Szybki jak błyskawica. 300-konny SUV Opla
Do setki przyspiesza lepiej, niż najnowszy Golf GTI. Wbrew pozorom nie testuję dziś hot hatcha, a rodzinnego, kompaktowego SUV-a marki, która nie kojarzy się ze sportowymi osiągami.
Opel Grandland X Hybrid4 Ultimate AWD
okres produkcji - 2019-obecnie
silnik - 1,6 benzynowy + 2 elektryczne
moc - 300 KM
moment obrotowy - 486 Nm
skrzynia biegów - automatyczna [8]
prędkość maksymalna - 235 km/h
przyspieszenie od 0 do 100 km/h - 6,1 s
długość - 4,48 m
szerokość - 1,86 m
masa własna - 1 800 kg
rozmiar opon - 205/55 R19
Flagowy SUV Opla, bo tak mówi o nim producent z Rüsselsheim, mimo nazwy sugerującej pokaźne rozmiary, ma niespełna 4,5 metra długości. Grandlanda X zaprezentowano w 2017 roku. Dwa lata później w ofercie pojawiła się wersja hybrydowa, aktualnie dostępna w dwóch wariantach mocy - 224 KM i 300 KM. Do testu otrzymałem mocniejszą wersję, która dodatkowo wyróżnia się napędem na 4 koła.
Najbardziej sensowna hybryda na nasze czasy
Opel Grandland X Hybrid4 to hybryda typu plug-in. Układ napędowy funkcjonuje jak w zwykłej hybrydzie, w zależności od sytuacji korzystając z silnika spalinowego lub elektrycznego. Dodatkowym, istotnym atutem, jest możliwość ładowania auta np. z domowego gniazdka, co pozwala pokonać około 50 km wyłącznie na prądzie. Hybrydy plug-in mają znacznie większe akumulatory niż tradycyjne hybrydy, ale mniejsze, niż auta elektryczne. Taka średniej wielkości bateria wystarczy większości kierowców na jedniodniową jazdę po mieście, by potem w nocy ponownie się naładować i znów jeździć znacznie taniej, niż na benzynie.
Opel Grandland X Hybrid4 jako hybryda plug-in łączy zalety auta elektrycznego i spalinowego - na niewielkim dystansie jeździmy tylko na prądzie oszczędzając wydatki na paliwo. Jednocześnie auto nie ma największej wady elektryków - kiedy prąd się skończy, można po prostu kontynuować podróż korzystając z silnika spalinowego.
3 silniki, 300 KM i 1,4 l/100 km?
Najmocniejsza wersja hybrydowego Grandlanda X dysponuje imponującą łączną mocą 300 KM. Składają się na nią 200-konny silnik spalinowy o pojemności 1,6 l i dwa silniki elektryczne umiejscowione z przodu i z tyłu. Wraz z 8-biegowym automatem auto przyspiesza od 0 do 100 km/h w 6,1 sekundy, a katalogowe spalanie w cyklu mieszanym wynosi 1,3-1,4 l/100 km.
W moim 1100-kilometrowym teście, z czego około 80% dystansu pokonałem poza miastem, średnie spalanie wyniosło 7,3 l/100 km. Auto było w tym czasie dwukrotnie naładowane do pełna, co teoretycznie oznacza, że niespełna 100 km przejechałem na samym prądzie (w praktyce elektryczny zasięg był nieco niższy, niż ten katalogowy). Czy 300-konny SUV może rzeczywiście spalić 1,4 l/100 km? Wszystko zależy od tego, jak będziemy z niego korzystać. Przy codziennym ładowaniu akumulatorów i pokonywaniu niewielkich dystansów, taki wynik jest jak najbardziej do uzyskania. Ładowanie akumulatorów do pełna z domowego gniazdka za pomocą dołączonego kabla trwa około 8 godzin i kosztuje niecałe 8 zł. Jest też możliwość podładowania akumulatorów za pomocą silnika spalinowego. Rozwiązanie może się przydać np., gdy musimy wjechać do strefy wyłącznie dla elektryków, a bateria jest rozładowana.
fot. Opel
Wynik 7,3 l/100 km zapewne byłby nieco niższy, gdybym korzystał z trybu B skrzyni biegów. Wtedy po odpuszczeniu pedału gazu auto nie toczy się, tylko wyraźniej zwalnia odzyskując energię, co w standardowym trybie D, ma miejsce tylko podczas hamowania.
4 tryby jazdy
Elektryczny, sportowy, 4WD i hybrydowy. W tym ostatnim, z którego korzysta się najczęściej, samochód płynnie steruje pracą trzech silników w zależności od potrzeb, a przepływ energii można obserwować na ekranie. Nawet, jeśli zasięg w trybie elektrycznym wynosi 0, to przy manewrach z małymi prędkościami auto napędza wyłącznie tylny silnik elektryczny. Załączanie się motoru spalinowego podczas jazdy odbywa się niemal niezauważalnie. W trybie elektrycznym można jechać wyłącznie na prądzie do 135 km/h. Jest on domyślny przy naładowanych akumulatorach. Po przejściu w tryb Sport skrzynia biegów utrzymuje niższe przełożenia, a układ kierowniczy pracuje z większym oporem.
