Jako pierwsi Polacy, szkolili się na śmigłowcach Apache. Rozmawiamy z pilotami z Inowrocławia
Marek Jasik: Jak długo trwało szkolenie w Stanach Zjednoczonych?
mjr Mariusz: Szkolenie rozpoczęliśmy w sierpniu 2023 r., a skończyliśmy w kwietniu 2024 r.
kpt. Kamil: Pierwsza część była poświęcona stricte nauce j. angielskiego w Teksasie, natomiast szkolenie docelowe na AH-64 odbywało się w Alabamie. To pierwsze trwało dwa miesiące, a to drugie około sześciu miesięcy.
Marek Jasik: Rozumiem, że warunkiem udziału w szkoleniu było już posiadanie pewnych umiejętności językowych?
mjr Mariusz: Tak, zarówno ja, jak i Kamil, mamy już jakieś doświadczenie w pobytach za granicą. Obaj byliśmy już w USA wcześniej, więc język angielski nie był nam obcy. To szkolenie było poświęcone głównie nauce języka technicznego.
kpt. Kamil: Żeby wyjechać na ten kurs, musieliśmy zdać egzamin w ambasadzie Stanów Zjednoczonych.
Marek Jasik: Po szlifowaniu języka przyszedł czas na teorię i praktykę. Jak wyglądały pierwsze dni po przenosinach do Alabamy?
mjr Mariusz: Tak jak każdy kurs w Stanach, rozpoczęliśmy inprocessingiem. Trzeba było dopełnić wszelkich formalności, żeby stać się kursantem. Później przyszedł czas na zajęcia teoretyczne.
Marek Jasik: Po ilu tygodniach po raz pierwszy zasiedliście za sterami AH-64?
mjr Mariusz: Przez dwa tygodnie zdobywaliśmy wiedzę wyłącznie teoretyczną.
kpt. Kamil: W trzecim tygodniu zaczęliśmy zajęcia w symulatorze, kontynuując teorię, a czwartego tygodnia wsiedliśmy do śmigłowców i zaczęliśmy latanie.
fot. nad.
Marek Jasik: Zupełnie samodzielnie, czy z instruktorem?
kpt. Kamil: Na tym typie nie ma czegoś takiego, jak samodzielny lot, bo zawsze lata się we dwóch. W kabinie siedzisz jakby sam, bo instruktor jest przed tobą i nie widzi, co robisz. To przygotowanie przed lotem jest ważne, żeby nie popełniać błędów.
Marek Jasik: Jakie emocje towarzyszyły Wam podczas pierwszego lotu AH-64?
mjr Mariusz: Na pewno był stres, jak to przy każdym pierwszym locie. Sprzęt jest wymagający, a w dodatku dochodzi bariera językowa. Po locie przyszła już satysfakcja, że udało się spełnić marzenia. To w końcu najlepszy śmigłowiec uderzeniowy na świecie.
AH-64 w Latkowie podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w październiku 2023 r.
Marek Jasik: Cofnijmy się do okresu, kiedy zaczynaliście swoje kariery wojskowych pilotów. Czy wtedy marzyliście o tym, by kiedyś pilotować Apache’a?
kpt. Kamil: Jak zaczynaliśmy, to były tak odległe tematy. Wtedy mówiło się o programie Kruk, ale to jeszcze nie było na tyle realne, jak dzisiaj. Na pewno każdy gdzieś o tym marzył. To jest chyba najbardziej rozpoznawalny śmigłowiec na świecie.
Marek Jasik: Na co dzień macie do czynienia z poradzieckimi śmigłowcami, które swoje lata świetności mają już dawno za sobą. Jakie są największe różnice w pilotażu tych maszyn w porównaniu z AH-64?
kpt. Kamil: Ja na co dzień latam Mi-24. Główna różnica jest taka, że Mi-24 jest śmigłowcem analogowym. Nie ma tu za dużo elektroniki. Z kolei Apache jest stricte elektronicznym śmigłowcem i mam tu na myśli awionikę. Ilość informacji jest na dużo wyższym poziomie. Jeśli chodzi o kwestię pilotażu, to dla mnie AH-64 jest bardzo przyjemny, stwarzający wiele możliwości. Inne są też ograniczenia wynikające z konstrukcji. W kwestii uzbrojenia mówimy o dużo większym stopniu zaawansowania i możliwościach.
mjr Mariusz: W3-PL Głuszec, na jakim latam, to śmigłowiec stworzony do zupełnie innych zadań, dlatego to był dla mnie przeskok. Nigdy nie latałem na śmigłowcu uderzeniowym. Mimo tego, że W3-PL Głuszec jest najbardziej zaawansowanym śmigłowcem tego typu w polskiej armii, to nie da się go porównać z AH-64, bo są stworzone do różnych zadań. Apache posiada bardzo rozbudowany system wymiany informacji.
AH-64 w Latkowie podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w październiku 2023 r.
Marek Jasik: Jaki element szkolenia był najtrudniejszy?
kpt. Kamil: Dla mnie największą trudnością było latanie w monokularze i przyswojenie tych informacji, które ma się tylko w jednym oku. Przechodziliśmy przez taką fazę szkolenia, kiedy w zasłoniętej kabinie wykonywało się loty tylko na monokularze. Drugie oko było skierowane tylko na przyrządy w kabinie. Trudność może sprawiać też zrozumienie specyfiki tego śmigłowca i jego możliwości. Sam pilotaż, jak dla mnie, jest bardzo przyjemny.
mjr Mariusz: Może wydawać się dziwne, że śmigłowiec o takim potencjalne wykorzystuje tylko jedno oko pilota. W innych maszynach dąży się do tego, by korzystać z obu oczu, bo to daje komfort pilotowi i poszerza jego możliwości. Tutaj trzeba posiąść umiejętność posługiwania się tylko tym prawym okiem, wyłączyć to lewe oko albo nauczyć się korzystać z obu. Ci bardziej doświadczeni instruktorzy w Stanach twierdzą, że oni już potrafią korzystać z obu oczu. Ja na swoim poziomie jeszcze tego nie potrafię.
