Pod koniec listopada wojewoda kujawsko-pomorski wydał zrządzenie zmieniające nazwę ulicy Alejnika w Inowrocławiu. Ta decyzja wywołała dyskusję wśród mieszkańców, samorządowców i polityków.

Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, poseł Magdalena Łośko zauważyła, że po interwencji w 2017 roku otrzymała pismo od wojewody, w którym zaznaczono, że konieczność zmiany nazwy ulicy została wskazana przez Instytut Pamięci Narodowej, a wydanie zarządzania zastępczego w tej sprawie jest uzależnione od opinii IPN. Jak wynika z kolejnych pism, taka opinia nie została wówczas przez IPN przekazana.

- Widzimy tu pewną rozbieżność. W pierwszych pismach wojewoda informował nas, że to IPN wskazuje na konieczność zmiany nazwy, a w kolejnych że jednak opinia w tej sprawie nie została wydana. Jesteśmy przekonani, że jest to sprawa o charakterze politycznym. Działacze Prawa i Sprawiedliwości najpierw podjęli decyzję, a dopiero później wystąpili do IPN. Trzeba podkreślić, że ulica Iwana Alejnika w ogóle nie była w wykazie ulic koniecznych poddaniu dekomunizacji - mówi poseł Magdalena Łośko. - Dodatkowo, wojewoda mógł wydać takie zarządzenie w terminie trzech miesięcy od września 2017 roku. Ten termin mógł zostać następnie zawieszony na okres tylko dwóch miesięcy, ale nie trzech lat. To oznacza, że zarządzenie wojewody w sprawie zmiany nazwy ulicy zostało wydane z naruszeniem przepisów prawa. Tak, jak na co dzień łamana jest Konstytucja, tak łamane są ustawy.

Przypomnijmy, że Miasto Inowrocław zamierza zaskarżyć decyzję wojewody w sprawie ulicy Alejnika.

- Samorządowcy nigdy nie zgodzą się na tego typu działania i polityczne zagrywki PiS. Chciałbym zwrócić uwagę na fakt, że w praktyce ustawa służy do tego, by każdy pomysł, na który wpadną partyjni funkcjonariusze, można było wykonać. Ta ustawa stanowi podkładkę do działań PiS w naszym mieście i w wielu innych - mówi z kolei Patryk Kaźmierczak, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Inowrocławiu.

DSC_0065