Poniżej treść oświadczenia Marka Słabińskiego:

Pani Koman, po wyborze na fotel senatorski prezydenta Brejzy straciła z mocy prawa stanowisko zastępcy prezydenta miasta. Z rekomendacji byłego prezydenta otrzymała, dnia 23 października minionego roku, lukratywną posadę członka zarządu-Zastępcy Dyrektora Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Inowrocławiu jednocześnie otrzymując bardzo wysoką pensję zastępcy prezydenta miasta bez obowiązku świadczenia pracy. Obie gratyfikacje finansowe, z budżetu miasta i PGKiM , przekraczały znacznie kwotę 40000 zł miesięcznie.
Pani Koman będąc zatrudniona w spółce PGKiM naruszyła w rażący sposób przepisy prawa, głównie – art. 7 ustawy o ograniczeniu prowadzenia działalności gospodarczej przez osoby pełniące funkcje publiczne. Osoba pełniąca funkcję zastępcy prezydenta przez okres 1 roku po odwołaniu nie może podejmować pracy w spółkach , które wcześniej nadzorowała i wydawała decyzje w ich sprawach. Krótko przed odwołaniem jej ze stanowiska zastępcy ówczesny prezydent, a obecnie senator Ryszard Brejza, przyznał jej także podwyżkę w wysokości 2000 zł Jest to co najmniej nieetyczne, biorąc pod uwagę zarobki większości miejskich urzędników, którzy pracują za najniższą krajową i mogą tylko pomarzyć o takich podwyżkach!
Przypominam, że zarówno Pani Koman, jak były prezydent Ryszard Brejza, wielokrotnie mówili o trudnej sytuacji finansowej miasta. Teraz jednak nie mieli skrupułów, aby lekką ręką przyznać i pobierać pieniądze z miejskiej kasy na wynagrodzenie dla byłej zastępcy prezydenta.
O nieprawidłowościach w zatrudnieniu pani Koman w PGKiM pełną wiedzę posiadał także pan Piniewski. Publicznie informowałem o tym fakcie w połowie grudnia minionego roku. Był to jeden z powodów wypowiedzenia stosunku pracy z byłą zastępczynią.
Publicznie też, pan Piniewski ogłosił ,że przywraca panią Koman do pracy nie zgadzając się moja decyzją!
Zadaję publicznie proste pytanie: Co się wydarzyło przez półtora miesiąca, że poglądy pana Piniewskiego, na tę bulwersującą sprawę, w ciągu tak krótkiego czasu zmieniły się, aż tak radykalnie? Trudno dopatrywać się w tym działaniu dobra na rzecz naszego miasta. Użyję tu kolokwializmu: mamy tutaj do czynienia z „wycinaniem” konkurencji do tego tak pożądanego, miękkiego choć już mocno zdartego prezydenckiego fotela.

Powtórzę jak w tytule: Czy chcemy aby „stare wróciło”?

Marek Słabiński