Przyszłość transportu należy do sterowców
W wyprodukowanym przez BBC i HBO serialu fantasy „Mroczne materie”, który jest adaptacją trylogii Philipa Pullmana, niebo nad Londynem przemierzają sterowce. Transportują pocztę, żołnierzy, podróżników. Można by pomyśleć, że te anachroniczne statki powietrzne sprawdzają się dziś jedynie w powieściach i filmach. Przecież w dobie wycieczek w kosmos trudno sądzić, że przyszłość transportu należy do sterowców. A jednak tak może się stać. Latające nisko nad miastami sterowce to widok, do którego powinniśmy zacząć się przyzwyczajać.
Nad projektem takiej maszyny pracuje od kilku lat zarejestrowana w angielskim Bedford firma Hybrid Air Vehicles. Tworzony przez jej inżynierów sterowiec pasażerski Airlander 10 lata z prędkością do 150 km/h na wysokości 6000 metrów. Konstruktorzy uważają, że taki wehikuł jest bardziej uniwersalny niż samolot czy helikopter, bo może przebywać w powietrzu nawet do 5 dni i zużywa dużo mniej paliwa. A do tego lepiej sobie w docieraniu do trudno dostępnych miejsc.
Przy wsparciu nowoczesnych technologii sterowiec nie jest już „wodorową beczką śmierci”, jak osławiony transatlantycki LZ 129 Hindenburg, który spłonął w 1937 r. W Hybrid Air Vehicles – zgodnie z nazwą firmy – skonstruowano hybrydę wypełnioną helem, która może startować i lądować pionowo na każdym podłożu: lodowcu, oceanie i pustynnym piasku.
Można pokpiwać, że maszyna, która porusza się z prędkością samochodu na autostradzie, nie jest w stanie zastąpić samolotu. Ale i na to Hybrid Air Vehicles ma odpowiedź. Firma podaje, powołując się na najnowsze badania naukowe, że w zeszłym roku światowy przemysł lotniczy wytworzył 895 mln ton dwutlenku węgla. To ok. 2% całej emisji CO2 wytwarzanej przez ludzi (12% w całym transporcie). A szacuje się, że do 2050 r. wartość ta wzrośnie trzykrotnie. Jeśli na serio chcemy ratować planetę – mówią przedstawiciele HAV – powinniśmy szybko znaleźć alternatywne środki komunikacji, oparte na niskoemisyjnych albo wręcz bezemisyjnych źródłach energii. A takim jest właśnie Airlander 10. Maszynę póki co, napędzają cztery silniki diesla, jednak wszystko wskazuje na to, że wkrótce zastąpią je napędy elektryczne (nad ich konstrukcją HAV pracuje razem z Collins Aerospace i University of Nottingham). A że sterowiec ma dużą powierzchnię, powstał pomysł, by pokryć go ogniwami fotowoltaicznymi i dzięki temu ładować akumulatory energią słoneczną. Zarówno ogniwa, jak i akumulatory trzeba jeszcze dopracować, bo muszą być one znacznie lżejsze i wydajniejsze niż te dostępne obecnie.
Nad projektem sterowca pracuje też amerykański Lockheed. Jednak statek powietrzny tej firmy, LMH-1, jest jeszcze na bardzo wczesnym stadium prototypu. Inna firma, paryski start-upu Flying Whales, projektuje sterowiec dla francuskiej firmy naftowej Total. Ma być znacznie mniejszy niż projekty HAV i Lockheed. Będzie służył głównie do przenoszenia sprzętu zbyt ciężkiego dla dronów. (PAP Life)
pba/ gra