12 lipca nasza czytelnik zgłosił się do szpitala, gdzie - podobnie, jak kilka innych osób - miał zaplanowany zabieg chirurgiczny. Jak mówi, po przyjęciu na izbie przyjęć, został skierowany na oddział, gdzie został przygotowany do zabiegu.
- W południe przybył lekarz w asyście innych lekarzy i stwierdził, że zabiegi są odwołane z powodu braku anestezjologów. To był jakiś absurd. Z niedowierzaniem przyjąłem, że zabieg może być wykonany, ale jesienią, a jeżeli stan zdrowia się pogorszy, to pomogą mi na oddziale ratunkowym - mówi nam mężczyzna.
Pacjent ma pretensje, że nie otrzymał informacji o odwołaniu zabiegu wcześniej.
- Czy trzeba pacjentów niepotrzebnie stresować samym zabiegiem i przygotowaniem do niego, a potem ot tak stwierdzić, że nic dzisiaj nie będzie, proszę udać się do domu? Nawet nie udzielono szczegółowej informacji, jak to ma dalej wyglądać, tylko: "proszę się dowiadywać u lekarza kierującego". Czyli co i jak? Zabieg ma swój bieg i został przesunięty, więc to szpital powinien powiadomić pacjenta, kiedy go wykona - nie ukrywa żalu.
O powód zaistniałej sytuacji zapytaliśmy Bartosza Myśliwca, lekarza naczelnego lecznicy. Okazuje się, że w okresie wakacyjnym szpital borykał się z problemami kadrowymi. Lekarz uspokaja jednak, że sytuacja jest obecnie stabilna.
- W lipcu szpital wielospecjalistyczny w Inowrocławiu borykał się z trudną sytuacją kadrową lekarzy anestezjologów udzielających świadczeń w Oddziale Anestezjologii i Intensywnej Terapii. Sytuacja ta była wynikiem wytężonej pracy tej grupy specjalistów podczas szczytu zachorowań na COVID-19 co implikowało konieczność podjęcia urlopów wypoczynkowych. Przypomnę, że szpital w ramach Oddziału Intensywnej Terapii wydzielił dwa łóżka dla pacjentów z COVID-19 wymagających intensywnej terapii, a także prowadził tlenoterapie i wentylacje mechaniczne na Oddziale Obserwacyjno-Zakaźnym. Ponadto na sytuację kadrową miały wpływ złożone długotrwałe zwolnienia lekarskie kilku lekarzy - mówi nam Bartosz Myśliwiec.
Lekarz wyjaśnia, że w związku z tym Zarząd Szpitala został zmuszony do podjęcia decyzji o ograniczeniu planowych zabiegów operacyjnych do tych najbardziej pilnych, zachowując brak ograniczenia w zabiegach ze wskazań nagłych i pilnych lub też ratujących życie.
- W związku z tą nagłą, niedającą się przewidzieć sytuacją, zobligowałem koordynatorów oddziałów o profilu zabiegowym do wyselekcjonowania grupy pacjentów, którzy wymagają pilnego zabiegu oraz do zaplanowania dalszej opieki nad pozostałymi pacjentami - w tym rozważenia do przekazania do innych ośrodków zabiegowych. W chwili obecnej sytuacja kadrowa jest stabilna. Szpital zatrudnił kilku lekarzy anestezjologów, którzy udzielają świadczeń zarówno w ordynacji dziennej jak i dyżurowej - dodaje Bartosz Myśliwiec.