Andrzej Rzepliński jest prawnikiem, nauczycielem akademickim oraz sędzią Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku. Po tragicznej śmieci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza wraz z innymi sędziami TK złożył deklarację gotowości uczestniczenia w zajęciach szkolnych poświęconych tzw. mowie nienawiści. W środę w Inowrocławiu odbyło się jedno z nich.

- Pojęcie mowy nienawiści specjalnie do mnie nie przemawia. Jeżeli już - należy mówić o polityce nienawiści. Czasami jest ona wykrzykiwana przez lata - jak np. w Korei Północnej, gdzie w telewizji padają słowa bezpośrednio nawołujące do zabijania tych, których nienawidzą oraz kochania tych, których telewizja publiczna wspiera - mówił prof. Andrzej Rzepliński. - Człowiek jako jednostka nie jest w stanie wywołać fali nienawiści, bo kontrfala może mieć dużą siłę. Dlatego trzeba ją rozumieć bardziej ogólnie - jako politykę - dodał.

Prof. Rzepliński zaznaczył, że polski kodeks karny gwarantuje Polakom nowoczesne prawo, a ofiarom "złego słowa" oferuje dobrą ochronę, jednak to nie oznacza, że pełną. Jako ofiarę naruszenia dóbr osobistych, które chroni KK wskazał właśnie tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.

- Ten człowiek był pomawiany o czyny i praktyki. Był to jeden z kamieni na drodze tego wybitnego Polaka - powiedział prof. Rzepliński. Za przykład wskazał pieniądze, o które dla Trybunału Konstytucyjnego Adamowicz wnioskował do zarządu miasta Gdańska. - W 2016 roku polski Trybunał Konstytucyjny był jednym z najważniejszych sądów w Europie. Nasze wyroki tłumaczono na inne języki. Kiedy mieliśmy obchodzić 30-lecie istnienia TK odebrano nam pieniądze na celebrowanie tego wydarzenia. Zadzwoniłem do Pawła i powiedziałem, ze muszę to zrobić. Rozesłałem już zaproszenia do 41 prezesów sądów. Zarząd Miasta Gdańska przyznał nam 10 tysięcy złotych. Kiedy prokurator chciał mu za to, czyli za narażenie urzędu miasta na stratę 10 tys zł. postawić zarzuty karne, powiedziałem, żeby mnie w to włączył, bo przecież ja go do tego podżegałem. Adamowicz był autentycznym liderem prezydentów miast na wybrzeżu. Ten drapieżnik, ten człowiek, który go zabił, odebrał kawałek Polski nie tylko gdańszczanom, ale nam wszystkim - opowiadał.

Jako prawnik Rzepliński proponuje rozwiązanie, dzięki któremu można by zminimalizować problem pomówień w przestrzeni publicznej. Jak twierdzi, osoby publiczne powinny uroczyście deklarować, że zanim poinformują o jakimś fakcie, najpierw dokładnie go sprawdzą.

- Musimy wrócić na drogę we właściwym kierunku - społeczeństwa otwartego, europejskiego, szanującego innych - powiedział prof. Rzepliński.