Przed budynkiem sądu konferencję prasową zorganizowali działacze Fundacji Zwierzoluby, która występuje w sprawie jako oskarżyciel posiłkowy.
- Mówimy w imieniu wszystkich zwierząt, które doświadczają przemocy ze strony ludzi i nie mogą liczyć na sprawiedliwość bez naszej pomocy. To dzięki empatii wolontariuszy i naszej determinacji takie sprawy mogą ujrzeć światło dzienne. Nie ma naszej zgody na znęcanie się nad zwierzętami ani na obojętność - powiedziała Agnieszka Urbańska, radna miejska i wolontariuszka Fundacji Zwierzoluby.
Przypomnijmy, że sprawa sięga 30 sierpnia. W Inowrocławiu, w okolicy al. Kopernika zauważono zataczającego się, pijanego mężczyznę prowadzącego dwa psy. Jeden szedł o własnych siłach, drugi był bezwładnie ciągnięty na smyczy. Pies nie przeżył, a jego właściciel usłyszał zarzuty.
- Z mojego doświadczenia wynika, że prokuratorzy w tego typu sprawach często nie pojawiają się na rozprawach, bo prawo im na to pozwala. Dlatego udział organizacji społecznych i działanie jako oskarżyciel posiłkowy są tak ważne. Oskarżony ma zarzut z artykułu 35 ust. 1 i 1a ustawy o ochronie zwierząt, czyli dotyczący znęcania się nad zwierzęciem w typie podstawowym. Za to przestępstwo grozi do trzech lat pozbawienia wolności. My oczywiście będziemy wnosić o możliwie najwyższy wymiar kary — powiedziała mec. Anita Engler, pełnomocniczka fundacji.
W piątek przed inowrocławskim sądem miał rozpocząć się proces w tej sprawie. Oskarżony jednak się nie stawił, a z uwagi na możliwość, że został niewłaściwie powiadomiony o terminie rozprawy, sąd przełożył ją na 19 grudnia.