Wciska w fotel
300 KM i blisko 500 Nm zapewniają osiągi niczym w sportowym aucie. Samochód jest bardzo dynamiczny i daje dużo radości efektem wciskania w fotel. Kierowcy o sportowych aspiracjach mogą bawić się zmianą biegów przy kierownicy. W niektórych sytuacjach reakcja na mocniejsze wciśnięcie pedału gazu jest nieco opóźniona, jednak po chwili auto wystrzeliwuje jak z procy, nie tracąc trakcji nawet na mokrej nawierzchni. Dźwięk silnika spalinowego słyszalny jest tylko przy wyższym zakresie obrotów, podczas normalnej jazdy niemal go nie słychać. Zawieszenie pracuje wystarczająco komfortowo, choć sprawia wrażenie sztywniejszego, niż np. w Nowej Astrze. Mimo tego czuć, że auto nie zostało stworzone do pokonywania ciasnych zakrętów na granicy przyczepności.
Wewnątrz odrobina nowoczesności w połączeniu z niemieckim porządkiem
W środku uwagę zwracają niezłej jakości materiały i dobre spasowanie. Zegary są tradycyjne, a między nimi umieszczono niewielki, kolorowy wyświetlacz z informacjami przydatnymi podczas jazdy. W miejscu obrotomierza mamy wskaźnik wykorzystania mocy oraz odzyskiwania energii, a u góry wskaźniki zasięgu na benzynie i w trybie elektrycznym. Nieco nowoczesności wnętrzu dodają wybierak skrzyni biegów oraz minimalistyczne lusterko wsteczne.
Sterowanie najważniejszymi funkcjami odbywa się za pomocą tradycyjnych przycisków. Auto reaguje także na niektóre komendy głosowe. Na pokładzie są porty USB, ładowarka indukcyjna do telefonu (700 zł) oraz gniazda zapalniczki i gniazdo 230 V (600 zł). Podróż umilają wygodne i regulowane w wielu zakresach fotele (z przodu podgrzewane).
Z zewnątrz Grandland X Hybrid4 wygląda atrakcyjnie i podczas testu na inowrocławskich ulicach zwracał na siebie uwagę. Pomagały w tym specjalny metaliczny lakier (3,5 tys. zł) w połączeniu z czarną maską i dachem (1,2 tys. zł), 19-calowe alufelgi, przyciemniane szyby oraz LED-owe lampy z przodu i z tyłu. Nadwozie jednak w żadnym stopniu nie zdradza sportowych osiągów, co dla jednych może być zaletą, a dla innych wadą.
Plug-in kosztuje
Ceny Opla Grandland X Hybrid w słabszej, 224-konnej wersji startują aktualnie od 154 tys. zł. By cieszyć się mocą 300 KM i napędem na 4 koła trzeba zapłacić co najmniej 186 tys. zł. Najbogatsza wersja Ultimate, którą otrzymałem do testu, kosztuje katalogowo 210 tys. zł, a mój konkretny egzemplarz 232 950 złotych. To kwota 2,5 raza wyższa, niż promocyjna cena najtańszego Grandlanda X z benzyniakiem o pojemności 1,2 l (89 900 zł). Lista wyposażenia jest długa i zawiera m.in. 19-calowe alufelgi, dwukolorowe nadwozie, 8-calowy ekran z nawigacją, automatyczną klapę bagażnika, półskórzane fotele regulowane częściowo elektrycznie, reflektory AFL3 LED, pilot parkowania, aktywny tempomat, podgrzewane fotele przednie i szybę czołową, dwustrefową klimatyzację, czy system dźwiękowy premium.
Podsumowanie
Opel Grandland X Hybrid4 jako flagowy SUV ma pokazać możliwości producenta w związku z nadchodzącą, a może trwającą, elektryczną rewolucją w motoryzacji. Do 2024 roku wszystkie modele Opla mają bowiem zostać zelektryfikowane. Jako hybryda plug-in Grandland X Hybrid4 w najlepszy sposób łączy zalety aut elektrycznych i spalinowych, a ogromna moc i nadwozie typu SUV sprawiają, że auto jest uniwersalne. Mając własny garaż z możliwością ładowania akumulatorów, codzienna jazda po mieście będzie bardzo tania. Jeśli nie mamy takiej możliwości, zakup hybrydy plug-in mija się z celem.
200 tysięcy złotych to duża kwota, ale w zamian dostajemy modnego SUV-a z nowoczesnym napędem hybrydowym i możliwością jazdy na samym prądzie oraz ponadprzeciętnymi osiągami. Wydaje się, że dla większości kierowców rozsądniejszym wyborem będzie wersja słabsza i tańsza o około 50 tys. zł. 224 KM nadal zapewniają przyzwoite osiągi, a brak napędu na 4 koła i gorsze wyposażenie może zrekompensować wysoka różnica w cenie. Mimo usilnych prób wypunktowania 5 wad, jak w każdym teście, tym razem znalazłem tylko 4.
5 x TAK |
4 X NIE |
---|---|
rewelacyjne osiągi | czasami spóźniona reakcja na kickdown |
sprawna praca układu hybrydowego | po doposażeniu cena zbliża się do 250 tys. złotych |
blisko 50 km zasięgu w trybie elektrycznym | niska jakość obrazu z kamery cofania |
cicha praca jednostki spalinowej | większa o średnio 300 kg masa względem wersji z tradycyjnym napędem |
uniwersalność |
Cena promocyjna najtańszej wersji Enjoy 224 KM: 154 350 PLN
Cena katalogowa wersji Ultimate 300 KM: 210 450 PLN
Cena testowanego egzemplarza: 232 950 PLN
Dziękujemy Opel Polska za udostępnienie auta do testu.
Aktualny cennik i wersje wyposażenia:
Sprawdź poprzednie odcinki:
#1 Nissan Leaf II Tekna e+ 62 kWh | #2 Nowy Opel Astra GS Line 1,2 Turbo |