Podczas jednego z ostatnich spotkań ze stroną społeczną prezes Qemetica Soda Polska zapowiedział, że firma rozważy dostarczenie tańszego ciepła do mieszkańców Inowrocławia. Skąd zmiana decyzji w tym zakresie?
Prezydent Inowrocławia Arkadiusz Fajok zwrócił się do nas kilka miesięcy temu z prośbą o organizację dodatkowej serii spotkań z przedstawicielami społeczności. To była dobra inicjatywa, powstała platforma do rzeczowej rozmowy. Znakomita większość emocji wokół inwestycji opadła. Protestuje kilka osób, natomiast większość osób jest otwarta na rozmowę. I ta propozycja to jest efekt tej właśnie rozmowy. Społeczność oczekiwała konkretów. To jest konkret.
Co to w praktyce może to oznaczać dla mieszkańców Inowrocławia?
To oznacza, że tak zwane ciepło odpadowe, a więc to, które w uproszczeniu "ucieka" w procesie produkcji i które ze względu na swoje parametry nie nadaje się dla nas do dalszego wykorzystania zostanie wyłapane i skierowane do miejskiej sieci ciepłowniczej.
Czyli będzie to ciepło pochodzące ze spalarni?
Również, ale nie tylko. Chodzi o to, co ucieka nam w procesie produkcji sody. Musimy natomiast zainwestować pokaźne środki żeby to w ogóle było możliwe.
Czy to oznacza, że jeżeli inwestycja jednak nie powstanie, to ciepło i tak popłynie?
Nie popłynie, bo bez inwestycji nie będzie nie tylko ciepła, ale najprawdopodobniej samego zakładu, a wraz z nim tysięcy miejsc pracy. Powtarzamy to jasno. W perspektywie najbliższych lat koszty energii wykluczą z rynku sody tych graczy, którzy nie obniżą kosztów energii. Po prostu, albo znajdziemy sposób na tańsze ciepło, albo nas nie będzie. Pierwszy krok by takiego scenariusza uniknąć należy do prezydenta i decyzji środowiskowej na którą czekamy. Do tej pory wszystkie inne podmioty, które zgodnie z procedurą miały się wypowiedzieć, a więc RDOŚ, Sanepid, Wody Polskie i Urząd Marszałkowski raport oddziaływania na środowisko pozytywnie zaopiniowały.
Co jest największym kosztem doprowadzenia ciepła z zakładu do miejskiego systemu?
Paradoksalnie nie jest to koszt rur, bo znakomita część rurociągów istnieje. W przeszłości dostarczaliśmy bowiem ciepło do mieszkańców. Oczywiście finalnie ciepło popłynie tam, gdzie sięga miejska sieć ZEC. Oczywiście po naszej stronie konieczne będzie wiele przeglądów i modernizacji, natomiast wiemy jak ponownie połączyć nasz system transportu ciepła z systemem ZEC, z którym prowadzimy bardzo obiecujące rozmowy. To, w co spółka musi przede wszystkim zainwestować to nowoczesne wymienniki ciepła, które pozwolą odzyskać energię.
O jakich kosztach mówimy?
Szacujemy, że jest to kwota rzędu 30-40 milionów złotych. Dokładne szacunki poznamy niebawem, bo rozmowy z dostawcami technologii trwają. I to jest właśnie konkret. Mamy zaoferować tańsze ciepło mieszkańcom i jest to możliwe - to właśnie jeden z wielu przykładów współpracy miasta z naszym zakładem.
Mieszkańców najbardziej zainteresuje to, jaki będzie miało to wpływ na rachunki za ciepło. Czy można już to oszacować?
Będziemy mogli dostarczyć do ZEC energię znacznie taniej niż może wyprodukować ZEC, ponieważ mierzy się on z podobnymi wyzwaniami co my - stosuje węgiel, przez co system ciepłowniczy w Inowrocławiu nie jest efektywny energetycznie. Szacowane oszczędności dla miasta, uzdrowisk i mieszkańców mogą wynieść około 10 milionów zł rocznie, dodatkowo nasze ciepło odpadowe z zakładu sody pozwoli systemowi ciepłowniczego w Inowrocławiu stać się systemem efektywnie energetycznym. Różnica jest więc znaczna i możliwe jest wiele korzyści dla mieszkańców od rachunków począwszy, po zwiększenie liczby odbiorców ciepła systemowego w mieście. ZEC będzie miał wiele opcji, jeśli otrzyma tańsze i jednocześnie zielone ciepło. Trzeba też pamiętać, to jest droga do skutecznego ograniczania emisji. Jeśli uda się przywrócić konkurencyjność ciepła miejskiego to oznacza szansę na obniżenie emisji z tzw. kopciuchów, które w przeciwieństwie do naszej instalacji są faktycznym zagrożeniem dla uzdrowiska i jakości powietrza w Inowrocławiu. Na zmianie mają więc szansę skorzystać wszyscy, to też szansa na poprawę trudnej sytuacji finansowej miejskiego przedsiębiorstwa ciepłowniczego.
Na niedawnym spotkaniu padła także wzmianka o gazociągu...
Tak, w ramach poszukiwań tańszych źródeł energii chcemy wykorzystać także gaz ziemny. Wykonaliśmy już przyłącze gazowe, które pozwoli nam w perspektywie kilku lat korzystać z gazu jako paliwa przejściowego. Od razu zastrzegam, ze gaz traktujemy jako paliwo przejściowe - wszyscy wiemy jak ceny tego surowca wahały się w latach 2021-2022, a wystarczy powiedzieć, że w Europie wysokie ceny gazu wywołane embargiem na surowce z Rosji doprowadziły na skraj przepaści wiele firm i są przyczyną kłopotów Grupy Azoty o czym donoszą ostatnio media. Ale oceniamy, ze w 2029 roku ok. 1/3 energii potrzebnej dla funkcjonowania zakładu będzie powstawało z gazu. Stąd to przyłącze o którym wspomniałem, a które może posłużyć do dystrybucji tego paliwa dalej do mieszkańców. To też jest jedna z opcji w celu wyeliminowania kopciuchów i poprawy jakości powietrza, które jest realnym problemem uzdrowiskowego miasta.
Kiedy zatem mieszkańcy mogą spodziewać się tańszego ciepła?
To już pytanie do urzędu miasta. My od momentu pozwolenia na budowę potrzebujemy około trzech lat na wybudowanie i uruchomienie instalacji.
O komentarz w sprawie możliwości podłączenia do sieci ZEC poprosiliśmy prezesa spółki Ireneusza Stachowiaka. Gdy otrzymamy odpowiedzi na pytania, opublikujemy je w naszym portalu.
Jak się okazuje, sprawa budzi też emocje w lokalnym środowisku sportowym. We wtorek kibice koszykarskiej Noteci - klubu, którego Qemetica jest tytularnym sponsorem, napisali do prezydenta Inowrocławia list otwarty w sprawie spalarni odpadów. Wobec - jak piszą - funkcjonujących w przestrzeni publicznej plotek, obawiają się bankructwa spółki, jeśli miasto nie zgodzi się na budowę spalarni. Proszą też o informacje od władz, jakie mają plany gospodarcze dla Inowrocławia.