Woodstock na majówkę

Przed nami jeszcze cztery dni majówki, pogoda nie rozpieszcza, a… bawić się trzeba. Tak się złożyło, że w tym roku mija 50 lat od festiwalu Woodstock, którego hasłem było urocze "Peace, love and happiness". Głównym przesłaniem imprezy była nadzieja, rozumiana tak po hippisowsku, trochę naiwnie - make love not war. A wojna właśnie trwała, coraz bardziej krwawa i coraz bardziej niechciana. Antywojenne demonstracje, nierzadko brutalne, stały się amerykańską codziennością, a Wietnam stawał się symbolem amerykańskiej traumy. Jest nim do dzisiaj, mimo 11 września, Afganistanu i Wojny w Zatoce.

Taka atmosfera była fantastyczną pożywką dla ruchu hippisowskiego, radykalnie pacyfistyczna ideologia przyciągała jak magnes wszystkich, dla których perspektywa wojennego piekła gdzieś w delcie Mekongu była nie do przyjęcia. Od palonych kart powołania przypalali jointy i chcąc uniknąć konsekwencji unikania służby, szukali schronienia w hippisowskich komunach.

Co nam pozostało po hippisach? Marihuana, tolerancja dla cudzołóstwa, szczera, choć czasami skrywana niechęć do establishmentu, kilka bajecznie kolorowych ubrań gdzieś na dnie szafy. I muzyka. Milos Forman swój pierwszy film nakręcony w USA poświęcił właśnie hippisom - jego kinowy musical Hair (1979) jest dzisiaj zaliczany do dzieł kultowych, chociaż po swojej premierze za oceanem entuzjazmu tam nie wzbudził. Purytańsko patriotyczna Ameryka niezbyt chętnie mierzyła się ze swoimi problemami, szczególnie, że pokazywał je jakiś nikomu bliżej nieznany gość zza żelaznej kurtyny.

To jeden z moich filmowych faworytów, w kinie obejrzałem go wiele razy, a piosenki ze ścieżki dźwiękowej już wyżłobiły koleiny na moim koncie Spotify. I mimo, że dla wielu dzisiejszych młodych słuchaczy dźwięki te mogą brzmieć odrobinę archaicznie, to warto ich posłuchać. Choćby po to, żeby przekonać się, że kiedyś (w sumie nie tak dawno) naprawdę muzykę robiło się bez komputerów, a mimo to brzmiała nawet lepiej, niż niejedna dzisiejsza. Jeżeli majówka aurą nie dopisze, to Hair idealnie nada się na wieczorny seans we dwoje, za drobną kwotę w złotówkach można film obejrzeć w sieci.

Hair - Aquarius

A w pozostałe wieczory? Może impreza w hippisowskim stylu? Oczywiście nie chodzi mi o marihuanę i nieskrępowane cudzołóstwo, ale kolorowe ciuchy jak najbardziej mogą się przydać. No i niezbędna będzie muzyka, a z tym, jak wiadomo, nie ma dzisiaj żadnych problemów - jeżeli nie znajdziecie czegoś w Internecie, to znaczy, że tego nie nagrano. Jeżeli mamy utrzymać się w klimacie, to polecam rozpocząć poszukiwania od wpisania hasła "Woodstock 69" i lecieć po kolei wszystkie pozycje z wyświetlonej playlisty.

Rok 1969 był wyjątkowy nie tylko z powodu tego pamiętnego muzycznego festiwalu, muzycznie cały był wyjątkowo obfity w premiery i objawienia. To w tym roku trzy płyty wydali Creedence Clearwater Revival, ukazały się dwie pierwsze płyty Led Zeppelin, odbył się ostatni publiczny koncert The Beatles, którzy też w tym roku wydali Yellow Submarine, pierwsze płyty wydali Chicago i Velvet Underground. Lista muzycznych wydarzeń tego roku na pewno liczy grubo ponad 100 pozycji, a być może nawet każdy jego dzień wiąże się z czymś muzycznie ważnym.

Jednak z perspektywy czasu najważniejszym wydarzeniem nie tylko 1969 był festiwal w Woodstock. 33 wykonawców przez cztery dni koncertowało dla 400-tysięcznej widowni, występy co najmniej kilku z nich przeszły do historii. Dzisiaj może to się wydawać dziwne lub zaskakujące, ale cała impreza odbyła się bez formalnie zorganizowanej ochrony. W chwili, gdy ogłoszono, że wstęp będzie bezpłatny (pierwotnie sprzedawano bilety za 18 USD sztuka), z całego kraju ciągnęły kolorowe tłumy ludzi rządnych nie tylko muzycznych doznań. I mimo to zdarzyły się tylko trzy przypadki śmierci wśród uczestników - jeden przedawkował, innego przejechał traktor, a ostatni spadł pechowo ze sceny. Cała reszta w dzień odsypiała lub szukała wody, a w nocy bujała się pod sceną słuchając Santany, Jefferson Airplane, The Who, Joe Cockera i reszty. Ostatni wystąpił Jimi Hendrix i… miał pecha. Większość uczestników już się zwinęła i jego poranny koncert oglądali tylko najbardziej zawzięci lub ci, którzy nie musieli rano wstać do pracy. Nieobecni żałują do dzisiaj, występ Hendrix'a był jednym z najlepszych w jego karierze, z pamiętnym wykonaniem The Star Spangled Banner, które urosło do rangi antywojennego manifestu, pełnego odniesień do dźwięków wojny i rozpaczy.

Jimi Hendrix The Star Spangled Banner American Anthem Live at Woodstock 1969

Gotowi na imprezę? Wiadomo, że najlepsze są z taką muzyką, przy której można się fajnie pobujać solo lub w duecie. Jeżeli przejrzycie spokojnie listę wyników wyszukiwania hasła "Woodstock 69" (lub dowolnego innego kojarzącego muzykę z rokiem 1969), to szybko odkryjecie, że wiele spośród tych numerów idealnie się do tego nadaje, a jako, że rok był wyjątkowo obfity, można mieć pewność, że będziemy się bujać do rana. Lub do utraty sił. Taka klimatyczna majówkowa imprezka może być miłą odmianą dla wszechobecnej dzisiaj sieczki radiowych list przebojów. Warto spróbować.

Na zachętę kilka moich typów do wykorzystania.

Woodstock - Ten Years After - I'm Going Home(Live)

Jefferson Airplane -Somebody to love , White rabbit (live at Woodstock)

Woodstock - 16/08/1969 - Janis Joplin

Canned Heat - On The Road Again [HQ]

JOE COCKER With A Little Help From My Friends 1969 Woodstock


Imprezy majówkowe zwykle najlepiej wypadają w terenie, pod gołym niebem, a tam nie może zabraknąć dobrego przenośnego głośnika, który w parze z telefonem zapewni własciwe walory akustyczne.

Xblitz Loud
JBL GO 2 Czarny
Tracer POWERBOX Czarny
Blaupunkt BT03BK
Sony SRS-XB21 czerwony
Creative MUVO 2C czarny
Denon Heos 5
Cambridge Audio Minx GO v2
JBL Authentics L16
Panasonic SC-ALL8