Mijam Natalię na korytarzu w miejscu pracy. Idzie na przerwę w towarzystwie koleżanki z działu. Ma na sobie kolorową suknię i idealnie dopasowaną biżuterię. Uśmiechnięta, rozmowna. Zaczepia mnie w kuchni przy ekspresie do kawy, żeby odpowiedzieć, jak spędziła weekend. Nic nie wskazuje na to, że w jej głowie toczy się właśnie batalia myśli: "na pewno uważa, że coś robię źle", "na pewno zaraz mnie obgada, bo mnie nie lubi". Ta radosna dziewczyna w głębi duszy zmaga się z własnymi demonami…

Natalia biegle posługuje się językiem angielskim. Chętnie udziela korepetycji. Jakiś czas temu zdała kurs prawa jazdy. Interesuje się muzyką i sama ją tworzy. Czas wolny najczęściej spędza na siłowni. Najbardziej na świecie kocha psy. Na pierwszy rzut oka jest zadowoloną z życia dwudziestokilkulatką. Jeśli bliżej przyjrzymy się jej nastawieniu do świata i siebie samej, dostrzeżemy poważne mankamenty.

Szybkie bicie serca

Wszystko zaczęło się, a może miało swój punkt kulminacyjny, w 2017 roku, w listopadzie. Od kilku dni Natalii doskwierało intensywne kołatanie serca, problemy z oddychaniem i wysoki puls utrzymujący się od rana do nocy. - Byłam przekonana, że mam chore serce. Zaczęłam miewać lęki dotyczące tego, co złego mogłoby mi się przydarzyć. Dwa dni później trafiłam do szpitala, do którego przewieziono mnie prosto z ówczesnego miejsca pracy – wspomina Natalia Madej z Inowrocławia. Lekarz internista, który przeprowadził wywiad z pacjentką, zasugerował, że mógł to być atak paniki, charakterystyczny dla zaburzeń lękowych. Natalia udała się więc do psychiatry, który zdiagnozował u niej zaburzenia lękowe. - Psychiatra orzekł, że zaburzenia, z którymi się zmagam, są odpowiedzią na długotrwale utrzymujące się negatywne bodźce, jakie otrzymywałam w swoim życiu, a niestety trochę ich było. Istotną rolę odegrała również kwestia behawioralna, utarte, często błędne schematy myślowe, zniekształcenie poznawcze - jakby połączyć to wszystko w całość, niewiele trzeba, żeby zachorować.

Żyją we dwójkę

Choroba nie odstępuje Natalii na krok. - OCD ingeruje w każdą sferę mojego życia. Można powiedzieć, że żyjemy we dwójkę. Szereg niepowodzeń, rozczarowań, jakich doznałam w swoim życiu, są w dużej mierze zasługą OCD. Jest więc ze mną w pracy, w relacjach damsko-męskich, w relacjach koleżeńskich, generalnie wywiera negatywny wpływ na moje funkcjonowanie w społeczeństwie, bardzo często pociągając za sobą niemożność realizacji wytyczonego celu, osiągnięcia sukcesu w danej dziedzinie - wyznaje Natalia.

Schowaj nóż

Natalia odczuwa lęk przed ostrymi przedmiotami. - Moje natrętne myśli są bardzo zróżnicowane, niemniej jednak wszystkie są bardzo negatywnie nacechowane, paradoksalnie często ukierunkowane w stronę osób mi bliskich. Jedną z natrętnych myśli jest lęk przed nożami, w obawie przed utratą kontroli i zrobienia czegoś złego sobie lub innym w otoczeniu. Kiedy tylko natrętna myśl się pojawia, natychmiast chowam nóż do szuflady lub w miejsce, w którym będzie on poza moim zasięgiem, tak, żebym czuła się bezpiecznie. W całym tym OCD schemat opiera się szukaniu potwierdzenia, dowodu na to, że nie jesteśmy w stanie zrobić tej złej rzeczy, nie doprowadzić do ziszczenia się lęku.

Błędne koło destrukcyjnych myśli dotyczy również postrzegania własnego ciała. - Miewam natrętne myśli, obsesyjne myśli na temat swojej wagi. Paradoksalnie, im silniejsza natrętna myśl, tym większy lęk, a finalnie kompulsja w postaci objadania się, objadałam się więc potwornie, wciąż bojąc się o to, że przytyję. Postępowałam niezgodnie ze swoją obawą, a więc nie chcąc przytyć, przytyłam - mówi Natalia.

Jajecznica o 8.30

Symptomem choroby jest "pielęgnowanie” codziennych schematów postępowania. - Jednym z rytuałów, które mają miejsce w moim życiu z OCD, to powtarzanie tych samych, wcześniej już zaplanowanych czynności, takich jak np. jedzenie o równej godzinie, każdego dnia, tego samego posiłku, przygotowanego i podanego w ten sam sposób. Jeśli wczoraj i tydzień, miesiąc temu jadłam na śniadanie jajecznicę o 8.30, muszę ją zjeść następnego o dokładnie tej samej godzinie, nie zaburzając rytmu ustalonych czynności. Jeśli coś idzie niezgodnie z moim harmonogramem, zaczynam odczuwać silny lęk, który przywołuje kolejną natrętną myśl i tak wkoło, zamknięte koło, z którego trudno się wydostać - wyznaje Natalia.

Muzyka wypełniona lękiem

Zespół lęku uogólnionego, czyli w skrócie G.A.D., z ang. – Generalized Anxiety Disorder, zainspirował Natalię do nagrania utworu muzycznego. - Muzyka odgrywa istotną rolę w moim życiu, ponieważ to w niej lokuję swoją wrażliwość. Utwór G.A.D. nie powstał przypadkiem. Napisałam go w czasie, w którym zdałam sobie sprawę, jak jestem osamotniona i nie mam na myśli namacalnej pustki w postaci braku ludzi dookoła. Od odpowiednich osób otrzymywałam odpowiednie wsparcie. Była pewna pustka w mojej głowie, której niczym nie mogłam wypełnić. Chciałam przekazać światu, co czuję, aby być zostać zauważoną, zrozumianą. Ten utwór opowiada o moim życiu z moimi własnymi "demonami”, którym finalnie nikt inny, tylko ja, muszę stawić czoła - zdradza dziewczyna. Pod tym linkiem dostępny jest utwór pt. G.A.D.

Leki na całe zło

- Odkąd leczę się farmakologicznie, czyli od 2017, mogę szczerze potwierdzić skuteczność farmakoterapii. Żyje mi się jakoś lżej, dniami mam większego powera do działania, oczywiście nie jest idealnie, w tej chorobie są wzloty i upadki, ale nigdy nie będzie idealnie i nawet tego od siebie nie wymagam. I może dodam szczyptę egoizmu, ale chcę skupić się na osobie, której szczęście jest dla mnie priorytetem - na sobie samej - mówi Natalia.

Inowrocławianka dostrzega, że jej najbliżsi niewiele wiedzą na temat jej choroby. Jej sposobem na łagodzenie objawów OCD jest przebywanie wśród ludzi, których dobrze zna. - Nie przypominam sobie przykrej sytuacji, w której ktoś świadomie skrytykował moje zachowanie, spowodowane OCD, głównie dlatego, że w naszym społeczeństwie dopiero niedawno zaczęto rozmawiać na głos, na temat zaburzeń psychicznych, które przecież nie różnią się niczym od chorego żołądka, płuc czy nerek. Cieszy mnie to, że zaczynamy wyciągać ten temat z głęboko zakorzenionego tabu. Czas najwyższy - podkreśla Natalia.