Marek Jasik: Na czym to dokładnie polega, że pilot korzysta tylko z jednego oka?
kpt. Kamil: Pilot siedzi zdecydowanie wyżej i dalej, niż zlokalizowany na dziobie sensor, który przekazuje obraz do prawego oka. Z kolei lewe oko widzi obraz z góry. Problem stanowi połączenie tych dwóch obrazów, przetworzenie ich przez mózg.
mjr Mariusz: Trzeba sobie uzmysłowić, że ten śmigłowiec już podąża za zmianami. To zmiany, które czynią z pilota operatora. To oznacza, że pilotowanie nie może być wymagające, dlatego, że od człowieka wymaga się operowania systemami tego śmigłowca.
Marek Jasik: Jaki jest podział zadań pomiędzy dwoma pilotami AH-64?
kpt. Kamil: Zadania nie są sztywnie określone. Głównym zadaniem pilota z dołu jest obsługa systemów, głównie uzbrojenia, a tego z góry - latanie. Funkcje są wymienne i to zależy od charakteru misji.
Marek Jasik: Czy jakieś elementy szkolenia były zaskakujące dla polskich pilotów?
mjr Mariusz: Na pewno sam proces przygotowania do lotu jest całkiem inny, niż tutaj. Inaczej skonstruowany jest też program szkolenia, struktura briefingu przed lotem.
Marek Jasik: Oprócz Polaków, w szkoleniach brali też udział żołnierze z innych państw.
mjr Mariusz: Tak, mieliśmy kontakt z ludźmi z różnych części świata. Zabawne były sytuacje, gdy narodowości posługujące się tym samym językiem, czyli angielskim, miały trudności z porozumieniem ze względu choćby na różny akcent. Mowa o Amerykanach, Brytyjczykach i Australijczykach.
Marek Jasik: Czy w trakcie pobytu w USA mieliście czas wolny?
mjr Mariusz: Tak, przez większość weekendów.
Marek Jasik: Zanim do Polski trafią AH-64 z biało-czerwoną szachownicą, miną kolejne miesiące. Czy w tym okresie konieczne będą dodatkowe szkolenia?
kpt. Kamil: Proces szkolenia na tym śmigłowcu jest długi i skomplikowany. Za nami jest dopiero pierwszy etap szkolenia, a przed nami kolejne. Kiedy i gdzie zostaną przeprowadzone, to zależy od decyzji, które są w trakcie ustalania.
Marek Jasik: W Latkowie aktualnie przebywają Amerykanie, a nad inowrocławskim niebem da się czasami dostrzec ich AH-64. Czy będąc po szkoleniu, możecie “pożyczyć” od nich te maszyny i wykonać samodzielne loty?
kpt. Kamil: Nie, tak to nie działa. To jest sprzęt armii amerykańskiej.
AH-64 w Latkowie podczas wizyty prezydenta Andrzeja Dudy w październiku 2023 r.
Marek Jasik: Kariera pilota wojskowego może być marzeniem dla wielu młodych ludzi. Jakie cechy powinien posiadać potencjalny kandydat, żeby znaleźć się w takim miejscu, jak Wy?
kpt. Kamil: Trzeba mieć dużo determinacji w dążeniu do celu i samodyscypliny. Do przyswojenia jest bardzo dużo wiedzy. Potrzebna jest sumienność. Tam nie ma tak, że ktoś nad tobą stoi i musisz się nauczyć. Ty sam musisz wiedzieć, czego chcesz.
mjr: Mariusz: Oprócz wiedzy, ważna jest też postawa. W Stanach Zjednoczonych postawa i stosunek człowieka do otoczenia odgrywają ogromną rolę.
Z 96 śmigłowców AH-64, ponad 30 ma stacjonować w Latkowie. Tak wynikało ze słów prezydenta Andrzeja Dudy, który w październiku 2023 r. złożył wizytę na lotnisku pod Inowrocławiem. Zanim maszyny trafią na wyposażenie polskiej armii, odpowiednie szkolenia za oceanem muszą przejść piloci oraz technicy. Zarówno jedni, jak i drudzy są w trakcie ich odbywania. Mowa o żołnierzach 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, czyli żołnierzach z 56. Bazy Lotniczej w Inowrocławiu i z 49. Bazy Lotniczej w Pruszczu Gdańskim, które jej podlegają.
- Zachęcamy młodych ludzi do wstępowania do szkół, które pozwolą im przeszkolić się do tego, aby dołączyć do żołnierzy 1. Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, jako żołnierze zawodowi. To otworzy im drogę do tego, żeby móc latać i obsługiwać najnowocześniejsze śmigłowce bojowe na świecie, czyli Apache - mówi por. Iwona Kloskowska, rzecznik prasowy 1 BLWL.
Mowa m.in. o: Centrum Szkolenia Inżynieryjno-Lotniczego w Dęblinie, Lotniczej Akademii Wojskowej w Dęblinie i Centrum Szkolenia Sił Powietrznych w Koszalinie.