W piątek sejmowa Komisja Kultury i Środków Przekazu rozpatrywała wniosek o odwołanie posłanki PiS Joanny Lichockiej z funkcji zastępcy przewodniczącego Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Za jej odwołaniem opowiedziało się 14 posłów, przeciw było 13, jeden wstrzymał się od głosu.

W lutym, po głosowaniu, w którym Sejm opowiedział się przeciwko uchwale Senatu o odrzuceniu noweli ustawy o radiofonii i telewizji oraz ustawy abonamentowej, która zakłada rekompensatę w wysokości 1,95 mld zł w 2020 r. dla TVP i Polskiego Radia, media obiegło zdjęcie Lichockiej z wyprostowanym środkowym palcem.

Lichocka zapewniła, że nie wykonała wulgarnego gestu, a jedynie przesuwała "energicznie dwukrotnie palcem pod okiem, bo była zdenerwowana", co - według niej - widać na upublicznionych w sieci materiałach filmowych. Zadeklarowała, że jest gotowa złożyć wyjaśnienia na forum sejmowej komisji etyki. Przeprosiła wszystkich, którzy poczuli się urażeni czwartkowymi wydarzeniami. Stwierdziła też, że przy użyciu stopklatek wprowadza się opinię publiczną w błąd i zarzuciła PO uruchomienie "machiny propagandowej".

Jarosław Rzepa (PSL-Kukiz15), który prezentował wniosek opozycji podkreślił, że "nie takich standardów oczekują Polacy i takie zachowania w debacie publicznej nie mogą mieć miejsca".

Jak mówił, "należy zgodzić się ze stwierdzeniem, że przykład dobrych, należytych, pożądanych zachowań musi przyświecać każdemu". "Dalsze piastowanie funkcji w Komisji Kultury i Środków Przekazu nie powinno mieć miejsca. Zachowanie podczas obrad Sejmu w szczególności obraźliwy gest, który wykonała pani poseł Lichocka nie może pozostać bez odpowiedzi" - podkreślił Rzepa.

Europarlamentarzysta PiS Dominik Tarczyński przekonywał, że gest Lichockiej "nie miał nic wspólnego z gestem obraźliwym, ale był tylko i wyłącznie klatką z aparatu". "Przypomnę, że pan Rafał Trzaskowski tego typu ujęcia także ma i wielu polityków różnych opcji takie ujęcia ma i to nie oznacza, że ten gest miał być obraźliwy" - zaznaczył.

Tarczyński uznał za "manipulację" zestawianie w uzasadnieniu wniosku sprawy chorych onkologicznie z decyzjami budżetowymi. "Przypominam, że to wasza posłanka Joanna Mucha mówiła o tym, że starsi ludzie chodzą do lekarzy, ponieważ się nudzą, są problemem i obciążeniem. Niech pan nie zachowuje się jak hipokryta i cynik mówiąc o tym, że troszczycie się o los osób chorych onkologicznie, ponieważ ja jestem posłem do Parlamentu Europejskiego z Kielc, gdzie mamy najnowsze Centrum Onkologii w Polsce, które de facto zostało wyposażone za rządów PiS, takich przykładów mogę podać setki" - mówił Tarczyński zwracając się do posła Rzepy.

Podkreślał, że ten gest nie miał nic wspólnego z tym, co posłowie zarzucają Lichockiej. Jak mówił, "osobie oddanej Polsce od lat, oddanej służbie kulturze i mediom". "Jeżeli chodzi o to, że chcecie pozbyć się osoby merytorycznej z komisji, jako wiceprzewodniczącego, to jestem najlepszym przykładem tego jak traktowaliście media publiczne. Kiedy Platforma Obywatelska przejęła media publiczne, tego samego dnia dostałem wypowiedzenie, pomimo tego, że dzień wcześniej otrzymałem jako dokumentalista nagrodę na międzynarodowym festiwalu, gdzie 220 filmów dokumentalnych z całego świata było i to ja wygrałem, a następnego dnia dostałem wypowiedzenie, bo był to festiwal katyński" - opowiadał Tarczyński.

"Mógłbym tak wymieniać setki przykładów waszej hipokryzji, waszego zakłamania i tego, jakimi cynikami jesteście, ale zakończę słowami klasyka, marszałka Niesiołowskiego: +jak sobie wygracie, to sobie wszystko przegłosujecie+. Nie będzie dyktatury mniejszości, demokracja polega na tym, że rządy sprawuje większość" - podkreślił europoseł PiS. Zwracając się do posłów opozycji powiedział: "zachowajcie się z klasą, nie wykorzystujcie osób chorych onkologicznie do tego, aby atakować politycznie, bo jest to niegodne".

W jego ocenie posłowie opozycji są "hipokrytami", którzy wykorzystują tę sytuację do tego, aby zaatakować politycznie, bo nie są w stanie wygrać wyborów.

Zdaniem Tomasza Zimocha z KO gest pokazany na sali plenarnej jest "niegodny posła, ale najsmutniejsze jest to, w jaki sposób posłanka Lichocka tłumaczyła się z tego, co zrobiła". Przyznał, że dziwi się, że do tej pory Lichocka nie zrezygnowała z funkcji wiceprzewodniczącego. Jak mówił, "to by było najlepsze, najrozsądniejsze załatwienie całej tej sprawy". Apel o zrezygnowanie z pełnionej funkcji kierowali do posłanki PiS także inni posłowie opozycji. (PAP)

autor: Katarzyna Krzykowska

ksi/ aszw/ pko/