Następny przystanek - gdzieś za granicą

Prezenter, dziennikarz z Inowrocławia, manager kinowy oraz głos komunikacji miejskiej, informujący inowrocławskich pasażerów o następnym przystanku. Piotr Woltman z pewnością nie może narzekać na brak zajęć. A co lubi robić w czasie wolnym? Podróżować. I to jak.

Leżenie na plaży, wycieczki all inclusive czy sączenie drinków przy hotelowym basenie nie są dla niego. Inowrocławianin nie zawsze wybiera popularne miejsca, lubi się zgubić, zatopić w życiu ludności autochtonicznej, choć - jak sam przyznaje - angielski zna przeciętnie, ma aerofobię, a lata... Czy w tym szaleństwie jest jakaś metoda? O tym, jak organizuje się wycieczki pełne wrażeń przeczytacie w rozmowie poniżej.

Co dotychczas udało Ci się zwiedzić?

Piotr Woltman: W Europie w większości zwiedziłem stolice, a zacząłem od dużych miast. Włochy zwiedziłem już bardziej regionami – Toskania, Neapol, Mediolan razem z Turynem i Jeziorem Como, Sycylia no i oczywiście Rzym. Nie miałem jeszcze okazji być na Bałkanach, coś ciągle stoi na przeszkodzie i mało znam Skandynawię. Z krajów nordyckich – byłem tylko na Islandii. Poza Europą była Australia – Sydney i okolice, Nowa Zelandia – Wyspa Północna, Chiny - Pekin i okolice, Izrael i Jordania, no i Ameryka - dwa razy Kanada - Toronto, Vancouver, Calgary, Góry Skaliste i był też Nowy Jork. Niedawno odwiedziłem natomiast Afrykę, a dokładniej Gambię i Senegal. W tym roku planuję jeszcze wybrać się na Kubę.

bear

A pamiętasz swoją pierwszą wycieczkę?

Piotr: Tak, oczywiście. W ogóle to bardzo późno zacząłem swoją przygodę z podróżowaniem, bo było to 12 lat temu, miałem 26 lat. Pamiętam, że leciałem pierwszy raz odwiedzić znajomych do Londynu. I to właśnie wtedy zafascynował mnie fakt, że śniadanie zjadłem w Inowrocławiu, załatwiłem kilka spraw, a kilka godzin później obiad jadłem już w innym, zagranicznym mieście. Teraz to może nic szczególnego, bo w dzisiejszych czasach dużo podróżujemy samolotami. Jednak dla mnie - dorosłego już człowieka, wtedy to było coś. I tak złapałem bakcyla.

I po Londynie naszedł Cię apetyt na inne, europejskie stolice?

Piotr: Tak. Był Paryż, Barcelona, Madryt, Berlin, Rzym, Wiedeń, czyli tak mocno "hasłowo", bo te miasta po prostu trzeba zobaczyć. I oczywiście Praga – która moim zdaniem jest ładniejsza od Paryża. W ogóle to bardzo lubię Europę. Ma ciekawą historię, ma swoją duszę i mimo, że jest nam bliska – w sensie odległości, bardzo chętnie się do niej wraca, za sprawą architektury, czy ludzi - różne są powody. Jestem pewien, że gro ludzi zwiedziło już Europę w dużej mierze, bo czasami trudniejsza i droższa okazuje się być wyprawa nad polskie morze. Około 6 lat temu zacząłem natomiast zwiedzać kraje innych kontynentów.

okolice Neapolu

Jak planujesz swoje wycieczki? Jak to wygląda - od pomysłu do wykonania?

Piotr: Zazwyczaj wszystko wychodzi spontanicznie. Nie planuję - tylko działam. Oczywiście muszę mieć pewność, że w danym czasie nie będę miał pracy. Czasami nie jest to łatwe, bo eventy potrafią być rozstrzelone w danym miesiącu lub dowiaduję się o zleceniu kilkanaście dni wcześniej. Z doświadczenia wiem już natomiast, że mogę sobie pozwolić na podróżowanie w okresach świątecznych. Zdarza się, że o danej destynacji decyduje przypadek. Na Australię zdecydowałem się dlatego, że miałem dobrego kolegę w Sydney. W trakcie wyszukiwania połączenia lotniczego okazało się, że są też tanie loty do Nowej Zelandii - do Auckland, czyli dość blisko Sydney. Dodatkowo lot ten był przez Pekin, gdzie można było spędzić 2-3 dni, za sprawą międzylądowań. I jak miałem nie skorzystać? (uśmiech) Tym sposobem zwiedziłem część Chin, Nową Zelandię i Australię – która tak naprawdę miała być głównym i jedynym celem. W przypadku Kanady też miałem to szczęście, że mogłem zatrzymać się u rodziny. To były moje pierwsze - tak dalekie i duże wyprawy, i dlatego takie wsparcie – nie ukrywam, bardzo pomogło.

czerwone

To w takim razie gdzie i jak wyszukujesz ciekawe wycieczki/loty?

