Do połowy października 2023 roku Ewa Koman pełniła funkcję zastępcy prezydenta Inowrocławia. Ryszard Brejza odwołał ją z tego stanowiska tuż przed wyborami parlamentarnymi, w których uzyskał mandat senatorski. Będąc na wypowiedzeniu, znalazła pracę w miejskiej spółce. Dostała kontrakt menedżerski w Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.
"Niefortunna umowa"
Umowie, która do końca stycznia 2024 roku łączy ją z ratuszem, po przejęciu obowiązków prezydenta przyjrzał się Marek Słabiński. Na pierwszej konfenercji stwierdził, że jego poprzednik podpisał z zastępcami "niefortunne umowy".
- Jedna z tych osób ma wysoką płacę bez obowiązku świadczenia pracy na rzecz urzędu. Na dodatek osoba ta pracuje w tej chwili w spółce i uzyskuje tam bardzo godziwe wynagrodzenie. Choć wówczas nie padło żadne nazwisko, to Słabiński mówił właśnie o Ewie Koman, którą ostatecznie zwolnił 21 grudnia 2023 r. O tej decyzji poinformował podczas czwartkowej sesji Rady Miejskiej, przedstawiając dwa powody.
- Przyczyną rozwiązania umowy jest niestawienie się pani Ewy Koman w dniu 21 grudnia bieżącego roku w pracy (nieusprawiedliwiona nieobecność w pracy) oraz to, że zatrudniona jest w spółce PGKiM Sp. z.o.o. w Inowrocławiu z rażącym naruszeniem przepisów prawa (art. 4. ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne) - agumentuje Marek Słabiński.
Do słów pełniącego obowiązki prezydenta Inowrocławia odniosła się już Ewa Koman.
- Pan Marek Słabiński od pierwszych godzin swojego urzędowania usiłował znaleźć formułę pozwalającą mu na zwolnienie mnie z wykonywanej pracy. Nie przyjmował do wiadomości, że moje odejście z Urzędu Miasta - w związku z wyborem Pana Ryszarda Brejzy do Senatu RP - a następnie podjęcie pracy w PGKiM odbyło się w pełnej zgodności z przepisami prawa i na mocy porozumienia z dotychczasowym pracodawcą. W formule powszechnie stosowanej na rynku pracy. Przez blisko trzy tygodnie swojego „urzędowania" poświęcił zdecydowaną część swojej energii i czasu na próby wzbudzenia oburzenia opinii publicznej warunkami mojego zatrudnienia, jak i usunięcia mnie z zajmowanego stanowiska. Zwracam uwagę, że będąc od wielu lat pracownikiem samorządowym składałam corocznie oświadczenia majątkowe, które w jawny, rzetelny i transparentny sposób zawierały informacje o moim wynagrodzeniu z tytułu pełnienia funkcji Zastępcy Prezydenta Miasta. Nigdy nie ukrywałam swojego stanu posiadania, a swoją pracę zawsze traktowałam, traktuję i będę traktowała, jako zobowiązanie do wytężonego wysiłku na rzecz Mieszkańców i całej inowrocławskiej wspólnoty samorządowej. Nie przyjmując do wiadomości oczywistych faktów, a zarazem dążąc jednoznacznie do zdyskredytowania mnie w oczach opinii publicznej, pan Marek Słabiński podjął decyzję o dyscyplinarnym rozwiązaniu umowy pomiędzy mną a Gminą Miastem Inowrocław, co odbyło się z jawnym pogwałceniem norm prawa pracy i będzie miało swój nieuchronny finał na sali sądowej. Na ironię zakrawa fakt, że owa decyzja pana Słabińskiego została podjęta kilka godzin po upublicznieniu decyzji Wojewody Kujawsko-Pomorskiego o odwołaniu pana Słabińskiego z pełnienia funkcji Prezydenta Inowrocławia. Nie sposób nie odnieść wrażenia, że decyzja ta miała być jedynym „sukcesem" jego i jego środowiska politycznego - czytamy w wydanym oświadczeniu.
Całe oświadczenie Ewy Koman dostępne jest tutaj.
"Rozwiązanie umowy napisane na kolanie"
O komentarz poprosiliśmy przewodniczącego Rady Miejskiej Inowrocławia Tomasza Marcinkowskiego, który z racji pełnionej funkcji przez ostatnie lata współpracował z Ewą Koman.
- Rada Miejska nie jest od tego, by oceniać formę nawiązania czy rozwiązania stosunku pracy między prezydentem czy osobą pełniącą obowiązki prezydenta, a jego pracownikami. Rozwiązanie umowy z panią Ewą Koman zostało, kolokwialnie mówiąc, napisane na kolanie, aby coś udowodnić, zrobić na złość. Myślę, że decyzja w tej sprawie zapadła po pojawieniu się doniesień medialnych o odwołaniu pełniącego obowiązki z tego stanowiska - komentuje przewodniczący rady.
Tomasz Marcinkowski podkreśla, że wypowiedzenie, które Koman otrzymała w połowie października od Ryszarda Brejzy, nie było obwarowane koniecznością świadczenia pracy w czasie jego trwania.
- W takiej sytuacji pracownik ma tzw. białą kartę, co oznacza, że na wypowiedzeniu może pojechać na wakacje lub podjąć inną pracę, bo nie wiąże go obowiązek świadczenia pracy. Zresztą pani Koman nie jest zastępcą już od chwili odwołania jej z tego stanowiska. Nawet gdyby świadczyła pracę, to i tak nie pełniłaby funkcji zastępcy prezydenta, tylko pracowałaby na innym stanowisku. To zaprzecza drugiemu argumentowi, który podał pełniący obowiązki prezydenta - mówi Tomasz Marcinkowski.
Przewodniczący Rady Miejskiej Inowrocławia dodał także, że urzędniczka nie otrzymała wezwania, aby w czasie wypowiedzenia miała stawić się w pracy, a obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim z powodu zakażenia koronawirusem.