Test: Skoda Karoq - gdy oczekujesz dużo od SUV-a
Po czterech latach od wejścia na rynek tego kompaktowego SUV-a, w 2022 r. zdecydowano się na delikatny lifting. Na przykładzie topowej wersji z 2-litrową benzyną, napędem na 4 koła i 7-biegowym DSG sprawdzam, czy to wciąż tak dobry samochód, jak do tej pory.
Skąd wiem, że dobry? Nieco ponad dwa lata temu testowałem wersję sprzed liftingu. Wtedy miałem do czynienia z dieslem o tej samej mocy - 190 KM i trudno było mi się przyczepić do czegokolwiek, więc w kategorii minusów wymieniłem jedynie cenę.
Kosmetyczne zmiany
Pod kątem wyglądu zewnętrznego naprawdę trudno rozpoznać, że ten model przeszedł jakikolwiek lifting. Dopiero wczytując się w materiały prasowe zauważamy, że grill jest szerszy, tylny spoiler i zderzak mają inny kształt, a w palecie pojawiły się dwa nowe lakiery. Reflektory i tylne światła są smuklejsze, a obręcze kół zoptymalizowane pod kątem aerodynamiki. Temu ostatniemu zagadnieniu poświęcono dużo uwagi. W ogólnym rozrachunku Karoq jest teraz o 9% bardziej aerodynamiczny.
Jedną z nowości w Karoqu jest obecność matrycowych reflektorów LED. Te są w standardzie 2 z 3 wersji. To świetna wiadomość, bo to rozwiązanie znacznie poprawia bezpieczeństwo jazdy po zmroku. Dzięki dostosowywanej na bieżąco wiązce światła kierowca przez cały czas jedzie na długich i nie martwi się, że oślepi kogoś z naprzeciwka.
W wersji Sportline, która wyróżnia się czarnymi elementami na nadwoziu w połączeniu z opcjonalnym lakierem Pomarańczowym Phoenix za 3,1 tys. zł Karoq wygląda nieźle, nowocześnie, ale nie tak futurystycznie, jak chociażby Nissan Ariya. 19-calowe felgi wymagają dopłaty 2,3 tys. zł. Nakładki Aero skutecznie maskują ich urok.
Wnętrze
Od razu po zajęciu miejsca za kierownicą w Karoqu poczułem się dobrze, choć na co dzień Skodą nie jeżdżę. Nie był to zatem efekt jakiegoś przyzwyczajenia.
W wersji Sportline dostajemy sportowe fotele, które okazują się nad wyraz wygodne. Mają niezłe trzymanie boczne i zintegrowany zagłówek, który, jak dla mnie, został idealnie dopasowany. Cały fotel przyjemnie otacza ciało z każdej strony.
Wśród nowości znajdziemy tu m.in. nowe pokrowce i design foteli (tych standardowych w wersjach Ambition i Style). Jest również możliwość wybrania pakietu Eco z pokrowcami na siedzenia z przetworzonych butelek PET.
Mój egzemplarz w środku wykończony był na czarno, czyli zupełnie inaczej, niż Karoq z 2021 r. Małym urozmaiceniem były tu elementy pokryte fortepianową czernią oraz chromowane wstawki. Deskę rozdzielczą oraz drzwi w większości pokrywa plastik, choć nie ten najtańszy, tzw. chamski. Niektórzy konkurenci stosują tu bardziej wyrafinowane materiały i wzornictwo. W Skodzie jest prosto i praktycznie, bez szaleństw.
Oświetlenie wnętrza jest subtelne. LED-owe paski na drzwiach (również z tyłu) i desce rozdzielczej mogą świecić w 10 różnych kolorach, co czynią dość delikatnie. Wraz ze zmianą barwy zmienia się motyw kolorystyczny cyfrowych zegarów.
Po liftingu Karoq otrzymał teraz nową, świetną kierownicę, znaną z innych nowszych modeli. Jej perforowana skóra jest bardzo przyjemna w dotyku i zapewnia pewny chwyt. Ponadto podoba mi się jej projekt oraz wygoda korzystania z przycisków i pokręteł.
Sterowanie klimatyzacją nadal odbywa się tradycyjnie i to bardzo dobra wiadomość, a osobną temperaturę mogą ustawić teraz pasażerowie w drugim rzędzie.
Ekran centralny w opcjonalnym pakiecie Columbus ma 9,2 cala. Rozdzielczość, nasycenie i kontrast to jego duże atuty. Układ widżetów jest konfigurowalny na wiele sposobów, a samo menu dość przejrzyste. Może z wyjątkiem niektórych ustawień pojazdu, których umiejscowienie delikatnie zagmatwano. Wyodrębnione dotykowe przyciski od głośności nie są wygodne w użyciu, ale w przypadku kierowcy problem całkowicie rozwiązuje pokrętło na kierownicy.
Wirtualne zegary we wspominanym pakiecie mają rozdzielczość 10,25 cala. To również wysokiej jakości wyświetlacz, a ilość możliwości prezentacji danych oraz ich przejrzystość są na wzorowym poziomie.