Piotr: Staram się nie latać z biurami podróży, albo jeśli już to z grupami zapaleńców turystycznych, więc zaglądam na www.solisci.pl. Poza tym www.flipo.pl też się sprawdza, jeśli chodzi o tanie bilety lotnicze, podobnie www.fly4free.pl. Są również wyszukiwarki lotów, jak www.skyscanner.pl, gdzie jest możliwość wyszukania najlepszej oferty spośród wielu linii lotniczych - wszystko jest w jednym miejscu. Bardzo często to właśnie taka wyszukiwarka podpowiada mi, gdzie wyjechać. Ponadto, na facebooku jest sporo ludzi, którzy poszukują towarzyszy podróży. Jest to już zupełnie inny rodzaj turystyki – wiąże się z małym ryzykiem, bo przecież decydujemy się na wspólny wyjazd z zupełnie obcymi osobami. Chętnych jednak nie brakuje i co ciekawe, coraz częściej na takie wyjazdy decydują się kobiety. Afrykę, za względów bezpieczeństwa zaplanowałem z biurem. Podobnie było z planowaniem wyprawy do Izraela i Jordanii - tam przekonałem się też, jak przydatni bywają przewodnicy, którzy wykazali się ogromną wiedzą. Z reguły podróżuję sam, więc niektóre wyprawy ciężko byłoby mi ogarnąć w pojedynkę.

A jak znosisz loty? Lubisz podróżować samolotami?

Piotr: Tak w ogóle to ja mam aerofobię. Boje się latać i wcale nie jest prawdą, że z czasem można się do tego przyzwyczaić. (uśmiech) Są momenty, kiedy wydaje mi się, że oswajam się z tym, ale potem okazuje się, że jednak nie. Wszelkie turbulencje, ba - najmniejsze drgania samolotu i ogarnia mnie niezły strach. Ale nie zniechęcam się. Przecież jakoś muszę się w te wszystkie miejsca dostać. Najgorszy jest pierwszy i ostatni dzień podróży – lot i powrót – ale to są tylko dwa dni, najważniejsze jest to, co pomiędzy.

Ile trwał Twój najdłuższy lot?

Piotr: Jednorazowo 12 godzin, a łączonymi lotami, najdłużej w podróży byłem ponad 60 godzin.

Jakim językiem posługujesz się podczas wojaży? Czy Twoim zdaniem znajomość języka obcego jest niezbędna do tego, żeby podróżować?

Piotr: Ja porozumiewam się w języku angielskim, ale jest on na poziomie, powiedziałbym średnim. I daję radę. Czy jest niezbędny? Zależy, jakie ma się oczekiwania. Znam osoby, których angielski jest o wiele gorszy od mojego, a podróżują. W takiej sytuacji jesteś pozostawiony trochę sam sobie - co najwyżej zamówisz coś do jedzenia i picia w restauracji, ale z nikim już nie pogadasz. Ja akurat lubię wbić się w tę tkankę miejską i porozmawiać z ludźmi i myślę, że z takim przeciętym angielskim można się dogadać.

tkanka miejska

To w takim razie jak przyjmuje Cię ludność lokalna, jak na Ciebie reagują?

Piotr: W Australii i Nowej Zelandii jest ludność mieszana, znajdziemy tam praktycznie każdą z nacji. Ludzie są bardzo sympatyczni, liberalni i towarzyscy. Podobnie jest w Gambii, gdzie pomimo biedy i trudnych warunków, w jakich żyją, ludzie są bardzo przyjaźni. Nie przejdzie tam obok Ciebie nikt, bez przywitania się i zapytania o to, jak się masz. Pobliski Senegal już mniej, tam potraktują cię z dystansem. Chociaż udało nam się znaleźć wspólny język – była nim piłka nożna. Rozegraliśmy też zacięty mecz w piłkarzyki. W Neapolu z kolei musiałem uciekać przed miejscowymi, bo chcieli mnie okraść i to w samym centrum miasta. Ale taki jest Neapol i za to go kochamy.

piłkarzyki

Wynika z tego, że czasami – może nieświadomie – znajdujesz się w niebezpiecznych miejscach?

