Test: Mercedes C 300d - luksus w rozmiarze C też jest fajny
"Baby Benz" z najmocniejszym dieslem pod maską i oczaruje elegancją, i wciśnie w fotel. Potrafi też zadziwić nowinkami technologicznymi i dojechać z Warszawy nad Morze Adriatyckie bez tankowania. W dodatku w bardzo przyjemnych warunkach.
Stylistyka nowej, zaprezentowanej w 2021 roku, C klasy przypomina o dwa rozmiary większą S klasę. Dla posiadaczy tej pierwszej, to niewątpliwa zaleta. Wbrew pozorom, klasa C wcale nie należy do aut małych. Nadwozie liczy 4,75 m długości i 1,82 m szerokości. Względem poprzednika auto nieco urosło, rozstaw osi zwiększono o 2,5 cm. Jako sedan znakomicie sprawdzi się w roli reprezentacyjnej limuzyny. Dla mniej zamożnych klientów, czyli tych, którzy na cztery kółka zamierzają wydać nie milion, czy pół, ale ćwierć miliona.
Testowy egzemplarz posiadał pakiet stylistyczny AMG (standard w wersji 300d) z 19-calowymi felgami, efektowny niebieski lakier metalic za 4,6 tys. zł oraz przyciemniane tylne szyby. Do tego mini spojler (1,8 tys. zł), progi, błyszczący grill, czarny panoramiczny dach i C klasa wygląda naprawdę zacnie.
Wnętrze - jednym zdaniem - na bogato
Wnętrze C klasy możemy skonfigurować na wiele sposobów. Mowa tu o stylach, rodzajach tapicerki, ozdobnikach deski rozdzielczej, czy konsoli środkowej. Testowy egzemplarz posiadał linię AMG, w której dostajemy m.in. sportową kierownicę wykończoną skórą nappa. Deska pokryta czarnym drewnem z pionowymi aluminiowymi liniami prezentuje się elegancko. Błyszcząca czerń na konsoli środkowej wygląda dobrze, ale tylko jak jest idealnie czysta, czyli nie za często. Na szczęście można wybrać tu inny, szlachetniejszy i praktyczniejszy materiał.
Na fotelach, podłokietniku i fragmentach drzwi zastosowano brązowo-czarną skórzaną tapicerkę. Grube koło kierownicy dobrze leży w dłoniach. Oswojenie się z dużą liczbą przycisków na nim umieszczonych wymaga chwili przyzwyczajenia, tak samo jak ze sposobem ich działania. Dostosowanie żądanej głośności za pomocą przesunięcia palcem po niewielkim panelu nie przyjdzie łatwo za pierwszym, czy za drugim razem. Tradycyjne pokrętło byłoby tu wygodniejsze. Niezbyt intuicyjny jest choćby sposób zmiany utworów. Nie da się tego zrobić dedykowanym przyciskiem, bo takiego tu po prostu nie ma.
Prawy górny panel przycisków na kierownicy działa trochę jak niegdyś pokrętło od systemu MBUX. Manewrując nim aktywujemy wybrany obszar na ekranie centralnym, klikamy i realizujemy wybrane żądanie, np. zmianę piosenki. Czy to nie jest zbyt skomplikowane? Łatwiej było mi po prostu zrobić to palcem na ekranie. Alternatywą jest wydanie polecenia głosowego do ulepszonego asystenta rozpoznawania mowy.
Wyświetlacz ma 11,9 cala i świetnie prezentuje się na desce rozdzielczej. Rozdzielczość, nasycenie i kontrast to najwyższa półka. Zastosowano tu najnowszą, drugą generację systemu MBUX. Wirtualne zegary w postaci 12,3-calowego tabletu to również ekstraklasa pod kątem jakości obrazu. Do wyboru jest wiele motywów, stylów i widoków. Co najważniejsze, prezentowane dane są czytelne i podane w przyjemnej dla oka formie. Egzamin zdaje również wielofunkcyjny head-up display.
