Koszmar Mikołaja zaczął sie w marcu 2018 roku. Chłopiec źle się czuł, wymiotował, bolał go brzuch. Jego stan się pogarszał. Był blady, brakowało mu siły. Tak wyglądały początki poważnej choroby, która wdzierała się do jego organizmu.

Początkowo pediatra stwierdził, że Mikołaj zachorował na tzw. jelitówkę. Chłopiec brał leki, ale jego stan pogarszał się z dnia na dzień. Rodzina była bezradna.

- Jeździliśmy od szpitala do szpitala. Inowrocław, Toruń, Bydgoszcz… I tak, po nitce do kłębka, lekarze dotarli do diagnozy - najgorszej z możliwych. U Mikołaja wykryto ostrą białaczkę limfoblastyczną. Z gabinetu wyszliśmy zalani łzami. Nie wiedzieliśmy, jak powiedzieć o tym naszemu synkowi. Przyjęto nas na oddział hematologii i onkologii. Zaczęła się walka o życie – liczne badania, zabiegi, chemioterapia - opisuje na platformie Siepomaga.pl mama chłopca.

W ciągu kilku miesięcy Mikołaj schudł prawie 30 kg, a wyniki się pogorszyły. Trafił też do izolatki, bo nawet najmniejsza infekcja mogła okazać się dla niego śmiertelna.

- Długo nie mógł pogodzić się z tym, że wypadły mu włosy. Dopiero potem, kiedy lepiej poznał inne dzieci chore na raka, łatwiej było mu to znosić. Te miesiące spędzone w szpitalu były jak najgorszy sen. Taki, z którego człowiek chciałby jak najszybciej się obudzić. W końcu wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Stan Mikołaja zaczął się poprawiać - opisuje kobieta.

Nawrót choroby nastąpił kilka miesięcy temu - we wrześniu 2018 roku. Okazało się, że niezbędny jest przeszczep szpiku. Jest już dawca – młodszy brat Mikołaja. By jednak przeszczep się przyjął, chłopiec potrzebuje leku Blinatumomab, który nie jest refundowany.

Rodzina zbiera pieniądze na leczenie 12-latka. Aby opłacić dwa cykle leczenia lekiem Blinatumomab potrzeba ponad 450 tys. złotych. Za pomocą platformy Siepomaga.pl internauci wsparli akcję, wpłacając już 313 tysięcy. Nadal brakuje 144 tys. zł.

Wesprzeć Mikołaja można Tutaj