Czym tak naprawdę jest broń określana "dronem kamikadze"?
- To swego rodzaju bezzałogowiec, a przede wszystkim środek bojowy, który tym się różni od typowych bezzałogowców, że obowiązują nas zupełnie inne przepisy. Amunicję krążącą może opanować każdy żołnierz, natomiast bezzałogowiec wymaga już operatorów, znacznie dłuższego szkolenia itd. To jest coś, co w pewnym sensie zmienia oblicze pola walki - mówi Remigiusz Wilk, dyrektor ds. komunikacji Grupy WB, polskiego producenta rozwiązań dla sił zbrojnych.
Dziennikarze, którzy mieli okazję przyglądać się poniedziałkowemu szkoleniu na terenie 56. Bazy Lotniczej w Latkowie, mogli z bliska obserwować przygotowania żołnierzy do uruchomienia bezzałogowca, sam start oraz procedurę nakierowania go na cel. W szkoleniu brały udział nieuzbrojone statki powietrzne Warmate.
System o zasięgu do 30 km (z opcją wydłużenia dzięki możliwości przejęcia kontroli) wyróżnia się bardzo cichym napędem, gotowością do startu w mniej, niż 5 minut, wieloma trybami lotu oraz prędkością maksymalną w momencie ataku 150 km/h.
- Jest to niemal bezgłośny środek. Przeciwnik nawet nie wie, co go zaatakowało. Po prostu jak grom z jasnego nieba taki Warmate trafia. To system, który bardzo zwiększa możliwości żołnierza. On nie musi nosić moździerza, karabinu maszynowego, natomiast w każdej chwili może wezwać to urządzenie z bardzo dużego dystansu - dodaje Remigiusz Wilk.
- W polskim wojsku Warmate wchodzi na wyposażenie Wojsk Obrony Terytorialnej. Pewna ilość systemów amunicji krążącej Warmate jest już rozmieszczona w kilku brygadach - mówi płk Edward Chyła, komendant Centrum Szkolenia WOT.
Polskie bezzałogowce Warmate sprawdzają się m.in. na Ukrainie, gdzie tamtejsi żołnierze używają ich do walki z rosyjskim najeźdźcą.