- Błażej ma zdiagnozowany bardzo rzadki i agresywny nowotwór złośliwy kości - osteosarcoma, obecnie stan z podejrzeniem przerzutów. Na nieszczęście, zlokalizowany jest on w lewym płacie miednicy, niszcząc ją i rozrastając się na okoliczne mięśnie. Od dwóch miesięcy nastąpiło nagłe i silne pogorszenie stanu zdrowia Błażeja. Brat porusza się o kulach, ma mocno opuchniętą lewą stopę i obrzęk w okolicy lewego biodra, co powoduje silny ból. Nie jest w stanie spać w pozycji leżącej, a tylko na fotelu, półsiedząco, bo noga musi spoczywać na ziemi… Dotychczasowe leczenie w Polsce nie przyniosło oczekiwanych rezultatów - pokonania groźnego dla życia przeciwnika. Błażej bardzo wiele już przeszedł. Najpierw nieprawidłowa diagnoza, później operacja, która nie dała żadnych rezultatów… Ciężka chemioterapia, na którą guz właściwie nie zareagował. Błażej źle ją zniósł, również psychicznie, miał wrażenie, że umiera - opowiada brat Błażeja.
Rodzina zjechała całą Polskę w poszukiwaniu najlepszego dla brata leczenia. Nie tracili oni nadziei do końca, ale ostatnie rokowania lekarzy nie pozostawiły złudzeń. Przedstawiono im dwa wyjścia: albo decyzja na odpowiedzialność Błażeja o amputacji lewej nogi i połowy miednicy z szansą jedynie 10% na przeżycie, albo... "niech brat przemyśli, jak chce spędzić ostatnie miesiące swojego życia z rodziną".
- Najpierw szok, niedowierzanie, potem smutek, płacz, aż w końcu strach i zagubienie, jak poukładać życie dalej. Ale silna wewnętrzna niezgoda na utratę Błażeja nie pozwoliła nam siedzieć bezczynnie. Skontaktowaliśmy się niezwłocznie z kilkunastoma renomowanymi klinikami na całym świecie. Odpowiedzi zaczęły spływać błyskawicznie, od Stanów Zjednoczonych przez Niemcy aż po Chiny. Po analizie procedur medycznych została podjęta decyzja o leczeniu chemioterapią regionalną w The Medias Klinikum w Burghausen w Niemczech pod kierownictwem medycznym prof. dr hab. med. Karla Aignera. Co najważniejsze, wróciły ogromne pokłady nadziei, ponieważ w przypadku powodzenia terapii, jest szansa na usunięcie wszystkich komórek nowotworowych bez amputacji, co podniosło nas wszystkich na duchu i pozwala, choć na chwilę zapomnieć o smutku, który towarzyszył jeszcze kilka dni wcześniej - relacjonuje rodzina.
Działania muszą być przeprowadzone bardzo szybko. Rozpoczął się już pierwszy cykl chemioterapii regionalnej, który ma potrwać kilkukrotnie, po 10 dni co trzy tygodnie. Rodzina i przyjaciele mieszkańca Goryszewa zwracają się do wszystkich ludzi o dobrych sercach, by w ramach swoich możliwości finansowych wsparły zbiórkę pieniędzy na dalsze leczenie Błażeja w Niemczech. Potrwa ono co najmniej kilka miesięcy, jest kosztowne i przekracza ich możliwości finansowe. "Ostatnio brat powiedział: Mam dla kogo żyć i nigdy się nie poddam! Zatem walczymy! Dołącz do armii Błażeja! Razem mamy moc".
Zbiórka prowadzona jest w serwisie www.siepomaga.pl/blazej-gajewicz