział.

O głosowanie w nadchodzących wyborach samorządowych apelowała kandydatka na prezydenta Ewa Koman, powtarzając, że jest za odpartyjnieniem miasta. - Te wybory nie są o polityce, nie są o tym, które ugrupowanie ma rację, bo politycy, a już tym bardziej politykierzy nie wybudują dla nas ulic, nie posprzątają nam chodników, nie zadbają o rozwój gospodarczy naszego miasta - dodała.

wybory2024