Przypomnijmy. W ramach Rządowego Programu Odbudowy Zabytków wspartych zostanie 4 800 projektów z całej Polski, 307 z województwa kujawsko-pomorskiego i 28 z powiatu inowrocławskiego.

Swoje projekty zgłaszały gminy, miasta i powiaty. Zarówno powiat inowrocławski, jak i wszystkie gminy z jego terenu, otrzymały wsparcie na co najmniej jeden projekt - zazwyczaj po kilkaset tysięcy złotych na każdy.

Wyjątkiem jest Miasto Inowrocław, którego wszystkie 10 wniosków zostało odrzuconych. Ratusz złożył maksymalną liczbę wniosków na maksymalną kwotę - po 3,5 mln zł każdy. Jak sprawdziliśmy, w całym województwie wsparcie takiej wysokości trafiło na łącznie 5 projektów - 2 zgłoszone przez Miasto Bydgoszcz oraz po 1 z Włocławka, Torunia i Grudziądza.

Na krótko przed poniedziałkową sesją Rady Miejskiej Inowrocławia, do punktu obrad dopisano punkt dotyczący przyjęcia przez radnych stanowiska w tej sprawie. Głosowanie poprzedziła ponad półgodzinna dyskusja, w której radni PiS spierali się z radnymi koalicji i prezydentem miasta.

Radny Maciej Basiński zapowiedział, że nie będzie głosował nad projektem, bo został on przedstawiony radnym na 10 minut przed sesją.

- To nie jest pierwszy taki przypadek. Czy wy się czegoś boicie? Dlaczego dajecie nam te dokumenty 10 minut przed? - pytał radny PiS.

Zdaniem radnego Marcina Wrońskiego, w ostatnim czasie zwiększa się liczba apeli i stanowisk przyjmowanych przez Radę Miejską Inowrocławia. - Ostatnio media obiegła informacja, że pan prezydent Ryszard Brejza będzie kandydatem do senatu w ramach paktu senackiego opozycji. Czy te wszystkie apele i stanowiska, to nie jest swego rodzaju posag, który pan chce wnieść, żeby pana na listę wpisali? - pytał radny PiS.

W odpowiedzi prezydent Inowrocławia nazwał te przypuszczenia mrzonką. Sprzeciw włodarza i radnych opozycji wywołały słowa radnego Wrońskiego na temat oferowanej przez niego pomocy przy uzyskiwaniu rządowych środków.

- Parę lat temu ja panu oferowałem jak najbardziej dobrą wolę. Powiedziałem, niech się pan z nami skontaktuje, przedstawi, o jakie fundusze miasto aplikuje, a my jak najbardziej pomożemy. Jeden nasz radny pracuje w urzędzie wojewódzkim, ja w administracji centralnej. Nigdy się pan do nas nie zwrócił - powiedział Marcin Wroński.

- Wydaje mi się, że te wnioski nie powinny być rozstrzygane w oparciu o kontakt z lokalnymi radnymi, tylko o kryteria wskazane we wniosku - zaznaczył Dobromir Szymański, którego zdanie podzielili m.in. Patryk Kaźmierczak i prezydent Inowrocławia.

- Jestem lekko oszołomiony po tym, co tutaj usłyszałem na tej sali. Dosyć prowokacyjnie zadałem pytanie, co państwo zrobiliście, a pan radny Wroński przedstawił propozycję, nie wiem, korupcji politycznej? Co to jest? Co to za państwo? - pytał Ryszard Brejza.

- Nasze stanowisko to pokłosie oburzenia mieszkańców. Są oburzeni tym, że dobre wnioski składane przez urzędników prezydenta, są rozpatrywane bez żadnych procedur - skwitował dyskusję Tomasz Marcinkowski, przewodniczący Rady Miejskiej Inowrocławia.

“Stanowisko Rady Miejskiej Inowrocławia w sprawie wykluczania i dyskryminowania mieszkańców Inowrocławia przez rząd” przyjęto głosami 17 radnych przy 0 głosach przeciwko i 0 głosach wstrzymujących się. Trzech radnych - Marcin Wroński, Jan Gaj i Maciej Basiński nie oddali głosu. Grzegorz Olszewski, Damian Polak i Jacek Tarczewski byli nieobecni.

stanowisko