- Kolejne dni lockdownu spowodują zniszczenie wielu setek firm. Przedsiębiorcy są doprowadzeni do ostateczni, są na skraju bankructwa. Pokazują to ostatnie dni, kiedy chcą otworzyć swoje firmy kosztem np. mandatu - mówi poseł Magdalena Łośko, która zorganizowała dziś konferencję prasową w inowrocławskim Kinomaksie.

Parlamentarzystka porównała sytuację polskich firm do podmiotów w innych krajach, w których także zarządzono lockdown. - Tam pomoc płynie szerokimi strumieniami, istnieją dopłaty do wynagrodzeń pracowników, u nas to wsparcie zależone jest od kodów PKD i to wsparcie nie jest takie, jakiego życzyliby sobie przedsiębiorcy - dodaje posłanka. Jak przyznaje, jesienią udało się jej wywalczyć dopisanie do listy wsparcia jednego kodu PKD, inne propozycje opozycji jednak nie zostały uwzględnione w rządowych tarczach.

- Jesteśmy zamknięci od marca, z małą przerwą. Działaliśmy od lipca do października w reżimie sanitarnym. Początkowo mogliśmy funkcjonować przy 50% obłożeniu sali i ten stan dawał nam jeszcze możliwość balansowania na granicy opłacalności, ale po krótkim czasie zmniejszono limity do 25% i to już było dla nas zabójstwem finansowym, bo nie mogliśmy zarobić nawet na koszty - przyznaje Dominika Dzieł z Kinomax Inowrocław.

Firma ma jednocześnie duże zobowiązania kredytowe i leasingowe z powodu wcześniejszego remontu całego obiektu. Choć kino w grudniu w ogóle nie pracowało, to placówka musiała zapłacić w styczniu ZUS za pracowników, którym wcześniej obniżyła pensje do minimum. - Gdyby nie nasze życiowe oszczędności i pożyczki, mielibyśmy wielu dłużników - przyznają właściciele kina.

Jak dodaje Dominika Dzieł, kino starało się korzystać z każdej możliwej pomocy oferowanej przez Państwo. Najnowsze propozycje rządu, jej zdaniem, wyglądają dobrze tylko na papierze. Są także krzywdzące, bo nie wszystkie branże załapały się na tę pomoc, a są całkowicie zamknięte (dotyczy to m.in. firm współpracujących z zamkniętymi z uwagi na pandemię podmiotami np. sklepu działającego w kinie).

- To są tylko jakieś plansze z pięknie wyglądającymi liczbami, a to co trafia do przedsiębiorców, to śmieszna kwota. Nam nie wystarcza nawet na utrzymanie obiektu, z dnia na dzień dokładamy pieniędzy. Ta pomoc jest skomplikowana, opóźniona, często nie trafia do tych podmiotów, którym się należy - dodaje właścicielka kina. - Mam nadzieję, że 12 marca, będzie to rocznica pandemii koronawirusa w Polsce i pożegnamy ten temat i wrócimy do normalności. Ten obiekt potrzebuje widzów, my potrzebujemy widzów - podsumowuje Stanisław Dzieł z Kinomaxu.

Uzależnienie pomocy finansowej dla przedsiębiorców w ramach tzw. "tarczy antykryzysowej" od faktycznego spadku dochodów, a nie teoretycznych kodów PKD - to główny postulat Koalicji Obywatelskiej zaprezentowany dziś na konferencji prasowej przez poseł Magdalenę Łośko.

- KO domaga się od rządu, aby wszędzie tam, gdzie przedsiębiorcy są w stanie utrzymać reżim sanitarny, pozwolić im uruchomić biznes. Przedsiębiorcy nie chcą pieniędzy podatników za darmo - oni chcą pracować. KO przeprowadziła konsultacje z przedsiębiorcami z zamkniętych branż. Zasada musi być jedna: Jeśli rząd zamyka biznes, to musi dać środki, żeby biznes był w stanie przetrwać i utrzymać pracowników oraz poradzić sobie z kosztami stałymi - wyjaśnia parlamentarzystka.