Niezłym bajerem jest funkcja rozszerzonej rzeczywistości. Funkcja działa podczas korzystania z fabrycznej nawigacji. Na czym to polega? Zbliżając się do skrzyżowania, na którym będziemy zmieniać kierunek jazdy, na ekranie centralnym pojawia się widok z przedniej kamery z wirtualnymi wskazówkami naniesionymi na drogę. Z takim wspomagaczem naprawdę trudno nie trafić do celu. Szkoda jednak, że takiego widoku kierowca nie ma na wyświetlaczu przeziernym na linii wzroku. Przydatną funkcją jest automatyczne uruchamianie kamery w momencie oczekiwania przed sygnalizacją świetlną. Po co się wychylać, skoro można kulturalnie spojrzeć w ekran? Zobaczcie to na wideo.
Znakomicie swoją rolę spełniają również kamery 360 z widokiem 3D. Przednia i tylna wysuwają się tylko wtedy, gdy jest to konieczne, dlatego długo pozostają czyste. Przy kręceniu kierownicą obraz dodatkowo kierowany jest w odpowiednią stronę. Dodatkowo możemy zapisać wybrany widok do pozycji GPS, np. przy wjeździe do własnego garażu. Kończąc temat wnętrza, przyczepię się do ładowarki indukcyjnej do smartfona. Jest dość głęboko ukryta w schowku, co utrudnia wkładanie i wyciąganie telefonu. Na pokładzie są cztery porty USB-C, ale żadnego gniazda 12V.
W kwestii jakości wykonania i spasowania, testowa C klasa zdaje egzamin. W trakcie jazdy nic nie trzeszczy i nie puka. Wnętrze sprawia wrażenie solidnego.
Zmiany przyniosły również nieco więcej przestrzeni dla pasażerów na łokcie, nogi i nad głowami. Z tyłu ilość miejsca jest wystarczająca dla dwóch dorosłych osób. Środkowy pasażer może narzekać na wysoki tunel w nogach i wąskie siedzisko. Bagażnik ma 445 litrów, a kanapa dzieli się w proporcjach 40:20:40.
Jazda półautonomiczna
Mercedesa klasy C można wyposażyć w kompletne systemy wspomagania i bezpieczeństwa jazdy. Aktywny tempomat, jazda środkiem pasa ruchu, asystent jazdy w korku, wszystko to w teście działało poprawnie i przydawało się zwłaszcza w dłuższych trasach. Podczas jazdy z nieaktywnym tempomatem auto zaczyna delikatnie zwalniać, gdy zbliżamy się do pojazdu z przodu.
To jeden z nielicznych samochodów, którymi jeździłem, gdzie asystent utrzymania na pasie ruchu nie przeszkadzał na drogach bez wyraźnych linii. Tu nie ma wściekłego pikania, czy szarpania kierownicą bez powodu. Ani razu nie pomyślałem "jak go wyłączyć?", co jest normą w wielu innych autach.
Jedną z ciekawszych opcji jest wspomaganie zmiany pasa ruchu. Wystarczy włączyć kierunkowskaz, a Mercedes w określonych warunkach sam zmieni pas. Czy jest to przydatna funkcja? Uruchomiłem ją kilka razy z ciekawości. Działała sprawnie i przewidywalnie.
Z kolei system bezpieczeństwa Pre-Safe to zaawansowane narzędzie, które może pomóc zapobiec wypadkowi, a gdy już do niego dojdzie, zminimalizować jego skutki. Odpowiednie czujniki monitorują np., czy do naszego pojazdu nie zbliża się z dużą prędkością inne auto. W takim przypadku Mercedes ostrzeże jego kierowcę mrugając światłami. Jeśli zbyt szybko zbliżamy się do przeszkody i zaczniemy hamowanie, system sam zwiększy jego siłę do maksimum.