Piotr: Czasami miejsca, powszechnie uznawane za bezpieczne okazują się takimi nie być. Dlatego to różnie bywa. Afryka i Izrael z naszej perspektywy mogą wydawać się niebezpieczne, dlatego zdecydowałem się na wyjazd z zorganizowaną grupą. Trochę nieświadomie i może nieodpowiedzialnie znalazłem się ostatnio na wulkanie Etna. Było to tuż po tym dużym trzęsieniu ziemi, które miało miejsce w okresie Świąt Bożego Narodzenia. Jak się później okazało przespałem to trzęsienie, mało tego – następnego dnia, rano wybrałem się pod jądro tego trzęsienia. Trochę mnie zdziwił fakt, że busem jechało ze mną tak mało osób, że kolejka wjeżdżająca na górę nie działała, ale to mnie nie powstrzymało. Siedząc w barze, już tam na górze zacząłem przeglądać, dopiero co zrobione zdjęcia i wrzucać je na facebooka i po reakcji znajomych zorientowałem się, że znalazłem się, zupełnie przypadkiem, w niebezpiecznym miejscu.

etna

Najpiękniejsze miejsce na świecie - z tych dotychczas zwiedzonych, to...?

Piotr: Nowa Zelandia. Nie wiem, jak to się stało, ale zaraz po tym, jak wylądowałem w Nowej Zelandii, nawet zanim cokolwiek udało mi się zwiedzić, poczułem, że to jest to. Coś magicznego jest w tamtejszym powietrzu. Jestem bardzo związany z Inowrocławiem i Polską, ale na stare lata, kto wie, może przeprowadzę się właśnie tam. Z miejsc relatywnie blisko nas, to Islandia jest piękna. Tam, moim zdaniem jest najpiękniej, ale też najdrożej.

cf

Skoro mowa o pieniądzach - ile kosztują podróże? Czy potrzebny jest gruby portfel?

Piotr: Na pewno nie jest potrzebny grupy portfel. Jak już wspominałem, czasami drożej wychodzą nas wakacje nad naszym morzem. Europa jest stosunkowo tania, z wyjątkiem krajów skandynawskich. Poza Europą to wiadomo, jest już trochę drożej – poza częścią Azji. Często zdarzają się natomiast obniżki cen wycieczek, dlatego warto obserwować. Tak było w przypadku Afryki - na tydzień przed wylotem, ceny spadły o około 2000 zł. Nie mówię tutaj o wycieczkach typu all inclusive, z drinkiem przy hotelowym basenie, bo te są coraz tańsze. Ja mówię o tych wyprawach, gdzie stawiamy na zwiedzanie.

Jeśli podróże to i przygody... Które najbardziej zapamiętałeś?

Piotr: Zgubiony dowód osobisty i portfel w obcym kraju, wstrzymanie lotu, pomylony bagaż, spóźnienie na lot do Barcelony, tajemnicze zatrzymanie na przejściu granicznym Izrael – Egipt, które później okazało się awarią autokaru, spacer z lwami czy bliskie spotkanie z aligatorem. Było tego sporo, czasami był strach, ale wszystko ostatecznie dobrze się skończyło.

aligator

Jaka jest Twoja wymarzona destynacja na przyszłość?

Piotr: Kuba – to marzenie jeszcze w tym roku spełnię, potem północna Kanada z Alaską i później Ameryka Południowa.

A jakie miejsca polecasz w Polsce?

Piotr: Polska jest piękna. Regionami to na pewno polecam Bieszczady, Bory Tucholskie i Mazury. Z miast to nasz pobliski Toruń, Wrocław, Gdańsk, ale moje ulubione miejsce w Polsce, zaraz po Inowrocławiu (śmiech) to krakowski Kazimierz.

Na koniec zdradź jeszcze, czy masz jakiś patent na pakowanie się?

Piotr: (śmiech) Nie należę do osób, które pakują się z listą. Nie mam patentu. Ja robię to na ostatnią chwilę i przez to często czegoś zapominam. Zwracam jedynie uwagę na to, czy mam przygotowane wszystkie, niezbędne do podróżowania dokumenty.

Dziękujemy za rozmowę