Takiej sytuacji w placówce nie było od lat. Dyrekcja ocenia ją jako kryzysową.
- Wzmożona absencja chorobowa zaczęła się w piątek. W poniedziałek na zwolnieniu lekarskim przebywało ponad 100 osób. To trzy, a nawet cztery razy większa liczba personelu niż normalna absencja sprzed lat w tym samym okresie jesienno-zimowym - mówi Eligiusz Patalas, p.o. z-ca dyrektora do spraw lecznictwa inowrocławskiego szpitala.
Jak informowaliśmy wcześniej, masowe zwolnienia lekarskie pojawiły się w różnych działach - m.in. aptece szpitalnej, laboratoriach, rehabilitacji, pracowni RTG, rejestracji szpitalnej, dziale zaopatrzenia, dziale technicznym, dziale napraw, sekretariatach oddziałowych oraz tych działających przy izbie przyjęć. To oznacza duże utrudnienia dla pacjentów i pozostałych pracowników.
Udało nam się ustalić, ze główny problem dotyczy działów, które zajmują się diagnostyką oraz części oddziałów szpitalnych i poradni w zakresie pracy sekretariatów i obsługi rejestracyjnej. Szczególnie ograniczony jest dostęp do diagnostyki, co powoduje dłuższy czas oczekiwania na badania.
-Te zakłady pracują, ale wolniej, bo brakuje personelu. Jeśli zamiast czterech pracowników jest jeden, to wiadomo, że cała procedura przebiega trzy razy wolniej. Nie dotyczy to pacjentów w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Mamy pełne zabezpieczenie w tym zakresie - zapewnia Eligiusz Patalas. I dodaje: - To dla nas duże wyzwanie organizacyjne. Były sytuacje, że z naturalnych przyczyn pojawiały się okresy wzmożonych zachorowań wśród pracowników, jednak taka liczba zdarzyła się pierwszy raz. Dla szpitala to sytuacja kryzysowa.
O szczegółach paraliżu związanego z brakiem personelu w inowrocławskim szpitalu pisaliśmy tutaj