Internauta opisał nam sytuację, z jaką przyszło mu się mierzyć. - Od kilku dni sowa siedzi na drzewie przed moim blokiem przy ul. Krzywoustego 10, niedaleko zatoczki. Strasznie piszczy i nawołuje. Tak od godz. 22.00 do 4.00 rano skrzeczy z częstotliwością co 5 sekund. Można oszaleć! - żali się pan Mirosław.
Straż Miejska nie może w tej sprawie interweniować, ponieważ sowy są pod ochroną. Po więcej informacji zwróciliśmy się do leśniczych, którzy znają się na sowach jak mało kto. - Bez względu na gatunek sowy z jakim mamy do czynienia, wszystkie one są objęte ścisłą ochroną. Oznacza to, że jakiekolwiek działania przeciwko nim są zabronione. Jeżeli wchodziłoby w rachubę wyszukanie miejsca lęgowego, to takie ruchy należy solidnie uargumentować i uzgodnić z Regionalnym Dyrektorem Ochrony Środowiska w Bydgoszczy z jednoczesnym zaplanowaniem jakiejś kompensacji. Jednak obecnie ochrona skrzydlatych drapieżników, bo sowy takimi przecież są, jest jednym z priorytetów, jeśli chodzi o ochronę przyrody w naszym kraju - mówi Paweł Kaczorowski, rzecznik prasowy Nadleśnictwa Miradz.
Zalety obecności sów
Należy dostrzec pozytywne aspekty obecności sów w naszym sąsiedztwie. - Wszystkie gatunki sów są niestrudzonymi tępicielami gryzoni, a osiedlenie się ptaków w pobliżu ludzi, to swego rodzaju przywilej - dodaje Paweł Kaczorowski.
Mieszkańców os. Piastowskiego ciekawi powód, dla którego sowy obrały sobie właśnie taką lokację. - Zazębianie się środowisk życia człowieka i zwierząt ma miejsce coraz częściej. Szczególnie tam, gdzie mamy do czynienia z przekształcaniem krajobrazu. Problemy z występowaniem ptaków na terenach miejskich mogą mieć związek z rozbudową aglomeracji czy rosnącą ekspansją człowieka na tereny podmiejskie - informuje Weronika Cichocka, specjalista Służby Leśnej ds. ochrony przeciwpożarowej Nadleśnictwa Gniewkowo.
Udało nam się poznać więcej ciekawostek na temat zwyczajów drapieżnych ptaków prowadzących nocny tryb życia. - Sowy nie budują własnych gniazd, za to z powodzeniem i chęcią zajmują opuszczone gniazda czy dziuple oraz konstrukcje tworzone dla nich przez człowieka, np. budki lęgowe. Nie należą do płochliwych i z wytrwałością tolerują bliskie sąsiedztwo człowieka. Ich odgłosy należą do jednych z najbardziej charakterystycznych i najłatwiej rozpoznawalnych wśród ptaków. Sowy to w większości gatunki terytorialne, oznacza to, że ich odgłosy mają na celu zaznaczenie rewiru, w którym żyją, a także odstraszanie potencjalnych konkurentów, chcących przejąć miejsca ich gniazdowania i łowów. Sowy poza terytorializmem, odznaczaj się również osiadłym trybem życia, tzn. gniazdują przez wiele lat w jednym miejscu - dodaje Weronika Cichocka.
Problem wkrótce minie
W ciągu roku sowy najczęściej usłyszymy w okresie wiosennym. Ich największą aktywność głosową obserwujemy się na początku okresu lęgowego w godzinach wieczornych i porannych. - Takie piszczące sowy to z pewnością młode uszatki, które wyszły już z gniazda i żebrzą o pokarm, przywołując rodziców. Tak "uciążliwa" sytuacja dla mieszkańców jest okresem bardzo krótkim, ponieważ młode ptaki szybko się usamodzielniają i milkną, pozwalając mieszkańcom cieszyć się spokojem i ciszą - komentuje specjalistka.
Co zrobić, gdy na osiedlu spotkamy sowę? - W sytuacji, kiedy spotkamy samotne zwierzę, choć zazwyczaj kieruje nami chęć pomocy, pierwszym krokiem, jaki powinniśmy podjąć, jest obserwacja i ocena, czy zwierzę wymaga jakiejkolwiek interwencji z naszej strony. W świecie zwierząt pozostawianie potomstwa bez opieki to pewnego rodzaju taktyka obronna. Młode zwierzęta pozbawione są zapachów, co stanowi ochronę przed polującymi na nie drapieżnikami. Aby nie przenosić na młode zwierzęta obcych zapachów, nie powinniśmy ich dotykać. Na ogół nie potrzebują one pomocy człowieka, pozostawione samotnie w ukryciu mogą czekać na powrót rodziców, którzy oddalili się w poszukiwaniu pożywienia - mówi Weronika Cichocka.
Wyjątek stanowi sytuacja, w której zwierzę doznało urazu, np. w wyniku kolizji drogowej. - W przypadku stwierdzenia, że znalezione zwierzę wymaga udzielenia pomocy, jeśli ucierpiało w zdarzeniu drogowym, należy zgłosić ten fakt policji, która wspólnie z lekarzem weterynarii podejmie odpowiednie działania - informuje Weronika Cichocka.