MBUX wersja druga
To moje pierwsze spotkanie z drugą, najnowszą generacją systemu MBUX. Myślę, że niespełna tygodniowy test to nieco za mało, by w pełni poznać jego zalety i wady. Pierwsze wrażenie było jednak pozytywne. Znajdowanie poszczególnych elementów w menu przychodziło mi z łatwością. W razie czego z pomocą przychodzi ulepszony asystent głosowy, który rzeczywiście sprawdza się w wielu sytuacjach, ale do swobodnej rozmowy, jak z drugim, myślącym człowiekiem, droga jest jeszcze daleka. Asystent chociażby wyszuka restaurację w pobliżu na hasło "jestem głodny", zwiększy temperaturę, gdy powiemy "zimno mi", tudzież zmieni kolor oświetlenia wnętrza.
Stopień złożoności systemu MBUX i mnogość jego funkcji na początku mogą nieco przytłaczać, zwłaszcza, jeśli chcemy wycisnąć z niego tyle, ile się da. Jeśli pozostaniemy przy najprostszych czynnościach, nikomu nie powinien sprawić problemu.
Sterowanie systemem audio i temperaturą z poziomu ekranu, to pod kątem wygody nie jest szczyt marzeń. Dobrze, że panel od temperatury jest zawsze na dole ekranu, pod ręką.
Pomysłowym rozwiązaniem jest umieszczenie czytnika linii papilarnych pod ekranem, który pozwala szybko wgrać szereg ustawień przypisanych do wybranego kierowcy.
Mercedes po zmroku
Kiedy robi się ciemno, C klasa robi równie świetne, a może i jeszcze lepsze wrażenie. Oświetlenie ambientowe dostępne jest w 64 kolorach, a jego układ i to, jak wpływa na atmosferę wnętrza, są godne podziwu. Duża ilość podświetlonych elementów oraz ich różny sposób świecenia w zależności od obszaru podkreślają luksusowy charakter auta. Wśród moich pasażerów spotkałem się też jednak z opiniami, że w środku jest jak w dyskotece, że za jaskrawo i że w przesadzili w tym Mercedesie. To nie problem, bo wszystkie te świecidełka można wedle uznania wyłączyć.
Do nowej klasy C trafiły również znane wcześniej z S klasy reflektory Digital Light. Jeśli wirtualną rzeczywistość w nawigacji nazwałem niezłym bajerem, to ten wynalazek jest jeszcze lepszy.
W każdej LED-owej lampie światło jest załamywane i kierowane przez 1,3 mln mikroluster, co daje pełną moc świecenia przy jednoczesnym nie oślepianiu innych użytkowników dróg. Tzw. matrycowe LED-y oferuje już wielu producentów, ale tam mowa o kilku do kilkuset segmentach. W Mercedesie system jest wielokrotnie bardziej precyzyjny.
Jeszcze ciekawiej brzmi funkcja projekcji. C klasa za pomocą reflektorów może wyświetlić na jezdni przed samochodem linie pomocnicze lub symbole. Poniżej świetlna animacja na pożegnanie kierowcy, a więcej o tej technologii obejrzycie tutaj.
Jazda i napęd
W aktualnej generacji pod maskę nie zamówimy 8 ani nawet 6 cylindrów. Do dyspozycji są tylko 1,5 i 2-litrowe, 4-cylindrowe jednostki w układzie miękkich hybryd oraz plug-iny. Oznaczenie 300d, jak w teście, oznacza najmocniejszego diesla. 2-litrowy silnik oferuje 265 KM i 550 Nm. Dopełnieniem całości jest 9-biegowy automat i opcjonalny napęd na 4 koła. Brzmi pięknie?
I równie pięknie jeździ. C klasa w powyższej specyfikacji to zdecydowanie samochód dający przyjemność nie tylko z jazdy, ale i prowadzenia. 5,9 s do setki i świetny, udoskonalony napęd 4MATIC pozwalają na wiele. Nowością w C klasie jest skrętna tylna oś (6 tys. zł), która przy parkingowych manewrach zmniejsza średnicę zawracania aż o 43 cm do 10,64 m, natomiast w szybkich zakrętach sprawia, że auto radzi sobie z nimi nad wyraz skutecznie.
