O komentarz do sytuacji w naszym regionie poprosiliśmy Eligiusza Patalasa oraz Dominika Chmiela. Pierwszy z naszych rozmówców to dyrektor szpitala w Inowrocławiu, a drugi to wieloletni i doświadczony ratownik medyczny, który, właśnie z powodu niskich zarobków, postanowił już jakiś czas temu, po 15 latach porzucić pracę w karetce na rzecz nauki i dydaktyki.

Dr n. o zdr. Dominik Chmiel obecnie jest adiunktem Wyższej Szkoły Rehabilitacji w Warszawie, dyrektorem Instytutu Zdrowia WSG w Bydgoszczy, a także byłym szefem związków zawodowych ratowników medycznych w inowrocławskim szpitalu. W maju br. uczestniczył w misji, podczas której pomagał lokalnej ludności w Republice Środkowoafrykańskiej.

fot. nad.
241069302_148772930761741_7421875466171995330_n

Zdaniem zarządzającego

- W chwili obecnej mamy wystarczającą obsadę, aby 6 zespołów ratownictwa medycznego mogło wyjeżdżać do stanów nagłego zagrożenia zdrowotnego. Jednak w ciągu ostatnich dwóch lat z pracy zrezygnowało 8 ratowników i zapowiadają to następni. Sytuację ratuje fakt, że część ratowników zatrudnionych jest w ramach umów cywilno-prawnych, co powoduje, że mogą oni pracować więcej godzin w miesiącu niż osoby zatrudnione na umowach o pracę i niestety wielu ratowników pracuje w Polsce po 200-300 godzin w miesiącu po to, by godnie zarobić. Odbywa się to jednak kosztem ich wolnego czasu, życia rodzinnego, a w szczególności także ich zdrowia - słyszymy od Eligiusza Patalasa, dyrektora Szpitala Wielospecjalistycznego w Inowrocławiu.

DSC_2789-001

Zdaniem ratownika

Ino.online: Czy według pańskiej wiedzy w najbliższym czasie możemy się spodziewać, że ratownicy medyczni w Inowrocławiu będą rezygnować z pracy?

Dominik Chmiel: To pytanie powinno być skierowane do dyrektora szpitala w Inowrocławiu, natomiast z tej wiedzy, którą posiadam, w ostatnim czasie pojawiły się ogromne problemy ze spięciem grafików, jeśli chodzi o obsadę zespołów ratownictw medycznego na terenie powiatu inowrocławskiego. Jest taka tendencja, że ratownicy medyczni w całej Polsce i w Inowrocławiu rezygnują z zatrudnienia w pogotowiu, szukając alternatywnych rozwiązań, często się przebranżawiają po uzupełnieniu studiów w kierunku pielęgniarstwa, która jest dla nich bardziej intratna finansowo.

Ino.online: Czy obiecane w środę przez ministra zdrowia zwiększenie stawek dobokaretek to satysfakcjonujące dla ratowników rozwiązanie?

Dominik Chmiel: Rozwiązania zaproponowane przez ministra zdrowia w zakresie tej stawki dobowej na zespoły ratownictwa medycznego nie jest rozwiązaniem właściwym, bo te pieniądze de facto dalej będą do rozdysponowania w gestii dyrektora szpitala i niekoniecznie w tej zwiększonej części mogą trafić na uposażenia ratowników medycznych. Środki, które zaproponował pan minister też nie są wystarczające, bo to są środki też na zabezpieczenie zasobów do pracy w systemie ratownictwa medycznego, a więc zwiększenie o kilkaset złotych wcale nie rozwiązuje problemu, a tym głównym problemem oprócz braku zasobów, nowoczesnego sprzętu, jest przede wszystkim niedostateczne wynagrodzenie ratowników medycznych za ich ciężką pracę.

Ino.online: Ile zarabia ratownik medyczny?

Dominik Chmiel: Po odebraniu dodatków covidowych za pracę z pacjentami na tej pierwszej linii frontu, w tej chwili ratownicy na umowie o pracę z wszystkimi dodatkami zarabiają około 3000-3500 zł netto miesięcznie i to jest uposażenie za 16-17 dyżurów w miesiącu, w tym w dzień, w nocy, w dni wolne, w święta, czy weekendy. To wynagrodzenie na pewno nie jest wystarczające, a warunki są skrajnie trudne.

Ino.online: Oprócz ratowników zatrudnionych na umowę o pracę, większość świadczy usługi na podstawie umów cywilno-prawnych.

Dominik Chmiel: System ratownictwa medycznego w Polsce utrzymuje się tylko dzięki ciężkiej, pełnej wyrzeczeń pracy ratowników zatrudnionych w ramach kontraktów, którzy pracują nawet do 500 godzin miesięcznie, ale obserwuje się ogromne zmęczenie i wyczerpanie. W każdej chwili również ten system powiatowy w Inowrocławiu może się załamać. Ci ludzie po prostu nie mają już sił. Sugerujemy dyrektorowi od wielu lat problem w pogotowiu, cały czas bagatelizuje ten problem, zwodząc nieustannie ratowników. Obecna sytuacja jest pokłosiem braku reakcji gospodarza lecznicy! Jedynym rozwiązaniem problemu w lokalnym systemie jest odłączenie pogotowia od szpitala. W innym przypadku bezpieczeństwo mieszkańców będzie poważnie narażone.


W sobotę 11 września w Warszawie planowana jest manifestacja pracowników ochrony zdrowia. Jak się dowiadujemy, udział w niej planują również wziąć ratownicy z Inowrocławia.