Test: Mitsubishi Space Star - proste auto dla prostych ludzi?
Jeśli Space Star kojarzy wam się z minivanem, to uspokajam, macie rację. Na przełomie wieków pod tą nazwą Mitsubishi produkowało właśnie duże, rodzinne auto. Jakieś 10 lat temu nazwę tę przejął mały, miejski samochód segmentu B zahaczający nawet o A. W 2020 roku przeprowadzono drugi już facelifting modelu, który dziś mam okazję testować.
Wygląd
Po ostatnich zmianach przedni pas zyskał charakterystyczny dla nowych modeli marki wygląd. Testowy egzemplarz posiadał pakiet stylistyczny InSport, który zawierał m.in. dodatkowe listwy z czerwonym paskiem, chromowany wydech oraz "napompowany" tylny zderzak. Trzeba przyznać, że dzięki tym udanym zabiegom stylistycznym wycenionym na niespełna 4 tys. zł, autko zyskuje nieco bardziej zadziorny sznyt.
Wnętrze - delikatnie mówiąc, bez szaleństw
W środku jest szaro, plastikowo i bez stylistycznych szaleństw. Wnętrze małego Mitsubishi nieco odbiega od większości konkurentów pod kątem jakości materiałów i czegoś, co można nazwać przyjemnością z obcowania z nim. Dominuje tu prostota, której być może poszukują starsi użytkownicy albo zwyczajnie ci mniej wymagający. Pozycja za kierownicą była w porządku, poza tym, że między wystającym ze stacyjki kluczykiem, a moim prawym kolanem miałem jakiś jeden centymetr przestrzeni. Za mało.
Testowy egzemplarz to trzecia z czterech wersji wyposażeniowych, czyli Intense SDA. Posiada 7-calowy ekran centralny z podstawowymi funkcjami. Są też automatyczna klimatyzacja, 4 elektrycznie sterowane szyby, 1 port USB, kamera cofania i w zasadzie na tym wyliczanie ważniejszych dodatków można by zakończyć.
Takie funkcje, jak tempomat, dostęp bezkluczykowy, reflektory LED, system ograniczający skutki kolizji czołowych, czy system ostrzegający o zjeżdżaniu z pasa ruchu dostajemy w czwartej, topowej wersji Instyle. To oznacza, że w kategorii systemów wsparcia kierowcy, czy bezpieczeństwa, Space Star również nieco odstaje od konkurentów.
Zegary są tradycyjne. Na środku króluje prędkościomierz, po lewej widzimy obroty, a prawą część przeznaczono na liczne kontrolki. Na dole znajduje się niewielki, monochromatyczny wyświetlacz komputera pokładowego, którym sterujemy wystającym przyciskiem - udane nawiązanie do lat 90-tych.
W drugim rzędzie siedzeń osoby o wzroście powyżej 180 cm będą narzekać na ilość miejsca nad głową, ale nawet ich zadowoli przestrzeń na nogi. Portów USB, 12V, czy nawiewów - brak. Kiedy na dwóch tylnych zewnętrznych siedziskach miejsca zajęli pasażerowie i zapięli pasy, Space Star głośnym pikaniem domagał się zapięcia pasów temu trzeciemu. Na środku. Ale tam nikogo nie było. Bagażnik liczy 235 litrów.
Silnik - bywa głośny
Mitsubishi dostępne jest tylko z 3-cylindrowym, benzynowym silnikiem 1,2 l o mocy 71 KM, który może współpracować z ręczną albo automatyczną przekładnią. Ja otrzymałem do testu wersję z automatem. Mowa o bezstopniowej skrzyni CVT, której charakterystyka pracy może nie przypaść do gustu każdemu. Przyspieszanie wiąże się z jednostajnym i głośnym wyciem oraz warkotem jednostki napędowej. O ile w mocniejszych samochodach CVT sprawdza się lepiej, bo rzadziej korzystamy z maksymalnej mocy, a co za tym idzie rzadziej mamy do czynienia z hałasem, to przy 70 KM trzeba się do niego po prostu przyzwyczaić. Szczególnie w mieście docenimy za to płynną pracę i wygodę, którą daje automat. Dopłata wynosi 6 tys. zł.
71 KM i 900 kg masy własnej oznaczają przyspieszenie od 0 do 100 km/h w 15,8 s, a z manualem w 14,1 s. Zwłaszcza ten pierwszy rezultat pozostawia trochę do życzenia. Wyprzedzanie w trasie trzeba dobrze zaplanować, a w trakcie jazdy powyżej 100 km/h uciążliwe staje się kiepskie wyciszenie wnętrza. Być może w moim przypadku dodatkowy hałas generował bagażnik dachowy, który zwłaszcza na autostradzie mógł też nieco podnosić zużycie paliwa. Przy 140 km/h było to okrągłe 10 l/100 km.
Spokojna jazda w trasie dała wynik 4,6 l/100 km. Ile Space Star spala w mieście? Trudno powiedzieć, bo licznik średniego spalania resetował się samoczynnie po każdym, kilkugodzinnym postoju, co nie pozwoliło mi sprawdzić spalania na dłuższym i kilkudniowym dystansie. Na kilkunastokilometrowych odcinkach były to okolice 7 l/100 km i dokładnie tyle podają w katalogu w kategorii niskiego zakresu prędkości.
35-litrowy zbiornik paliwa oznacza, że na autostradzie Mitsubishi przejedzie dokładnie 350 km. Biorąc pod uwagę ilość stacji benzynowych, których na polskich autostradach kierowcom wyraźnie poskąpiono, na tego typu drogach realny zasięg Space Stara oznaczać będzie częste postoje na tankowanie.
Zawieszenie Space Stara bywa głośne, a nadwozie ma skłonności do przechyłów.
Ceny - "piątka" z przodu wygląda dobrze
Nieźle prezentuje się wyjściowa cena za ubogą odmianę Inform Plus z manualną skrzynią biegów. Mowa o kwocie 51 990 zł. Za egzemplarz taki, jak na zdjęciach, trzeba zapłacić w okolicach 75 000 zł, co wygląda już mniej atrakcyjnie.
Podsumowanie
Mitsubishi Space Star to propozycja dla klienta, który nie nadąża lub po prostu nie potrzebuje tych wszystkich współczesnych nowości, rozbudowanych multimediów, obsługi na dotyk i innych wodotrysków, w które wyposaża się dziś współczesne samochody. Tę grupę klientów Space Star przekonuje prostotą.
Jeśli jednak cenicie sobie nowinki techniczne, bogate wyposażenie i nieco bardziej efektowne wnętrze, to ze Space Starem trudno będzie się polubić. Mnie, a potrafię docenić samochody będące przedstawicielami obu tych światów, trudno było się z tym autem szczególnie zaprzyjaźnić.
Cennik:
Dziękuję MMC Car Poland za udostępnienie auta do testu.