Układ kierowniczy jest precyzyjny i reaguje na każdy ruch. Automat spisuje się wyśmienicie. Jest szybki i niezwykle łagodny w działaniu. Na posterunku czekają zawsze gotowe manetki przy kierownicy oraz tryb sport, który m.in. utrzymuje wyższe obroty silnika. 2-litrowy diesel brzmi przyzwoicie - nie spowoduje ciarek na ciele, ale nie będzie też uciążliwie głośny na co dzień.
Praca zawieszenia to kompromis pomiędzy komfortem, a sportowym prowadzeniem. W moim odczuciu, nieco większy nacisk położono tu na ten drugi aspekt. Trzeba jednak przyznać, że jak na opony o profilu zaledwie 35, Mercedes dobrze radzi sobie z wszelkiego rodzaju nierównościami. Tu istotny jest też zwiększony rozstaw osi.
Spalanie
2-litrowy diesel z 9-biegowym automatem to wymarzony zestaw na długie trasy. Przy 140 km/h wskazówka pokazuje liczbę zaledwie 1 700 obrotów, co przekłada się na niskie spalanie przy jeździe autostradowej. W teście było to 6,4 l/100 km. Bardzo oszczędna jazda pozamiejska dała wynik 4,4 l/100 km, a w mieście C klasa zużywała około 8 l/100km. W połączeniu z 66-litrowym zbiornikiem paliwa, uzyskanie zasięgu grubo powyżej 1000 km to w trasie żaden problem.
Ceny
Tak, da się jeszcze kupić C klasę z "1" z przodu. Mowa o wersji C 180, czyli 1,5-litrowym benzyniaku o mocy 163 KM. Kosztuje równe 198 tys. zł i w pakiecie już ma 9-biegowy automat, bo ta skrzynia w tym modelu nie wymaga dopłat.
Za najtańszego diesla trzeba zapłacić 209 tys. zł. Mowa o C 200d - to 2-litrowa jednostka o mocy 163 KM. C 300d kosztuje co najmniej 258 tys. zł. Topowa odmiana C 43 AMG to wydatek 376 tys. zł. Oferuje 408 KM i 4,6 s do setki.
W cenniku są też hybrydy plug-in zarówno w benzynie, jak i dieslu. Ich ceny oscylują w okolicach 280-310 tys. zł. Wszystkie mają ponad 300 KM i deklarowany zasięg nawet ponad 100 km na prądzie. Łączna liczba wariantów jednostek napędowych w tym modelu to aż 15 - każdy powinien znaleźć coś dla siebie.
Jak to w klasie premium bywa, ceny wyjściowe łatwo znacząco podnieść dobierając dodatki. Testowy egzemplarz posiadał opcje za grubo ponad 50 tys. zł.
Podsumowanie
Nowa odsłona C klasy udowadnia, że jest pełnoprawnym Mercedesem. Wartością dodaną są stylistyczne i technologiczne powiązania z klasą S. Wersja 300d potrafi dostarczyć sportowych wrażeń z jazdy i być oszczędna w trasie. Niezależnie od tego, czy mamy na liczniku 100, czy 200 km/h, wewnątrz panuje cisza, a samochód jedzie jak po sznurku. Charakter tego modelu z tym układem napędowym sprawia, że od podróży na tylnej kanapie, przyjemniej czas mija za kierownicą.
Aż trudno uwierzyć, że już za kilkanaście lat takie silniki zostaną w Europie zakazane, a opowieści o czterocyfrowych zasięgach bez tankowania przejdą do historii. C klasa to prawdziwy pochłaniacz autostradowych kilometrów. Robi to bez najmniejszego wysiłku i nie pozbawia przy tym kierowcy i pasażerów komfortu. Wnętrze, tak, jak oczekujemy od tej marki, epatuje luksusem i pozwala kierowcy uspokoić sumienie przypominające mu, ile właśnie zostawił w salonie.
Cennik:
Dziękuję Mercedes-Benz Polska za udostępnienie auta do testu.