Pożar kamienicy: kolejne wątpliwości wokół tragedii

Od pożaru w kamienicy przy ulicy Orłowskiej minął rok, jednak na wiele pytań dotyczących tragedii nadal nie znaleziono odpowiedzi. Wątpliwości budzi m.in. sposób administrowania budynkiem i ewentualne zaniedbania ze strony IGKiM. Jak się okazuje, dodatkowo miasto Inowrocław, które chwilę po tragedii wydało komunikat, że obiekt należy do prywatnego właściciela, tak naprawdę jest jego współwłaścicielem.

19 października Sąd Okręgowy w Bydgoszczy skazał Eugeniusza S. na 4,5 roku więzienia za nieumyślne spowodowanie pożaru w kamienicy przy ulicy Orłowskiej w Inowrocławiu. Rok wcześniej pijany 61-latek włączył kuchenkę gazową i zasnął. Mimo że ogień nie wydostał się za drzwi jego mieszkania, ulatniający się czad zabił cztery niewinne osoby - mieszkające tuż obok 31-letnią Monikę S. i jej trzy córki Oliwię, Zuzię i Lenę.

Kilka tygodni przed wydaniem wyroku Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu wszczęła kolejne śledztwo, które dotyczy między innymi ewentualnych zaniedbań administratora kamienicy - Inowrocławskiej Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.

Czy doszło do zaniedbań?

Jak wynika z naszych informacji, zanim doszło do tragedii lokatorzy kamienicy - w tym rodzina zmarłych Moniki S. i jej córek - wielokrotnie interweniowali w IGKiM w sprawie różnych usterek. Zgłaszano m.in. dziury w dachu - zarówno w mieszkaniu Moniki S., jak i na korytarzu, przez które woda przzedostawała się do budynku, odpadający tynk, a także nieszczelne okna.

Kolejną zgłoszoną usterką były odsłonięte przewody elektryczne znajdujące się na klatce schodowej tuż przy mieszkaniu zmarłej kobiety. W obawie o bezpieczeństwo i zdrowie dzieci Monika S. i jej rodzina zgłaszali to kilkukrotnie, ale bez skutku. W końcu interweniował Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego, a administrator zabezpieczył kable dopiero po wydanym nakazie.

Zgłoszenie dotyczące nieodpowiedniego stanu technicznego instalacji elektrycznej wpłynęło do PINB 28 czerwca 2019 r. Trzy tygodnie później inspektorzy przeprowadzili w budynku kontrolę w tym zakresie oraz pobrali do wglądu dokumentację dotyczącą budynku.

- W wyniku przeanalizowania zebranego materiału dowodowego, 30 lipca 2019 r. Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Inowrocławiu wydał decyzję administracyjną nakazującą właścicielowi obiektu zabezpieczenie niebezpiecznych elementów instalacji elektrycznej w terminie natychmiastowym. Decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności stosownie do art. 108 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego - mówi nam Daria Kwiatkowska-Giza, inspektor ds. obsługi prawnej PINB w Inowrocławiu.

74209785-412807916067137-6508806741319221248-n-image

Kolejne wątpliwości wzbudziły zamontowane w oknach kraty, które całkowicie odcięły drogę ucieczki z mieszkania, w którym zginęła 31-latka i jej córki. Podczas rozprawy jeden ze świadków zeznał, że zostały one zamontowane jeszcze zanim Monika S. wprowadziła się do lokalu. O szczegóły w tym zakresie oraz inne kwestie zapytaliśmy IGKiM.

- Nie odniesiemy się do pytań, gdyż odpowiedź na nie wymagałaby udzielenia danych osobowych, w tym związanych z sytuacją osobistą i majątkową. Dodatkowo obecnie toczy się postępowanie przygotowawcze (tj. prowadzone jest dochodzenie) i co do zasady wiadomości dotyczące prowadzonego postępowania są niejawne - mówi Katarzyna Kościelska, rzecznik prasowy IGKiM.

Prywatna kamienica

Przypomnijmy, że tuż po tragedii prezydent Inowrocławia Ryszard Brejza ogłosił żałobę, a flaga miejska na ratuszu została opuszczona do połowy masztu. W związku z licznymi pytaniami mediów o stan budynku miasto w wydanym komunikacie zaznaczyło z kolei, że obiekt należy do prywatnego właściciela i nie udzielało dalszych informacji w tym zakresie.

- Prezydent Ryszard Brejza był na miejscu tragedii, rozmawiał z ewakuowanymi mieszkańcami kamienicy. Podstawiony został dla nich ogrzewany autobus, częstowano ciepłą herbatą i zapewniono tymczasowe miejsca pobytu w hotelu. Mieszkańcom miasto pomoże również w wywiezieniu i składowaniu ich osobistego dobytku. W związku z kierowanymi do nas pytaniami, dodatkowo informujemy, że kamienica jest własnością prywatną, budynek znajduje się pod zarządem IGKiM - informowała wówczas Adriana Herrmann, rzecznik Urzędu Miasta.

Dzień po tragedii odbyło się spotkanie przedstawicieli miasta oraz IGKiM z mieszkańcami, którzy zaprosili media. Dziennikarze nie zostali na nie jednak wpuszczeni, doszło do przepychanek, a na miejsce została wezwana policja. Później mimo deklaracji, że kamienica nie należy do zasobów miasta, decyzją Rady Miejskiej Inowrocławia uruchomiono rezerwę budżetową z zakresu zarządzania kryzysowego dzięki czemu miasto mogło przeznaczyć 400 tys. zł z własnego budżetu na remont obiektu. W związku z wieloma niewiadomymi postanowiliśmy sprawdzić, kto rzeczywiście jest właścicielem kamienicy.

Jak się okazuje, kamienica nie jest prywatna. Miasto Inowrocław jest jej współwłaścicielem i posiada udziały w nieruchomości w wymiarze 5/8. Obecnie toczy się też postępowanie o komunalizację budynku.

O to, dlaczego miasto twierdziło, że kamienica należy do prywatnego właściciela, zapytaliśmy inowrocławski ratusz:

- W tej sprawie były zadawane nam pytania w momencie rozgrywającej się tam tragedii. W takiej chwili można było skorzystać tylko z informacji dotyczących kamienic, które są własnością, ale nie cząstkową - mówi Adriana Herrmann, rzecznik Urzędu Miasta.

Wszelkie wątpliwości w tej sprawie ma wyjaśnić postępowanie, które we wrześniu wszczęła Prokuratura Rejonowa w Inowrocławiu.

dsc-0605