Land Rover Defender, czyli auto do zadań specjalnych
Ratownicy Nadgoplańskiego WOPR w Kruszwicy podczas niektórych akcji ratowniczych muszą dojechać w trudno dostępne miejsca nierzadko ciągnąc za sobą dużą łódź. Tam, gdzie nowoczesne terenówki się poddają, na akcję jedzie Land Rover Defender.
Land Rover Defender 110
okres produkcji - 1990-2007
silnik - 2,5 TDI diesel
liczba cylindrów - R4
moc - 113 KM
moment obrotowy - 265 Nm
skrzynia biegów - manualna [5]
prędkość maksymalna - 129 km/h
przyspieszenie od 0 do 100 km/h - 18,1 s
długość - 4,60 m
szerokość - 1,79 m
masa własna - 2 055 kg
Defender to w świecie motoryzacji prawdziwa legenda. Auto, które zadebiutowało w 1983 roku, szybko zyskało wielu zwolenników na Wyspach Brytyjskich, by później odnieść globalny sukces i stać się popularnym w najodleglejszych zakątkach świata. Niewiele jest we współczesnej motoryzacji samochodów, które po wielu latach od początków produkcji wyglądają niemal tak samo. Produkowana do 2016 roku poprzednia generacja Defendera bryłą na pierwszy rzut oka przypominała model Series One, który wyjechał na drogi... 68 lat temu. Dopiero aktualna, pokazana w 2019 roku generacja zerwała z tym konserwatywnym wyglądem. Dziś skupię się jednak na Defenderze z lat 90. ubiegłego wieku.
Land Rover Defender trafił do Nadgoplańskiego WOPR w Kruszwicy 5 lat temu z Wojewódzkiej Państwowej Straży Rybackiej, gdzie służył wcześniej. To pojazd z 1997 roku z silnikiem diesla o pojemności 2,5 l, mocy 113 KM i z przebiegiem 335 tys. km. Auto było przystosowane do przewozu 10 osób, ale jego tylna część została przerobiona i teraz służy do transportu wyposażenia służącego ratownikom. Koło zapasowe, które oryginalnie znajdowało się na masce, trafiło na tylną klapę bagażnika.
- Samochód wymagał dużego remontu - auto zostało przez nas wyciszone, położyliśmy też nową tapicerkę. Zielony lakier został zmieniony na oryginalny. Renowacji wymagały też napędy i silnik, co kosztowało dużo pieniędzy - wspomina Maciej Banachowski, prezes Nadgoplańskiego WOPR w Kruszwicy.
Auto jest wykorzystywane przede wszystkim do transportu łodzi na inne akweny. Jak mówią ratownicy, samochód jest silny i nie boi się żadnych warunków. Problemu nie stanowi nawet przejazd z łodzią po zaoranym polu. Samochód świetnie sprawdza się też przy wodowaniu i wyciąganiu ciężkich łodzi.
W drogowej flocie ratowników jest również współczesna terenówka - Mitsubishi L200, ale porównywanie tych aut, to jak przyznają, dzień do nocy.
- Jeśli chodzi o komfort jazdy, to wiadomo, że Mitsubishi wygrywa, ale w kategorii terenowej, to Land Rover wyprzedza go całkowicie. Tutaj nie musimy się martwić o napędy, a duży prześwit i wąskie opony zdają egzamin w każdej sytuacji - mówi Maciej Banachowski.
W ciągu 5 lat użytkowania Land Rover sprawił tylko jedną niespodziankę.
- Mieliśmy alarmowy wyjazd do kamieniołomu w Piechcinie i Land Rover dostał dosyć ciężką łódź, która bez wózka i bez osprzętu waży tonę. Przez całą drogę jechaliśmy na czwartym biegu i mieliśmy gaz w podłodze. Kiedy zjechałem tyłem do wodowania, może niepotrzebnie go zgasiłem. Wtedy być może zablokował się bendiks. Trzeba go było wziąć na pych, odblokował się i wtedy zaskoczył - wspomina ratownik Jarosław Wiśniewski.
25-letni Land Rover w dobrym stanie to na rynku wtórnym łakomy kąsek dla miłośników marki, ale nie tylko. Ratownicy WOPR-u mieli wiele ofert kupna, ale Defender zdecydowanie nie jest na sprzedaż, nawet za 45 tys. złotych, bo takie kwoty pojawiały się od zainteresowanych.
- Takiego samochodu już nie dostaniemy. Podejrzewam, że przeżyje niejeden nowy samochód - mówi Maciej Banachowski.
W planach jest zakup relingów dachowych oraz wykonanie bagażnika dachowego. Z podobnych udogodnień w tych autach korzystają m.in. TOPR-owcy i GOPR-owcy. Niestety problem stanowi dostępność, bo te elementy dostępne są wyłącznie w Anglii. W międzyczasie auto dostało nowe, oryginalne opony o wartości 3 tys. złotych.
Po kilku latach przerwy w produkcji, Land Rover w 2019 zaprezentował nową generację Defendera. Auto zostało naszpikowane elektroniką, kusi luksusowym wnętrzem i po raz pierwszy w historii nie ma już charakterystycznej, kanciastej karoserii. Za obcowanie z legendą trzeba słono zapłacić. Cennik wersji 5-drzwiowej zaczyna się od 359 tys. złotych, a kończy na... 750 tys. złotych.
Kolejna odsłona naszej serii naprzemiennie z "Testujemy nowe auto w mieście" w każdą niedzielę na Niezleauta.pl. Sprawdź poprzednie odcinki:
#1 Fiat 126p | #2 Mercedes W190 | #3 Jaguar XJ6 |
#4 Volkswagen Bora | #5 Mercedes S W222 | #6 Opel Corsa A sedan |
#7 Audi A4 | #8 Aprilia RSV4 RF | #9 Seat Leon |
#10 Mercedes G500 W463 | #11 Polonez Caro | #12 Audi S4 Avant |
#13 Toyota Yaris | #14 Lexus LS430 | #15 Toyota Celica |
#16 Mercedes W124 i 140 modeli | #17 Mercedes SLK R171 | #18 Audi A4 B5 |
#19 Mitsubishi Galant | #20 Toyota Yaris "L" | #21 Audi S6 C5 |
#22 Syrena 105l | #23 BMW E30 | #24 Audi fake RS5 |
#25 Mercedes 608d z OSP Jacewo | #26 Nissan Skyline GTS R33 Coupe | #27 Volvo FL |
#28 Opel Astra OPC | #29 Citroen DS4 | #30 Volkswagen Bora |
#31 Motocykl własnej produkcji | #32 Mercedes CLK W209 | #33 BMW E46 |
#34 Romet Pony M2 | #35 Mercedes W124 Coupe | #37 Sikawka strażacka z OSP Stanomin |
#38 Audi A5 |