Karoq pod względem przestrzeni na tylnej kanapie zadowoli nawet wysokich pasażerów, o ile będzie ich dwójka - na kolana i nad głowami jest naprawdę przestronnie. Jeśli umieścimy tam trzecią osobę, zrobi się już ciasno. Bagażnik ma 521 litrów, a po złożeniu siedzeń 1 630 l.
szybki przegląd wnętrza:
Silniki
Trzy benzyniaki, dwa diesle i żadnych hybryd - tak prezentuje się gama silnikowa Karoqa po liftingu. Wśród benzyn mamy do wyboru 1.0 TSI, 1.5 TSI i 2.0 TSI o mocach od 110 KM, przez 150 KM po 190 KM. Diesle to jednostki 2.0 TDI od 115 do 150 KM. Skrzynia może być manualna 6-biegowa lub DSG o 7 przełożeniach. Najmocniejsza benzyna i 150-konny diesel występują w wersjach 4x4, natomiast słabsze wersje z napędem na jedną oś.
Mi trafił się najmocniejszy wariant, czyli 2-litrowa benzyna o mocy 190 KM, z automatem i napędem na 4 koła. Taka specyfikacja dostępna jest wyłącznie w topowej wersji wyposażeniowej Sportline.
Karoq w powyższym konfigu robi pierwszą setkę w równe 7 sekund. Samochód posiada świetny układ jezdny począwszy od dynamiki, prowadzenia, komfortu, aż po przekładnię.
Żeby zachęcić Skodę do żwawszego ruszenia z miejsca, czy mocnego przyspieszenia, trzeba dość stanowczo potraktować pedał przyspieszenia. Silnik lubuje się w niskich obrotach (w okolicach 1 200) i w początkowej fazie nabierania prędkości, jakby próbował powiedzieć kierowcy, by ten się opamiętał i traktował pedał gazu delikatnie. Kiedy tę fazę mamy już za sobą i obrotomierz powędruje już w okolice 3-4 tys., auto wyrywa do przodu, aż miło.
Skrzynia biegów jest bardzo szybka i bardzo płynna. Owszem, jeśli przyjdzie jej zbić o więcej, niż 2 przełożenia, chwilę trzeba poczekać, ale jako całokształt spisuje się świetnie.
Tryby jazdy
Za 4 050 zł w pakiecie Performance dostajemy adaptacyjne zawieszenie DCC, funkcję offroad, progresywny układ kierowniczy i sportowe nakładki na pedały.
Skupię się tu na zawieszeniu, które posiada trzy tryby pracy i wyraźnie wpływa na komfort jazdy. W Comfort Karoqiem można wygodnie pokonywać drogi gorszej jakości, Normal jest dobry na co dzień, a w trybie Sport robi się naprawdę twardo, co świetnie wpływa na prowadzenie i przyczepność auta.
Możliwość zmiany charakteru auta jednym przyciskiem sprawia, że Karoq to samochód o wielu twarzach. Oprócz trybu pracy zawieszenia, zmianie ulegają m.in. reakcja silnika na gaz, praca skrzyni, układu kierowniczego, czy aktywnego tempomatu.
Samochód w trakcie dynamicznej jazdy sprawia wrażenie lekkiego, bardzo zwartego i pewnego w prowadzeniu. Napęd na 4 koła zwiększa poczucie bezpieczeństwa i daje dobrą trakcję.
Wraz ze zmianą trybów jazdy zmienia się również dźwięk silnika, niestety sztuczny, bo dochodzący z głośników. Samo imitowanie sportowej jednostki Skodzie wychodzi udanie, bo rasowy pomruk jest bardzo przekonywujący i trudno zorientować się, że to efekt elektroniki, a nie wydechu. Do dyspozycji są trzy poziomy natężenia i możliwość całkowitego wyłączenia efektu. W tym skrajnym trybie mamy nawet prychanie przy zmianie biegów.
Jednym ten bajer się spodoba innym nie, jednak problemem jest co innego. W trybie Normal dźwięk silnika jest już domyślnie podbijany. Oczywiście w Individual, gdzie możemy dostosować wszystkie parametry, da się go całkowicie wyłączyć. Szkoda tylko, że po każdym starcie silnika, aktywuje się tryb Normal. Jeśli komuś te sztuczne efekty dźwiękowe nie przypadną do gustu, to po każdym wejściu do auta będzie musiał zmieniać tryb. Tak być nie powinno.
Spalanie
Dwulitrowy benzyniak daje świetne osiągi, ale niestety swoje spala. O ile na autostradzie i w trasie jest nieźle - przy 140 km/h spalanie wynosi 8,5 l, a na wolniejszych drogach - 5,5-6 l, to w mieście podczas jazdy po Inowrocławiu Karoq spalał 11,4 l na setkę.
Ceny
Nowa Skoda Karoq z 1-litrowym, 3-cylindrowym benzyniakiem w wersji Ambition kosztuje 112 750 zł. W tej cenie dostajemy m.in. 17-calowe alufelgi, mniej zaawansowane, ale jednak oświetlenie LED, dwustrefową klimatyzację automatyczną, bezkluczykowy dostęp, czy tempomat.
Najmocniejsza wersja, czyli taka jak dziś testowana, dostępna jest tylko w topowej wersji Sportline i kosztuje 164 100 zł. Kwotę tę łatwo można zwiększyć przez wiele opcji dodatkowych. Najtańszy diesel kosztuje 127 550 zł.
Podsumowanie
Tak, nowa Skoda Karoq to nadal bardzo dobry, przemyślany i dopracowany na wielu płaszczyznach samochód. Wprowadzone w trakcie liftingu zmiany nie są na tyle znaczące, by właściciele wersji sprzed liftu musieli biec do salonów po nowszego Karoqa. Jednak osoby, które z Karoqiem nie miały jeszcze do czynienia, po zapoznaniu się z tą ostatnią odsłoną powinny być zadowolone.
Cennik:
Dziękuję Volkswagen Group Polska za udostępnienie auta do testu.