Mieszkańcy Inowrocławia od tygodnia zgłaszali niepokojące sygnały – z kanalizacji w niektórych częściach miasta wydobywał się intensywny, drażniący zapach przypominający kwas. W odpowiedzi na te zgłoszenia pracownicy Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji prowadzili specjalistyczne pomiary, które pozwoliły zlokalizować miejsce przedostawania się substancji chemicznej do miejskiej sieci. Wyciek zidentyfikowano na terenie jednej z firm działających w rejonie dawnego dworca PKS w Inowrocławiu.
- Na chwilę obecną nie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić składu chemicznego tej substancji. Wszystko wskazuje jednak na to, że mamy do czynienia z mieszaniną tłuszczów i związków chemicznych, prawdopodobnie wykorzystywanych do produkcji detergentów, być może mydła – poinformował Janusz Radzikowski, prezes inowrocławskich wodociągów.
Na miejsce skierowano inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, jednostki straży pożarnej oraz pracowników PWiK.
- Początkowo nie mieliśmy dostępu do obiektu, gdzie doszło do zrzutu. Pracownicy nie zostali wpuszczeni. Dopiero interwencja policji umożliwiła nam rozpoczęcie działań na miejscu. Obecnie trwają kontrole i postępowania – zarówno ze strony WIOŚ, który weryfikuje wydane pozwolenia i decyzje środowiskowe, jak i ze strony Sanepidu. Jesteśmy w stałym kontakcie ze służbami – dodał Radzikowski.
Prezes podkreśla, że incydent mógł mieć bardzo poważne konsekwencje:
- Gdyby sytuacja utrzymała się dłużej, mogłoby dojść do uszkodzenia miejskiej infrastruktury kanalizacyjnej, a finalnie substancja mogłaby przedostać się do oczyszczalni, a to już byłby ogromny problem – zaznaczył.
Dzięki szybkiej reakcji służb udało się opanować zagrożenie. Mieszkańcy nie muszą obawiać się o jakość wody – nie ma obecnie ryzyka skażenia wody pitnej ani potrzeby ograniczeń w korzystaniu z sieci wodociągowej.
Sprawa trafi do prokuratury
Nieoficjalnie wiadomo, że firma, która miała nielegalnie zrzucać kwas siarkowy do miejskiej kanalizacji, to warszawska spółka zajmująca się produkcją komponentów wykorzystywanych przy wytwarzaniu mydła. Przedsiębiorstwo działało na dzierżawionym terenie, jednak ani firma, ani właściciel działki nie posiadali umowy z PWiK. Wodę udostępniał im inny podmiot prowadzący działalność na tym samym obszarze, korzystając z podliczników.
Janusz Radzikowski zapowiedział, że w czwartek, 31 lipca, zostanie złożone zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
- Chcemy, aby prokuratura objęła nadzorem całe postępowanie. Nie możemy tolerować działań, które zagrażają mieszkańcom i środowisku – podkreślił prezes.
We wtorek na terenie objętym postępowaniem prowadzono działania z udziałem przedstawicieli Sanepidu, PWiK oraz WIOŚ w Bydgoszczy.
- Czynności miały na celu zebranie materiałów niezbędnych do oceny zgodności prowadzonej działalności z obowiązującymi przepisami z zakresu ochrony środowiska oraz ustalenie dalszego toku postępowania. Jednocześnie wyjaśniam, że stwierdzono odprowadzanie substancji do kanalizacji, a nie bezpośrednio do środowiska – poinformowała Małgorzata Witkowska, główny specjalista ds. postępowań administracyjnych WIOŚ w Bydgoszczy.
Zobacz też: Kwas siarkowy lał się do kanalizacji. Akcja służb w Inowrocławiu